Przeczytasz w 7 minut

Z petardą na kłopotliwego niedźwiedzia (20/2019)

W Bieszczadach specjalnie przeszkolone osoby będą odstraszać niedźwiedzie od zabudowań gospodarskich. Na razie w gminie Solina, ale niewykluczone, że podobne zabiegi zostaną w przyszłości zastosowane także w innych rejonach. Niedźwiedzi w Bieszczadach przybywa – i to w szybkim tempie. Tylko na obszarze Nadleśnictwa Baligród żyje – wg danych z wiosennej inwentaryzacji – ok. 30 niedźwiedzi. Bytują na 20 tys. ha, zatem zaczyna być im ciasno, a możliwość napotkania brunatnego drapieżcy przez człowieka jest bardzo prawdopodobna – nie tylko w lesie.

Proszę państwa, oto miś?
W ostatnim czasie rzeczywiście nasze niedźwiedzie sięrozzuchwaliły – tłumaczy Kazimierz Nóżka, leśnik z Bukowca w NadleśnictwieBaligród. – W kilku wsiach poczyniły potężne szkody w pasiekach, apszczelarze ponieśli duże straty. Dodatkowo zwierzęta spacerują tam, gdzie niepowinny, zapuszczając się na tereny zajmowane przez ludzi. Można je częstozobaczyć na drogach publicznych. Dla turystów to frajda, z okien samochodówrobią zdjęcia, ale takie sytuacje są nienormalne i niebezpieczne.
Fot. Kazimierz Nóżka (3)

Michał Jafiszow prowadzi w Bukowcu ośrodek wypoczynkowy. Wsezonie przyjmuje setki turystów, a ci coraz częściej przed wyjściem nawycieczkę pytają, czy nic im nie grozi ze strony niedźwiedzi. Widzą przy lasachtablice informujące o możliwości napotkania dużego drapieżnika i stąd ichobawy. – Co takim ludziom powiedzieć? – pyta retorycznie Jafiszow. – Niedźwiedzienie czają się w lasach i nie napadają znienacka na turystów, lecz z drugiejstrony nigdy nie wiadomo, czy drogi człowieka i zwierza się nie skrzyżują.

Najlepiej – radzą leśnicy i przyrodnicy – zachować rozsądek;iść i dawać znać o swojej obecności, czyli rozmawiać z drugą osobą, a jeśliktoś porusza się w po-jedynkę – pogwizdywać lub podśpiewywać. Takie zabiegiwzmagają poczucie bezpieczeństwa, a jednocześnie powodują, że zwierzyna trzymasię od nas z daleka. Także niedźwiedzie, o czym wielokrotnie powtarzał prof.Zbigniew Jakubiec, badacz gatunku Ursus arctos.

Niedźwiedź brunatny (Ursus arctos) – od czasuepoki lodowcowej największy drapieżnik naszego kontynentu. Ciężar dorosłegosamca (w warunkach europejskich) dochodzi do 350 kg. Zwierzę jest tak silne, żez łatwością jednym uderzeniem łapy może zabić krowę czy dużego knura. Bez truduodpędzi też wilczą watahę. Niedźwiedzie żyjące w Europie żywią się przedewszystkim pokarmem roślinnym, rozkopują też mrowiska, ale nie gardzą padliną ilubią zaglądać do pasiek. Rokrocznie na Podkarpaciu niszczą ich od kilkunastudo kilkudziesięciu. W Bieszczadach – wg szacunków leśników – żyje obecnie ok.200 niedźwiedzi, co stanowi 90% polskiej populacji niedźwiedzia brunatnego.

W 2017 r. szkody spowodowane przez niedźwiedzie w woj.podkarpackim wyniosły nieco ponad 220 tys. zł; w 2018 r. – 56 tys. zł, a w 2019 (do połowywrześnia) – ponad 70 tys. zł.

Pogrom w pasiekach
Pan Michał poza prowadzeniem ośrodka wypoczynkowego zajmujesię pszczelarstwem. Jego pasiekę na pograniczu Bukowca i Terki niedźwiedzieodwiedza-ły parokrotnie, także w tym roku. – W czerwcu misiek rozbił mi trzyule – opowiada. – Nazajutrz pracownicy dyrekcji ochrony środowiska zRzeszowa oszacowali szkodę i zalecili zamontowanie pastucha elektrycznego.Zrobiłem wszystko według instrukcji i muszę przyznać, że pastuch spełnił swojąrolę. Widać to na zdjęciach z fotopułapek. Niedźwiedź podchodził do ogrodzeniakilka razy, ale go nie sforsował, natomiast wcześniejszy panel ogrodzeniowyrozbił bez trudu.
Rozbita pasieka w gm. Solina

Karol Czarnecki z Terki ma pasiekę na skarpie za domem. 10lipca w nocy obudził go głuchy łomot. Wybiegł z domu i zobaczył roztrzaskaneule. Jeden się stoczył i uderzył w ścianę domu. – Napastnik szybko się oddalił– opowiada Czarnecki. – Rano zgłosiłem szkodę do RDOŚ, przyjechała ekipaszacująca i sprawnie wyliczyła moje straty. Dostałem blisko 2 tys.odszkodowania, ale co mi z pieniędzy, skoro straciłem pszczoły? Dwa dnipóźniej pszczelarz zamontował pastuch elektryczny, ale dodatkowo przez trzynoce osobiście pilnował pasieki. Gdy tylko niedźwiedź się zbliżał, psynatychmiast ujadały. Nie wiadomo, czy właśnie to go powstrzymywało przedsforsowaniem ogrodzenia, czy może instynkt. – Podchodził najwyżej na trzymetry do pastucha, a potem długo węszył – mówi pan Karol. – Cztery razytak się zdarzyło, jednak ani razu nie zdecydował się na dotknięcie ogrodzenia.

Pozwolenie na płoszenie
Zachodziły też inne sytuacje. W Polankach niedźwiedź wszedłdo baraku i z korytarza „ukradł” lokatorowi but. Nazajutrz mężczyzna odnalazłswój trzewik ok. 50 m od kwatery. Był pewien, że to sprawka niedźwiedzia, gdyżprzy baraku zwierz pozostawił wyraźne ślady.

Historyjka tylko na pozór jest zabawna. Gdyby na korytarzodwiedzony przez drapieżnika wyszedł mieszkaniec budynku, mogło dojść do atakuna człowieka. Nigdy nie wiadomo, jak w sytuacji nagłego spotkania zachowa siędzikie zwierzę. Doświadczenie jednak uczy, że w takich przypadkach niedźwiedźczęsto atakuje, o czym świadczą poranienia spacerowiczów i zbieraczy porożyjeleni. Jak podkreślają znawcy tematu – dzieje się tak najczęściej w chwilizaskakującego kontaktu.

Coraz częstsze i zbyt bliskie relacje na linii niedźwiedź –człowiek oraz rosnąca liczba szkód w pasiekach stały się przyczyną interwencjimieszkańców u władz gminy Solina. Za ich pośrednictwem skierowano prośbę doRegionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie o pozwolenie na płoszenieniedźwiedzi. Wójt Adam Piątkowski argumentował to m.in. tym, że mieszkańcyzaczęli się obawiać o własne bezpieczeństwo. Nieodosobnione są przypadki, gdybrunatne drapieżniki przychodzą do przy-domowych sadów i tam zajadają jabłka, aprzy okazji niszczą drzewa. Niedawno media społecznościowe znowu obiegłyfotografie bieszczadzkiego niedźwiedzia siedzącego na koronie jabłoni. Widokwspaniały, ale z pewnością nie dla właściciela sadu, który nie tylko ponosistraty (drapieżniki często łamią gałęzie jabłoni czy grusz, a te w następstwiechorują), lecz obawia się także o własne zdrowie. Jeśli drzewa owocowe rosną 10m od domu, a pośród nich buszuje nieobliczalny zwierz, to nie ma powodów doradości.

RDOŚ w Rzeszowie podeszła ze zrozumieniem do próśbmieszkańców i władz gminy Solina. 14 sierpnia tego roku wydała decyzjęzezwalającą na płoszenie niedźwiedzi podchodzących pod gospodarstwa. Wuzasadnieniu urzędnicy napisali m.in.: Regionalny Dyrektor OchronyŚrodowiska w Rzeszowie nie posiada dokładnych danych o liczebności niedźwiedziana terenie gminy Solina, nadmienić jednak należy, że w ostatnim czasiezgłaszano zaobserwowanie większej ilości osobników tego gatunku na wnioskowanymobszarze. Tutejszy Organ (RDOŚ – przyp. KP) prowadził również licznepostępowania odnośnie szkód wyrządzanych przez niedźwiedzie. PracownicyRDOŚ dodali jednocześnie, że rozwiązaniem alternatywnym jest grodzenie pasieksiatkami i pastuchami elektrycznymi (w latach 2012–18 prze-kazano takieurządzenia części pszczelarzy w gminie Solina). W wielu przypadkach (…)okazały się skuteczne, jednak nie ma realnej możliwości zabezpieczenia w tensposób całego wnioskowanego obszaru.

Stopień zagrożenia
Odstraszaniem zajmie się Fundacja Bieszczadziki z siedzibą wBukowsku. W jaki sposób? Używając broni hukowej, hukowo-alarmowej, petard lubteż broni palnej z użyciem kul gumowych. Płoszenie będzie się mogło odbywać do150 m od zabudowań oraz w bezpośrednim sąsiedztwie pasiek. Ale uwaga –podpisanie umowy między RDOŚ a Fundacją Bieszczadziki nie oznacza, żespecjaliści ruszą do wiosek, zaczną na miejscu pełnić dyżury, a w razienapotkania niedźwiedzia użyją dostępnych prawem środków odstraszających.

To, czy odstraszanie powinno zostać wdrożone, zależy odstopnia zagrożenia i dotyczy niedźwiedzi problemowych, czyli takich, którenieprzypadkowo i kilkakrotnie znalazły się w pobliżu człowieka, zagrażając mu,wyrządzając szkodę w inwentarzu lub uszkadzając jego mienie – wyjaśniaMarek Pasiniewicz z Fundacji Bieszczadziki.

Jak dodaje Katarzyna Zabiega z tej samej fundacji,odstraszanie można stosować doraźnie w przypadku bliskiej styczności zdrapieżnikiem – gdy wchodzi on do zagród w pobliżu osad ludzkich, regularnieodwiedza wioski, wkracza na podwórka, do kompostowników (najczęściej wposzukiwaniu pożywienia), nie wycofuje się na widok człowieka. Wadą tej metodyjest jednak brak regularności odstraszania i mała przewidywalność spotkaniadanego osobnika w określonym miejscu.

Można też odłowić niedźwiedzia problemowego, założyć muobrożę telemetryczną umożliwiającą lokalizację, a następnie, gdy drapieżcazbliży się do zabudowań, użyć np. broni hukowej lub na gumowe pociski – tłumaczyPasiniewicz. – Ten sposób musi być regularnie powtarzany, aby utrwalać wzwierzęciu negatywne skojarzenie przez bodziec bólowy i dźwiękowy. Są teżdostępne inne metody fizyczne, chemiczne czy dźwiękowe: gaśnica na niedźwiedzie,petardy, ogrodzenia elektryczne itp.

Zgoda na płoszenie wydana na mocy decyzji rzeszowskiej RDOŚnie jest jednoznaczna z jej wykonaniem w sensie dosłownym. Jak informuje MarekPasiniewicz, mimo że osoby z fundacji zajmujące się niedźwiedziem brunatnymmają odpowiednie zezwolenia, to jeszcze nie działają formalnie. – Trwająprace nad stworzeniem systemu stosowanego w razie wystąpienia konkretnychzdarzeń z udziałem niedźwiedzi problemowych. Niezależnie od tego prowadzonebędą szkolenia informacyjne, dotyczące zapobiegania bliskim spotkaniom zgatunkiem Ursus arctos.

Działania te docelowo będą miały na celu uświadomieniespołeczności lokalnej, jakie zachowania mogą mieć wpływ na wabienie niedźwiedziblisko siedzib ludzkich i jak tego uniknąć. Poza tym w gminnych centrachzarządzania kryzysowego zostanie wprowadzony schemat zbierania danych o takichzdarzeniach. Zacznie działać też grupa interwencyjna do działań bezpośrednich wterenie (odstraszanie, odławianie, zbieranie materiału genetycznego ifotograficznego oraz innych śladów służących do identyfikacji osobnikówproblemowych itp.). Grupa ta będzie wyposażona w niezbędne narzędzia i sprzęt.

Coraz częstsze
Zdaniem Pasiniewicza w Bieszczadach do niedawna nie notowanowiększych problemów z niedźwiedziami, ponieważ populacja była na tyle dzika, żezwierzę-ta unikały kontaktu z człowiekiem. Jednak w ostatnich latach, na skutekwzrostu liczebności niedźwiedzi i gwałtownego rozwoju turystyki w tym regionie,a także niewłaściwej gospodarki odpadami – dochodzi do coraz częstszych spotkańz brunatnymi drapieżcami.

Rozwiązywanie sytuacji kryzysowych konfliktowych zudziałem niedźwiedzi jest zadaniem wieloetapowym i bardzo złożonym – mówiKatarzyna Zabiega. – Wymaga posiadania pozwoleń na wszelkie czynnościzwiązane ze zwierzęciem chronionym, ponadto zastosowania schematu klasyfikacjizagrożeń, który pomaga wybrać sposób dalszego postępowania, jak równieżwspółpracy kilku specjalistów biorących udział w określonych czynnościach.

Krzysztof Potaczała