
Volkswagen Tiguan doskonale potwierdza teorię, że ludzie kochają SUV-y. Trzecia generacja tego modelu, która trafiła na drogi kilka miesięcy temu, należy do najpopularniejszych samochodów marki Volkswagen. Pod względem sprzedaży nawet Golf pozostaje daleko w tyle.
Volkswagen jest jedną z tych marek, które bardzo poważnie traktują oczekiwania klientów. Właśnie dlatego oferta Niemców w segmencie SUV jest właściwie kompletna, a Tiguan jest w niej zdecydowanie najważniejszą pozycją.
Wygląda… elektrycznie
Wszystko przez design nawiązujący do kształtów, które dotychczas były znane tylko z elektrycznych modeli ID. Nadwozie stało się bardziej krągłe i pękate, a linia maski jest teraz zdecydowanie wyżej. Gdy dodamy do tego większą wysokość i długość, robi się z tego kawał samochodu. Testowany egzemplarz to wersja R-Line, a więc ta najbardziej sportowa, przynajmniej wizualnie. Duże felgi i bardziej agresywny projekt zderzaka to recepta na efektowne auto.
Wewnątrz sporo zmian
Jednak znajdą się klienci, którym te zmiany niekoniecznie się spodobają. Wszystko rozbija się o… nowoczesność. Nowy Tiguan stracił wiele fizycznych przycisków, których funkcje upchnięto teraz w nienaturalnie dużym centralnym ekranie. Do tego wszystkiego całość ozdobiono dużymi powierzchniami czarnego, błyszczącego plastiku. Bezdyskusyjna jest zaś jakość zastosowanych materiałów i doskonałe fotele wyposażone w funkcję masażu oraz wysuwaną przednią część siedziska. Przyzwyczajenia wymaga wybierak zmiany biegów przy kierownicy umieszczony w miejscu włącznika wycieraczek.
Hybryda? Nie dla każdego
Tiguan w hybrydowej wersji plug-in może być całkiem sensowną alternatywą dla diesla. Warunek jest jeden: wyrobienie sobie nawyku podłączania auta do prądu. Wtedy na silniku elektrycznym można przejechać 80–90 km. To już jest wynik, który sprawia, że hybryda ładowana z gniazdka może mieć sens. Sam układ napędowy oparto na 1,5-litrowym, czterocylindrowym silniku benzynowym i jednostce elektrycznej. Łącznia moc systemowa to 272 KM. Tym, co naprawdę zaskakuje w nowym Tiguanie, jest komfort jazdy. Aktywne zawieszenie po włączeniu trybu Comfort zamienia niemieckiego SUV-a w limuzynę, którą… nie chce się szybko jeździć. Kto by pomyślał, że „Niemiec” będzie jeździł aż tak bardzo po francusku.
Jest w czym wybierać
Wybór wersji jest bardzo duży, a to również podoba się klientom. Podstawowa odmiana z benzynowym silnikiem o mocy 131 KM kosztuje 160,5 tys. zł. Testowana hybryda plug-in w najbogatszej wersji R-Line Plus to już 219 tys. zł. W ofercie jest również mocny diesel i turbodoładowany silnik benzynowy. Tiguan oczywiście może być wyposażony w napęd na cztery koła. Nowy SUV Volkswagena to naprawdę dopracowane, komfortowe i eleganckie auto. Nie porywa niczym szczególnym, brakuje mu odrobiny szaleństwa, ale właśnie taki ma być. Chyba dlatego wciąż jest tak popularny.