Na tropie wilka

Kiedy ponad trzy lata temu padła propozycja: „a może zorganizujmy obóz na temat wilków w Bieszczadach?”, nikt nie brał tego na serio. Przecież trzeba załatwić mnóstwo formalności, znaleźć opiekuna, a i o pieniądze nie będzie łatwo… A poza tym kto będzie chciał w zimie, w śniegu po pachy łazić po górach? A jednak znaleźli się tacy, co chcieli. Na pierwszy, trwający 10 dni obóz, w lutym 2004 r. wybrało się ośmiu studentów Wydziału Leśnego SGGW. Mieliśmy dwie pary rakiet śnieżnych i dużo zapału.

Dzisiaj, po trzeciej edycji obozu, w którym wzięło udział 25 osób z różnych wydziałów SGGW, a także goście z zagranicy, wiem, że byłto dobry pomysł. Obóz zorganizowało Koło Naukowe Leśników i Koło SITLiD przy SGGW.Podstawowym sposobem zarówno na wyodrębnienie terytoriów, jak i określenie liczebności poszczególnych watah, są tropienia zimowe (telemetria i genetyka pozostają w sferze marzeń jako metody wykorzystywane dla celów pracy magisterskiej). Ze względu na warunki górskie oraz duże zwarte kompleksy leśne istotą takich tropień jest objęcie nimi jak największego obszaru w tym samym czasie. Całość zadania utrudnia wysoka pokrywa śnieżna, niewielka liczba dróg oraz bezpośrednia bliskość granicy państwa.Analiza wyników pokazuje, że od momentu wprowadzenia wilka na listę zwierząt chronionych jego populacja jest w zdecydowanej ekspansji na tereny gęściej zaludnione, co widać choćby we wzroście ataków na zwierzęta domowe (w okresie zimowym bardzo często ofiarami wilków padają psy). Wzrost populacji tego drapieżnika jest wyraźnie zauważalny na terenie Pogórza Przemyskiego i Dynowskiego, dlatego w tym roku jedna grupa objęła tropieniami teren Nadleśnictwa Bircza.W tym roku po raz pierwszy wykorzystaliśmy metodę stymulacji głosowej do prowokowania wycia wilków, co jest dobrą metodą uzupełniania danych otrzymanych z tropień na śniegu. W godzinach wieczornych, wybierając miejsca tak, aby wykorzystać naturalne ukształtowanie terenu (co zwiększa siłę wycia), prowokowaliśmy wilki do odezwania się – w ten sposób można było stwierdzić obecność danej watahy w terenie, a także określić jej liczebność.Metoda wykorzystywana przez uczestników obozu różni się od dotychczas stosowanej i opisanej przez Zakład Badania Ssaków w Białowieży. Specyfika terenu górskiego powoduje, że głos ukierunkowany przez wyjącego poprzez ułożenie rąk przy ustach szybciej gubi się w górach. Wycie bez kierunkowania rozchodzi się echem na znacznie większym obszarze, a jego natężenie regulowane jest przez obrót głowy wyjącego.Zrezygnowaliśmy również ze wznosząco-załamującego wycia. Komputerowa analiza głosu wilków, przeprowadzona przez Jarosława Matusiaka z Wydziału Leśnego SGGW, pokazała, że wycie płaskie jest zdecydowanie bardziej zbliżone do naturalnego. Efekty były naprawdę bardzo dobre, co pokazuje, że metoda ta powinna być wykorzystywana w szerszym zakresie, zwłaszcza gdy brak jest śniegu bądź jego opad uniemożliwia tropienia.Od pierwszej edycji obozu mogliśmy liczyć na pomoc finansową z SGGW. W zeszłym roku wsparcie uzyskaliśmy także od DGLP oraz bieszczadzkich nadleśnictw. Nasze starania doceniło także Ministerstwo Edukacji Narodowej, a organizujący w tym roku obóz kolega Jacek Sagan przekonał do zaangażowania również władze PZŁ.

Tomasz Kałamarz