Przeczytasz w 10 minut

Między tradycją a reformą

O planach na przyszłość i bieżących problemach, z którymi przychodzi się mierzyć leśnym związkowcom, rozmawiamy z Michałem Matłoką, przewodniczącym Związku Leśników Polskich.

Czy ma pan własną, odmienną wizję działania związku na najbliższe lata, czy może będzie to kontynuacja dotychczasowej strategii?

Wiadomo, że Związek Leśników Polskich w RP to organizacja z ponad stuletnią tradycją, dlatego główna wizja jego funkcjonowania prawdopodobnie pozostanie niezmienna. To wizja organizacji apolitycznej, która dba o interesy pracowników Lasów Państwowych oraz szeroko rozumianego środowiska związanego z gospodarką leśną. Jednocześnie musimy podjąć nowe działania i odpowiednio reagować na obecne zmiany, ponieważ po raz pierwszy w historii mamy do czynienia z tak radykalnymi przekształceniami w gospodarce leśnej. Naszym podstawowym celem pozostaje zapewnienie stabilnego funkcjonowania Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe oraz wsparcie pracowników, którzy za dobrze wykonywaną pracę powinni otrzymywać odpowiednie wynagrodzenie i mieć jak najlepsze warunki pracy.

Jakie będą konkretne działania związku? Bardziej formalne, czy np. w ramach akcji protestacyjnych?

Chciałbym odnieść się do kontrowersji wokół protestów związkowych, które miały miejsce wiosną tego roku. Nie przyłączyliśmy się do ostatniego protestu w kwietniu, ponieważ odbywał się on w trakcie kampanii wyborczej. Bardzo zależy nam na zachowaniu apolitycznego charakteru. Jednocześnie cały czas monitorujemy sytuację. Czekamy na dalsze działania Ministerstwa Klimatu i Środowiska, jednak zauważamy, że proces wyłączania kolejnych obszarów z gospodarki leś­­­­­­­­­nej trwa. 12 czerwca odbyła się Rada Krajowa, podczas której podjęliśmy decyzję o kontynuowaniu naszych działań protestacyjnych oraz ustaliliśmy ich formy. Rozpoczęliśmy od wysłania pisma do premiera Tuska z prośbą o spotkanie (list został wysłany 25 czerwca – przyp. red.). Jeśli z jakiegoś powodu spotkanie nie dojdzie do skutku, przejdziemy do kolejnych kroków. 12 lipca przekazaliśmy nasze postulaty i prośbę o spotkanie wojewodom, którzy w skali lokalnej są odpowiedzialni za realizację działań rządowych. Chcemy, aby sprawa była dobrze rozpoznawalna na poziomie samorządów, ponieważ leśnictwo jest ściśle związane z samorządem lokalnym. Dopiero na koniec planujemy tradycyjną akcję protestacyjną, taką jak ta z 12 lipca 2024 r., kiedy pikietowaliśmy pod urzędami wojewódzkimi w większości polskich miast.

Jaka jest siła takiej formy sprzeciwu? Czy protesty mają jakikolwiek wpływ na decyzje zapadające na górze?

Prawo do protestu jest konstytucyjnym prawem obywateli i organizacji. Jeżeli będziemy zauważać zagrożenie dla funkcjonowania Lasów Państwowych, to wtedy będziemy organizować protesty i manifestacje, zgodnie z takimi zasadami, żeby były one duże, dobrze rozpoznawalne, głośne i skuteczne. Jednak tę opcję zostawiamy na koniec procedury, póki co, nadal będziemy działać wszystkimi innymi możliwymi kanałami, czyli poprzez wywieranie nacisku na kierownictwo LP, ministerstwo, rząd…

A co sądzi pan o sytuacji, która miała miejsce niedawno np. w Nadleśnictwie Oława? Okazało się, że jest tam zaplanowane utworzenie kilku nowych rezerwatów. Gmina i nadleśnictwo zorganizowały oddolną akcję informacyjną dla lokalnej społeczności…

Proces powoływania rezerwatów musi mieć podstawy merytoryczne i prawne – nie może być to jakaś forma akcyjna. Oczywiście to wszystko ładnie brzmi – 100 rezerwatów na stulecie itd. Natomiast podstawą tworzenia rezerwatu muszą być rzeczywiste potrzeby ochrony przyrody z uwzględnieniem wszystkich innych czynników, również gospodarczych i społecznych. To, co obserwujemy ostatnio, to dyktat pewnych środowisk i zazwyczaj odbywa się z pominięciem społeczności lokalnej. Lasy Państwowe nigdy nie stroniły od tego, żeby tworzyć rezerwaty, jednak już w tej chwili mamy do czynienia z takimi sytuacjami, że rezerwat cały czas istnieje, a przedmiotu ochrony już dawno w nim nie ma. Pod tym kątem powinna zostać przeprowadzona inwentaryzacja już istniejących rezerwatów, a tworzenie nowych winno być potwierdzone merytorycznie przez odpowiednie instytucje. A kto za to będzie płacił? Musi być proces konsultacji. Nie wyobrażam sobie, że rezerwaty na powierzchniach leśnych nie są konsultowane z zarządcą, czyli LP, ani ze społecznością lokalną.

Jakie jest pana zdanie o wynagrodzeniach dla pracowników Lasów Państwowych na różnych szczeblach? Czy są w tej chwili proporcjonalne do tego, co dzieje się w gospodarce?

Podczas ostatniego posiedzenia Kolegium LP związki zawodowe, szczególnie ZLP w RP, bardzo silnie podkreślały naszą relację do zarobków, czyli do najniższej krajowej i średniej krajowej w sektorze przedsiębiorstw. Wystąpiliśmy od razu o ponowne negocjacje stawki wyjściowej. Niestety dyrektor Koss nie podjął tego wyzwania. Oczywiście tutaj jest kwestia dyskusji na temat wyniku finansowego LP, bo wiadomo, że to sprawa kluczowa. My będziemy dążyć do tego, żeby płace nadążały za tym, co dzieje się w gospodarce. Będziemy postulować o powrót do negocjacji płacowych. Uczestniczę właśnie w pracach zespołu pochylającego się nad zakładowym układem zbiorowym pracy, dyrektor powołał trzy takie zespoły negocjacyjne, i na pewno będę walczył o wynagrodzenia. Zwłaszcza że w tej chwili wzrost naszych płac nawet nie jest równy inflacji.

A jeżeli chodzi o sprawę zespołu do spraw optymalizacji potrzeb etatowych? Wiem, że jest sporo niepokoju wśród kadry terenowej, pracownicy nadleśnictw obawiają się, że mogą nastąpić redukcje, przeniesienia. Jak to wygląda z pańskiej perspektywy?

Zespół ds. Zarządzenia nr 118 zakończy pracę i przedstawi wyniki swoich analiz w styczniu 2026 roku. Zgodnie z tym, co powiedział niedawno dyrektor Koss, żadnej optymalizacji w Lasach Państwowych w tym momencie nie ma. Jeżeli teraz są podejmowane jakiekolwiek działania przez kierowników jednostek, to oni ewentualnie będą musieli się z tego kiedyś wytłumaczyć. My sobie nie wyobrażamy, żeby służba terenowa przy obecnym obciążeniu pracą mogła być zmniejszana. Ciągle trwają rozmowy na temat zmniejszenia natężenia obowiązków i różnych metod osiągnięcia takiego stanu. Natomiast ciągle się zdarza, że w nadleśnictwach mamy dwóch zastępców nadleśniczego czy trzech inżynierów nadzoru. I to są dysproporcje do przedyskutowania i rozważenia. Musimy chyba wrócić do tego bazowego systemu, czyli np. leśnictwo musi mieć określony rozmiar, zakres obowiązków, pozyskania drewna i od tego powinna zależeć obsada. Natomiast ta bazowa liczba ludzi pracujących w LP chyba jest właściwa. Myślę, że ok. 25 tys. osób to jest liczba optymalna. A wiemy, że nawet w tej chwili jest trochę mniej zatrudnionych.

Wiemy, że obecnie obciążenie pracą leśniczych i podleśniczych jest ogromne. Głównie chodzi tutaj o same czynności związane z obrotem drewnem – odbiórkami, wywozem. Czy związek będzie popierał nowoczesne rozwiązania? Chodzi mi tutaj np. o fotometrię i odczyty pomiarowe z harwestera służące przyspieszeniu i zautomatyzowaniu tego procesu.

Wszyscy praktycy leśni wiedzą, że czynności związane z obrotem drewna są bardzo pracochłonne, a przede wszystkim wiążą się z odpowiedzialnością materialną pracowników. Stworzenie systemu, który będzie jasny, przejrzysty i wygodny w użytkowaniu, jest bardzo ważne. Oczywiście fotometria jest jednym z takich rozwiązań. Na terenie poznańskiej dyrekcji już jest taki pilotaż. Oczywiście tego typu inicjatywy będziemy wspierać, systemów optycznych jest kilka, ale bardzo ważne jest, żeby na tej podstawie był rozliczany nie tylko przychód drewna, lecz także rozchód. Oprócz fotometrii mamy również pomiar harwesterowy. To byłoby świetne rozwiązanie, bo one mają już odpowiednie oprogramowanie pomiarowe, a my nie korzystamy z niego z przyczyn systemowych. Zdecydowanie musimy stworzyć po naszej stronie jakiś system, który będzie umożliwiał wykorzystanie tych pomiarów. Chodzi o to, że jeżeli będziemy dokonywać pomiaru, to tam będzie jakaś tolerancja i nareszcie przestaniemy traktować odbiór drewna w ten sposób, że jest on cały czas obarczony jakimiś nieprawidłowościami. Można zawsze wszystko, na każdym etapie skorygować. Ponadto istotne jest, żeby nie nabijać fizycznie tych tysięcy numerów, nie wykonywać tysięcy pomiarów za pomocą urządzeń z XIX w., np. taśmy pomiarowej. Na powierzchni pracuje maszyna, która ma w sobie technologię XXI w., a operator czeka, aż podleśniczy z leśniczym pomierzą drewno taśmą. Jest to trochę absurdalne, bo istnieje system, w którym pomiar harwesterowy jest tzw. pomiarem zgrubnym, a później drewno jest mierzone na miejscu w tartakach, gdzie rzeczywiście można zamontować urządzenia o dużej dokładności. To wymagałoby jednak zmiany systemu, czyli wprowadzenia jednostki, która by to mierzyła. Oczywiście musiałaby to być jednostka niezależna, certyfikowana i tak byłoby najlepiej. Tak się dzieje w wielu krajach – np. w Szwecji.

Czy ZLP w RP jest w tej chwili stabilną strukturą? Jaka jest rotacja członków?

Nie obserwujemy jakichś dużych zmian, mamy ponad 12 tys. członków i zawsze ponad 10 tys. pracujących. Rotacje są raczej naturalne i nie zaobserwowaliśmy jakiegoś dużego odpływu pracowników.

A jak jest z młodymi osobami?

Moim zdaniem tutaj działa efekt przywództwa, tak jak tam, gdzie organizacje mają prężnych liderów. W takich miejscach następuje aktywizacja młodych ludzi, choć oczywiście jest dużo trudniej niż kiedyś.

Dlaczego?

Dlatego, że dzisiaj to najmłodsze pokolenie pracowników ma inną historię, inne doświadczenia, być może nie jest tak skłonne do zrzeszania się. Natomiast naszą rolą jest przekonywanie młodych ludzi do wstępowania w szeregi związku. To właśnie oni przynoszą nowe pomysły, rozwiązania, wywierają też pozytywny wpływ, który skłania do działania. Wszystkich zapraszamy do naszej organizacji. Jesteśmy otwarci dla ludzi.

Większość konkursów ogłaszanych w nadleśnictwach na stanowiska pracy to nabory wewnętrzne. Jest to bardzo niekorzystne dla młodych osób, które po szkole szukają pracy, a nie są jeszcze przecież w strukturach LP. Część może dostać zatrudnienie w miejscu odbywania stażu, a co z pozostałymi?

Dlatego, oczywiście, jednym z naszych wniosków zjazdowych z tego roku jest to, żeby te wewnętrzne regulacje znieść. Każdy, kto pracuje w nadleśnictwie, już wie, że jest problem ze znalezieniem pracowników z naboru wewnętrznego. Rozumiem intencje tej wewnętrznej regulacji, że to miało za zadanie właśnie wyrównanie obciążenia pracą, czyli tam, gdzie jest może trochę za dużo pracowników, część miała szansę przenieść się do innych miejsc. Natomiast w tym momencie już wiele rekrutacji kończy się niepowodzeniem. Dlatego jednym z naszych wniosków jest to, żeby tę regulację znieść (postulat został zrealizowany pismem dyrektora generalnego z dn. 21  lipca 2025 r. GK.1101.35.2025, uchylającym obowiązek przeprowadzania naborów wewnętrznych – przyp. red.).

Czy dotarły do pana pogłoski na temat likwidacji stanowisk leśniczego ds. szkółkarstwa i leśniczego ds. łowiectwa? Powodem do takich ruchów ma być brak ujęcia takich stanowisk w PUZP.

Wszystkie te wątpliwości i tzw. interpretacje wprowadzają ogromny chaos w pracy nadleśnictw. One wychodzą z MKiŚ. My nie wiemy, czy jest to kwestia nieznajomości tematu, czy być może próba jakiejś regulacji. Natomiast poza prawem spisanym jest też takie prawo zwyczajowe i nikt nie wyobraża sobie w LP, żeby nie było leśniczego szkółkarza, leśniczego ds. gospodarki łowieckiej albo leśniczego ds. lasów prywatnych – to stanowiska z wieloletnią tradycją i usankcjonowane po prostu koniecznością gospodarczą. Musimy dążyć do dostosowania prawa do praktyki, a nie praktyki do prawa, co wiązałoby się z pozbawieniem pracowników praw pracowniczych. Kwestionowanie, z powodu nieprecyzyjnej nazwy, stanowiska prawa do mieszkania bezpłatnego czy równoważnika pieniężnego jest niedopuszczalne i będziemy zawsze przeciwko temu protestować. Jak można sobie wyobrazić, że leśniczy szkółkarz będzie specjalistą? Jak to będzie wyglądać? Że będzie siedział w biurze i pracował tylko do piętnastej, nawet w sezonie? Poza tym leśniczy szkółkarz również zajmuje się gospodarką nasienną. To jest tak, że po prostu ktoś kiedyś nie zauważył tego problemu i go nie sprecyzował, ale to nie znaczy, że takich potrzeb nie ma. Dlatego my stoimy na stanowisku, że tu trzeba dostosować regulacje wewnętrzne i prawo do praktyki, a nie odwrotnie. Źródłem tego problemu było ministerstwo, które zakwestionowało, że nie ma w tabeli stanowisk leśniczego szkółkarza, leśniczego ds. gospodarki łowieckiej oraz leśniczego ds. lasów prywatnych.

Ale oficjalnie to nie zostało w żaden sposób zakomunikowane?

Oficjalnie nie, ale niektórzy na zasadach wewnętrznej regulacji próbowali albo próbują to w jakimś sensie doprecyzować. Oczywiście pamiętajmy, że jest to bardzo silnie powiązane z mieszkaniami, bo np. leśniczowie szkółkarze też mają osady służbowe i w takiej sytuacji ich prawo do nich może zostać zakwestionowane.

A jaka jest rola związków zawodowych w dzisiejszych czasach? Czy mają one przed sobą przyszłość prężnych organizacji, które będą realnie wpływać na rzeczywistość?

Głęboko wierzę w to, że związki zawodowe są niezbędne w każdym procesie zmian społecznych i gospodarczych. Przypomnijmy, że to dzięki związkom zawodowym zmienił się ustrój w naszym kraju. Związki zawodowe w takich kryzysowych sytuacjach zawsze odgrywają największą rolę. Są głosem pracowników, społeczeństwa. Ludzie prowadzący działalność związkową, społeczną, przeważnie są predysponowani do współpracy z innymi. Jak się działa w jakiejś grupie czy organizacji, człowiek zmienia swój punkt widzenia i jego perspektywa przestaje być dla niego najważniejsza. Dlatego praca związkowa powinna być stabilna. Oczywiście związki dają pewne zabezpieczenie i pracownicy, którzy w nich działają, muszą o tym wiedzieć. Nie powinni obawiać się tego, że za działalność związkową mogą ich spotkać jakieś konsekwencje służbowe, bo na to nigdy nie pozwolimy – mamy odpowiednie instrumenty, żeby ich przed nimi ochronić. Zresztą każdy rozsądny pracodawca powinien mieć organizacje związkowe u siebie i powinien z nimi współpracować, bo to rozwiązuje wiele problemów. Jest to płaszczyzna wymiany dążąca do osiągnięcia kompromisu, który będzie dobry i dla pracowników, i dla pracodawcy. A wtedy wszystko dobrze funkcjonuje.