
Prawo łowieckie pozwala myśliwym w ramach dzierżawionego przez nich obwodu łowieckiego polować nawet na czyjejś prywatnej łące, polu czy w lesie. Do 2018 r. właściciel nieruchomości nie miał żadnej możliwości wyproszenia tych osób ze swojego terenu, o ile tylko byli to członkowie koła łowieckiego. Myśliwi w takich sytuacjach zazwyczaj każą się oddalić właścicielowi terenu, ostrzegając go przed konsekwencjami prawnymi utrudniania polowania. Grozi za to grzywna lub kara więzienia do roku, a nawet 5 lat (odstrzał sanitarny).
Ponieważ Europejski Trybunał Praw Człowieka kilka razy stwierdził, że zmuszanie właściciela nieruchomości do tolerowania na swoim terenie polowań stanowi zarówno nadmierną ingerencję w prawo własności, jak i narusza jego prawa, jeśli z przyczyn moralnych nie godzi się on na zabijanie zwierząt na swoim terenie. W 2018 r. Sejm wprowadził do Prawa łowieckiego art. 27b, który umożliwia właścicielowi nieruchomości złożenie przed starostą oświadczenia o zakazie polowania na swoim terenie.
Organizacja ekologiczna „Źródła”, zajmująca się m.in. wsparciem prawnym i informacyjnym dla osób mających problemy z myśliwymi, zbadała, ile takich oświadczeń złożono do tej pory. Z odpowiedzi na zapytania, które rozesłano do wszystkich starostw powiatowych w kraju wynika, że do tej pory złożono już 994 takie oświadczenia. W wielu powiatach jest ich po kilkanaście, ale są też takie, gdzie nie wpłynęło ani jedno. – Być może nie wszyscy jeszcze wiedzą o takiej możliwości – mówi Krzysztof Wychowałek z Ośrodka „Źródła”. – Dzwoni do nas bardzo dużo osób zaniepokojonych obecnością myśliwych na swojej posesji lub w jej bezpośrednim pobliżu. Informujemy ich o przysługujących im prawach. Warto też sprawdzać, czy urząd gminy prawidłowo informuje na swojej stronie internetowej o miejscach i terminach zaplanowanych polowań zbiorowych.
Red.