
Jerzy MisiakW gajówce patriotyzmuKampinoski Park Narodowy 2009, s. 272 Dwie okrągłe rocznice: 70. wybuchu II wojny światowej oraz 50. powołania Kampinoskiego Parku Narodowego przyczyniły się do powstania książki prezentującej wojenne losy Puszczy Kampinoskiej i wkład jej gospodarzy – leśników dystryktu warszawskiego – w działalność konspiracyjną i powstańczą.
O tym, w jak dramatyczne wątki obfitowała wojenna historia Puszczy Kampinoskiej, świadczą choćby przytaczane przez autora statystyki związane z kampanią wrześniową: 14 tys. poległych na tym obszarze stanowi ok. 21% wszystkich osobowych strat wojennych Wojska Polskiego. Autor składa hołd poległym we wrześniu 1939 r., ale także miejscowej ludności, której przyszło upamiętnić miejsca bitewnych starć i przechować wiedzę o nich przez czas wojny. Podobnie rzecz się miała z lokalizacją masowych mordów w Palmirach. Książkę zamyka opis barwnego epizodu wojennego, jakim był wybuch Powstania Kampinoskiego latem 1944. Warto pamiętać, że ten ściśle powiązany z warszawskim zryw na kilka tygodni powołał do życia „Niepodległą Rzeczypospolitą Kampinoską”.
Szczególny walor opracowania stanowi jednak szeroka prezentacja wojennej „codzienności” leśników, którzy swoją pracę w okupacyjnej administracji wykorzystywali na rzecz narodowej konspiracji. Głęboko zapadają w pamięć opisy rozlicznych forteli, dzięki którym Niemcy dopłacali z własnej kieszeni do dozbrajania i doszkalania polskiej kadry podziemnej.
Ta podwójna gra była szczególnie ryzykowna w podzielonej między Rzeszę a Generalne Gubernatorstwo i sąsiadującej z Warszawą Puszczy, a dziesiątki historii przywoływanych przez autora monografii (wieloletniego dyrektora Kampinoskiego Parku Narodowego) świadczą o niezwykłej przedsiębiorczości i harcie ducha mieszkańców tej puszczańskiej „gajówki patriotyzmu”.
To, co przede wszystkim rzuca się w oczy podczas lektury opracowania, to autentyczna pasja, z jaką autor tropi wojenne losy Puszczy i stara się ocalić od zapomnienia jej bohaterów. Taka pasja jest zazwyczaj bardzo zaraźliwa i czytelnik chętnie jej ulega. I prawdopodobnie to ona sprawia, że książkę czyta się jednym tchem.
MoZ