Nieoczywisty maluch

Fot. Mat. reklamowe

Jest nieprzyzwoicie mały, ma nieoczywistą stylistykę, jeździ na prąd i na każdym kroku zaskakuje. Pozytywnie zaskakuje. Hyundai Inster powoli zastępuje najmniejszy model i10 i jest wyjątkowo przemyślanym autem.

Pamiętacie, jak wyglądały nowe Hyundaie ćwierć wieku temu? No właśnie. Były tak nieciekawe, że aż przezroczyste. Nudne auta bez polotu, wprost stworzone dla ludzi, dla których samochód jest jedynie przedmiotem. Dzisiaj ta koreańska marka jest w światowej designerskiej czołówce, a Inster tylko potwierdza tę opinię.

Wyjątkowo oryginalny styl

Dawno nie widziałem auta, które jest w tak nieoczywisty sposób efektowne, przewrotne i… po prostu urocze. Sama bryła małego elektryka przywodzi na myśl Suzuki Ignis i Opla Agilę, ale na tym podobieństwa się kończą, bo detale Instera są jedyne w swoim rodzaju. Pudełkowate nadwozie stoi w rozkroku gdzieś między segmentami A i B. Jest większe od Dacii Spring i mniejsze od Opla Corsy. Jest nienaturalnie wysokie, a mnóstwo efektownych przetłoczeń karoserii, „pikselowe” tylne lampy i okrągłe reflektory tylko podkręcają jego oryginalny wygląd.

Masa przestrzeni

Stylistykę deski rozdzielczej już znamy z innych modeli koreańskiej marki. Jest bardzo prosta, ale przemyślana. Wrócił tradycyjny panel klimatyzacji z fizycznymi przyciskami. Oczywiście są też dwa ekrany o przekątnej 10 cali. Ten za kierownicą wyświetla wskaźniki, ten centralny – całą resztę. Nawet przy maksymalnie odsuniętym fotelu kierowcy z tyłu jest masa miejsca na nogi nawet dla dorosłych pasażerów. Oczywiście coś za coś. Maksymalnie odsunięte tylne miejsca zmniejszają pojemność bagażnika z 350 l do 280 l. Wszystko dzięki przesuwanym fotelom. Tak, fotelom, a nie kanapie, bo Inster jest jedynie czteromiejscowy.

Pod każdym względem wystarczający

Mały Hyundai pokazuje, że może jeździć jak dorosły samochód. Koreański malec jest dostępny w dwóch wariantach mocy i z dwiema pojemnościami akumulatora. Jeździłem mocniejszą wersją. 115 KM i 49 kWh baterii to całkiem niezła dynamika i zasięg na poziomie 350–370 km. Pozytywnie zaskakuje zawieszenie. Jest komfortowe, ale trzyma nienaturalnie wysokie nadwozie na krótkiej smyczy i nie pozwala mu na podpieranie się lusterkami w zakrętach. Nie można mieć też żadnych zastrzeżeń do układu kierowniczego.

Dobrze wyceniony

Podstawowa wersja Hyundaia Instera kosztuje niecałe 108 tys. zł, ale biorąc pod uwagę dopłaty w ramach programu rządowego NaszEauto, można dostać nawet 40 tys. zł dofinansowania na zakup pojazdu na prąd. I w takiej sytuacji kończy się pukanie w głowę, a pojawia myśl, że może to nie jest taki głupi pomysł. Koreańczycy stworzyli efektowne, oryginalne, szokująco wręcz praktyczne i nieźle wycenione auto, które może nie zrobi zawrotnej kariery, ale nikt nie odważy się powiedzieć, że były to źle wydane pieniądze.

Fot. Mat. reklamowe