Na Mazury popłyniemy tą łajbą…

Niemal stu żeglarzy na 22 jachtach wzięło udział w tegorocznym Rejsie Bractwa Żeglujących Leśników. Rejs – 8. w historii tej imprezy – odbywał się na południowych akwenach Wielkich Jezior Mazurskich.  

Leśnicy żeglowali po jeziorach Roś, Seksty, Śniardwy i Bełdany. – Od siedmiu lat organizujemy takie rejsy dla leśników z całej Polski. Co roku przypływa około 20–25 jachtów, chociaż był taki rok, kiedy było ich prawie 40. Jednak liczba w granicach 20 jachtów jest optymalna. To jest w sumie około 100 osób. Gdyby było tych osób zdecydowanie więcej, to zorganizowanie dla nich ogniska na wieczór i przygotowanie zaplecza sanitarnego byłoby zbyt dużym obciążeniem dla nadleśnictwa goszczącego żeglarzy w danym dniu – wyjaśnia Andrzej Gołębiewski, komandor Bractwa Żeglujących Leśników, na co dzień zastępca dyrektora regionalnej dyrekcji LP w Białymstoku.
Zwyczajowo rejs odbywa się co dwa lata na terenie tych samych nadleśnictw. W tym roku na południu Wielkich Jezior Mazurskich, w przyszłym roku na północy. Choć przygotowanie rejsu i jego przebieg koordynuje komandor, ale największy wkład pracy wnoszą pracownicy nadleśnictw i ich szefowie. W tym roku żeglarzy-leśników gościli nadleśniczowie: Radosław Fuchs (Nadleśnictwo Drygały),  Ryszard Grzywiński (Nadleśnictwo Pisz) i Piotr Czyżyk (Nadleśnictwo Maskulińskie.)
– Jestem im ogromnie wdzięczny za to, że mają tyle serca i chęci. Za to, że wszystko jest przygotowane z takim profesjonalizmem – mówi komandor. – Na rejsach pływają leśnicy z różnych dyrekcji, nadleśnictw. W załogach są również ich rodziny, przyjaciele. Nie wprowadzaliśmy jakiejś bardzo rygorystycznej reguły: w załodze musi być przynajmniej jeden leśnik – dodaje.
Na takie rejsy warto poświęcać czas urlopu. Dobrze, że mamy jakąś inną pasję, poza naszymi zainteresowaniami zawodowymi – mówi Sławomir Orłowski, leśnik szkółkarz (Nadleśnictwo Knyszyn), który w tym roku pływał razem z żoną i córką. – Dzięki temu ludzie trochę lepiej się poznają, pokazują się z innej strony i to wszystko sprawia, że jesteśmy bardziej zgrani. To pomaga, kiedy coś złego potem dzieje się w pracy. Koleżeńskie układy, które się nawiązuje na rejsie, są bardzo cenne w takiej hierarchicznej strukturze jak w Lasach Państwowych. Potwierdza to jego żona, Marzena Orłowska – Wszelkie imprezy tego typu konsolidują środowisko, to jest bardzo potrzebne. Od czasu do czasu oderwać się od pracy i spotkać się na innym gruncie.
Opinię tą podzielali również uczestnicy rejsu spoza środowiska leśnego. – Fajnie, że są ludzie, którzy chcą się spotykać jeszcze poza pracą. Za ich wspólną pasję – żeglowanie – trzeba ich podziwiać. Za to również, że świetnie to robią. Widać u nich też zacięcie regatowe. Nie jest to jakieś high-regatowe żeglarstwo, ale widać, że sprawia im przyjemność i że bawią się przy tym bardzo dobrze – ocenia Tadeusz Wrzos, kapitan i armator „Płynącego Obłoku” – szkunera będącego ozdobą tegorocznego rejsu – zaproszony przez kolegów leśników do udziału w rejsie.
Okazją do pokazania „sportowego pazura” były regaty rozegrane ostatniego dnia. Leśnicy ścigali się z zatoki Kaczerajno na Jeziorze Seksty, przez Śniardwy do linii promu na jeziorze Bełdany. – Więcej tu zabawy, przyjemności i atmosfery żeglarskiej, jak samych regat. „Regaty” to nawet zbyt dumnie brzmi. Te nasze to taki wyścig, gdzie wszyscy płyną w jednej klasie, zarówno łódki bardzo szybkie, jak i te wolne. Doświadczone załogi i dziadkowie z wnukami – przyznaje komandor Gołębiewski.
Pierwsze miejsce na jachcie „Falcon” (klasa Twister 800) wywalczyła załoga przedsiębiorców leśnych w składzie: Andrzej Łazicki – sternik, Tadeusz Ostaszewski i Tadeusz Giżycki. Miejsce drugie na jachcie „Felicja II” (klasa Fokus 650) – Andrzej Sobotko – st. (Nadleśnictwo Nidzica), Tomasz Otulak. Jako trzecia na metę dopłynęła „Mania” (klasa Antila 26) z załogą: Piotr Karnasiewicz – st. (Nadleśnictwo Suwałki), Małgorzata Karnasiewicz, Wiesława Blusiewicz, Andrzej Blusiewicz, Joanna StabińskaZbigniew Bielawski i Marek Gołaszewski.
Rozpoczęcie regat i przekraczanie mety przez kolejne jachty ogłaszał dzwon ufundowany w zeszłym roku przez Stefana Nowickiego, jednego z żeglujących leśników, uczestnika wszystkich poprzednich rejsów Bractwa. – Niestety, Stefan już nie żyje. Jakby coś przeczuwał i zostawił nam taką piękną pamiątkę w mosiądzu – dodaje Andrzej Gołębiewski.
Tegoroczny rejs Bractwa Żeglujących Leśników objął honorowym patronatem dyrektor generalny Lasów Państwowych.

Hubert Gieleciński (tekst i zdjęcia) 

Żeglują Joanna Orłowska, Tadeusz Wrzos i Paweł Chlewicki

Na kanale Jeglińskim, za śluzą Karwik – stawianie masztów na „Płynącym Obłoku”

Załoga „Płynącego Obłoku”

Zbigniew Płoński i Sławomir Orłowski (obydwaj z Nadleśnictwa Knyszyn)

Pod piracką banderą

Samotny sternik na pokładzie

Na przystani

Dźwięk żeglarskiego dzwonu oznajmiał najważniejsze momenty rejsu

„Falcon” – zwycięzca regat