
Na Kaszubach, nad wielkimi Jeziorami Wdzydzkimi, spotkali się żeglarze gdańskiej RDLP na regatach leśników. W przedostatni weekend sierpnia walczyło 16 załóg.
Tak jak się spodziewano,bezkonkurencyjna była załoga RDLP w Gdańsku z Marcinem Lachem, Mirkiem Andrejkoi Małgorzatą Neyman za sterem (na zdjęciu odbiera gratulacje od prezesagdańskiego oddziału SITLiD Janusza Mikosia).
Wygrali wszystkie zawody. Nawet nanajgorzej pływającej żaglówce, na której przyszło im płynąć w finale, pokazali,że dobry żeglarz popłynie na wszystkim, byleby był żagiel i ster. Osiągnęlimetę, zostawiając załogi szybszych i lepszych łódek daleko w tyle. Zwyciężylipo raz kolejny w pięknym stylu. Niższe podia zajęła załoga z gdyńskiego BULiGLw składzie: Mariusz Zanto, Piotr Kurek i Maciej Kurek oraz załoga NadleśnictwaStrzebielino – Piotr Sznajder, Jacek Szulc (zastępca nadleśniczego jestczłonkiem Rady Programowej „Lasu Polskiego”), Piotr Wójtowicz.
Imprezę zorganizowałoNadleśnictwo Kościerzyna. Tego dnia świętowano również 35-lecie pracy zawodowejleśniczego Jana Dzienisza, od lat bardzo zaangażowanego w organizację regat. Wmiejsce oklasków rozbrzmiewał głośno śpiewany refren „Dziesięć w skaliBeauforta!”. Po lesie niósł się zapach grillowanych przysmaków, snutożeglarskie opowieści, wspominano, śpiewano, tańczono i śmiano się do białegorana. Będzie co opowiadać. A to, jak sternik wysiadł na środku jeziora, a to,jak rozentuzjazmowany tłum, pchając się do zwycięzcy (celem wrzucenia go dowody), mało nie zatopił pontonowego pomostu. Żal, że na następne regatyleśników trzeba będzie czekać cały rok.
Maya Gielniak