Przeczytasz w 7 minut

Pomnik Adama Loreta z „wioską cudów” w tle (19/2019)

Co łączy zagubioną wśród pól i lasów pomorską wieś Rodowo z Adamem Loretem, pierwszym dyrektorem Lasów Państwowych? Dlaczego o przysiółku tym zwykło się mówić „wioska cudów”? Co ma z tym wszystkim wspólnego gdańska RDLP? I jak to możliwe, że osią przywołanych wątków jest jedna osoba?

Leśnicy dobrze znają postać pierwszego dyrektora państwowychlasów niepodległej Polski. Wybitny specjalista urządzania lasu, inwentaryzatorlasów pozaborowych. Wytyczył drogę do ich odbudowy, uporządkował strukturęadministracyjną Lasów Państwowych. Niestety, nie doczekał realizacji swoichkoncepcji. W 1939 r., w pierwszych miesiącach II wojny światowej, zginął wtragicznych okolicznościach. Miał zaledwie 55 lat. Do dziś nie jest znanemiejsce jego pochówku.

W 2008 r. Lasy Państwowe, z okazji zbliżającej się rocznicy85-lecia swego istnienia, postanowiły uczcić pamięć pierwszego dyrektora,fundując mu pomnik. Rozpisano konkurs na jego projekt. Za najlepszą uznanopracę Mariusza Białeckiego, obecnie kierownika Katedry Rzeźby Wydziału Rzeźby iIntermediów gdańskiej ASP.

Różowa krowa i kamienne drzewo, czyli witamy wewsi-galerii
Aby zrozumieć okoliczności powstania pomnika, trzeba poznaćmiejsce, gdzie się urodził, wychował i pracuje jego autor. Obecnie to wielkagaleria sztuki w terenie, znana artystom z corocznego Międzynarodowego PleneruRzeźbiarsko-Malarskiego „Pole sztuk”, nazywana „wioską cudów”.

Wszystko zaczęło się w 1990 r., gdy mieszkaniec Rodowa, wsiliczącej zaledwie 100 mieszkańców, ludowy rzeźbiarz Ryszard Rabeszko,zorganizował amatorski plener dla malarzy i rzeźbiarzy ludowych. Pomagał mu wtym absolwent gdańskiej ASP Mariusz Białecki. Nikt nie przypuszczał wówczas, żeza sprawą tego młodego artysty przekształci się to w imprezę, na którą ściągnąartyści z całego świata, a nazwa Rodowo będzie się kojarzyć z kultowymwydarzeniem rzeźbiarsko-malarskim.

Wieś zmieniła się w galerię rzeźby pod gołym niebem, naktórą złożyły się prace uczestników kolejnych plenerów. Przy szosie, na polachi łąkach, między domami zaczęły się pojawiać różne… dziwy. Kamienne drzewo,wielki, wystający z ziemi nos, pasąca się pod lasem różowa krowa, odpoczywającaw cieniu, wyrzeźbiona w drewnie, piękna naga kobieta. Zapaśnicy z betonu, donKichot na chudym koniu Rosynancie, wielkie ramy, przez które widać las,kamienna matka z niemowlęciem, szachy na trawie, kryjące się za drzewem Licho,wystająca ze ściany domu niebieska żyrafa, drzewo, któremu wyrosło wielkieucho, grota z Matką Boską, otoczoną kolorowymi, ceramicznymi ptakami, i wieleinnych. Na ścianie budynku szkoły zachwycają barwne pejzaże i logo jednego z głównychsponsorów – Lasów Państwowych.

Niektóre z dzieł na stałe wrosły w życie mieszkańców Rodowa.Tak jak obrotowa kapliczka Wszystkich Świętych, która stała się miejscemsakralnym. W ostatni wieczórpaździernika zbierają się przed nią z pochodniami parafianie, wraz zproboszczem odmawiają modlitwy i procesją udają się na cmentarz. On równieżzostał odnowiony przez mieszkańców i uczestników pleneru w ramach projektu„Lapidarium Cmentarza Ewangelickiego w Rodowie”. Pozbierano odłamki dawnychpłyt nagrobnych, a z uratowanych resztek powstało poruszające miejsce pamięci.Nad bramą cmentarza stanęły kamienne anioły, przy mogiłach tablica z napisem:„Wszystkim mieszkańcom rodowa pochowanym w tej ziemi” i cytat z Biblii.Zakończenie prac uczczono nabożeństwem z udziałem biskupów katolickiego iprotestanckiego, wykładami oraz koncertem w kościele. W świątyni tej, pełnejunikatowych XVI-wiecznych dzieł sztuki,od lat trwają prace konserwatorskie. Stare dzieła nabierają blasku, a tebezpowrotnie zniszczone są sukcesywnie odtwarzane.

Fot. Rafał Zubkowicz

Artyści leśnikom, leśnicy artystom
To właśnie w Rodowie w 2008 r. w pracowni MariuszaBiałeckiego powstał pomnik Adama Loreta. – O konkursie na projektpowiedzieli mi leśnicy podczas jednej z moich wizyt w RDLP w Gdańsku –opowiada prof. Mariusz Białecki. – Tak naprawdę to oni mnie namówili, bymwziął w nim udział. Z gdańską dyrekcją Lasów Państwowych współpracowałem jużdużo wcześniej. Można chyba śmiało stwierdzić, że o ile możliwa jest przyjaźńpomiędzy instytucją państwową a zwykłym człowiekiem, to jest to właśnie coś wtym rodzaju – wyznaje artysta.

Znajomość zaczęła się od zamówienia przez dyrekcję rzeźby,która miała być darem leśników dla papieża Jana Pawła II. Później rzeźbiarz wykonał jeszcze dla Lasów kilkaprojektów reklamowych. Po kilku latach nawiązali ścisłą współpracę, która trwanieprzerwanie prawie 20 lat. RDLP w Gdańsku objęła patronatem koordynowanyprzez Mariusza Białeckiego międzynarodowy plener w Rodowie.

Gdańska dyrekcja nie tylko sponsoruje to wydarzenie, alepodsuwa też artystom nowe pomysły. Dzięki temu plener rozszerzono o leśneelementy, takie jak trwający już osiem edycji konkurs rzeźbiarski „Leśneprzestrzenie”. W ciągu kilku lat powstało wiele ciekawych dzieł w drewnie,niektóre do tej pory stoją przed siedzibą gdańskiej dyrekcji. Konkurs „Barwylasu” to również inicjatywa gdańskich leśników – w założeniu miał być tylkomalarski, szybko przekształcił się jednak w malarsko-fotograficzny (obecnie jużXVIII edycja).

Od prawie 20 lat na zakończenie pleneru przyjeżdżająprzedstawiciele RDLP w Gdańsku, by wręczyć zwycięzcom nagrody. Wielkimiwydarzeniami są wernisaże prac – ekspozycje prezentowano na zamkach w Kwidzyniei Gniewie, w kościółku polskim w Prabutach. – Leśnicy odwiedzają nas też wtrakcie pleneru. Częstymi gośćmi są pracownicy Nadleśnictwa Kwidzyn. Doglądają,pytają, czy czegoś nie potrzeba, finansują wernisażowy catering, dostarczająmateriały – dodaje rzeźbiarz.

Lasy zorganizowały też dla artystów „Dzień w lesie”.Słusznie uznano, że skoro twórcy mają przedstawiać ideę lasu, to powinni więcejo nim wiedzieć. Leśnicy pokazali, na czym polega praca w lesie, jak się sadzilas i w jaki sposób go pielęgnuje. Malarzy szczególnie zachwyciła rzeka Liwa zprzyległym lasem. Z zauroczenia nią powstało wiele prac malarskich, część znich zdobi ściany budynków nadleśnictw. Wśród leśników jest wielu artystówamatorów – rzeźbiarzy, malarzy, fotografików, którzy przyjeżdżają na plener, byrozszerzyć warsztat i czegoś się nauczyć.


Wczuć się w czasy
Aby wygrać konkurs na projekt pomnika, trzeba przedstawićjego wizualizację, wykonać model w podanej skali. Mariusz Białecki (na fot.)pracował kilka miesięcy nad koncepcją dzieła i tym, jaką powinno nieść ideę.

Pomysł rodził się długo – wspomina artysta. – Kilkamiesięcy szukałem inspiracji w dokumentacji z tamtych czasów. Studiowałemhistorię początków XX wieku. Dużo czytałem o lasach, o życiu w tamtych czasach,o samym dyrektorze Lorecie. Musiałem go dobrze poznać, wczuć się w czasy, wktórych pracował, poznać osiągnięcia. Miałem też do dyspozycji jego podobiznyze zdjęć. Zdawałem sobie sprawę, że dobry pomnik to nie tylko ilustracja czyportret. To ma być również, symbol, znak. Jak wiemy, Adam Loret zginął w 1939roku. I tak naprawdę nikt nie wie gdzie ani w którym miejscu jest pochowany. Naten temat są tylko domniemania. A zatem pomnik miał stanowić równieżsymboliczny nagrobek.

Złamane czy ścięte?

Wiele kontrowersji wzbudziło przedstawienie postaci AdamaLoreta przy pniu drzewa. Rozgorzały dyskusje i krytyka, pytano, czy to ściętedrzewo czy powalone. Autor dzieła rozwiewa wątpliwości: – Docierały do mnieodgłosy dyskusji na temat tego pnia. Słyszałem nawet zarzuty, że Loret stoiprzy ściętym drzewie, co kojarzono z wycinką drzew w Puszczy Białowieskiej.Inni upatrywali w tym pniu symbolu nawałnicy, która zniszczyła tysiące hektarówlasu w sierpniu 2017 roku.

Aż się uśmiechałem, słysząc takie interpretacje:przecież pomnik powstał w 2009 roku. Nikt wtedy nie przypuszczał, że nasze lasynawiedzi taka klęska. Projektując pomnik, który miał być jednocześniesymbolicznym nagrobkiem, nawiązałem do XIX-wiecznej funeralnej symbolikiściętego drzewa. Na ówczesnych nagrobkach bardzo często spotyka się pień ściętegodrzewa symbolizujący śmierć. Często taki nagrobny pień puszcza gałązki, co jestsymbolem zmartwychwstania. Pień drzewa, przy którym stoi sylwetka dyrektoraAdama Loreta, wygląda na ścięty, gdyż leżą na nim rozłożone, jak w czasiepracy, papiery. Te dokumenty to swoisty testament – symbolizują niezrealizowaneprzez wybuch wojny i tragiczną śmierć dyrektora plany. Gdy dokładniej spojrzećna ów sporny pień, to widać, że jest to drzewo złamane. W tym przypadku tosymbol tragicznie przerwanego życia.

Gdy artysta miał konkretną wizję, rozpoczął pracę. Gliniana,a w późniejszym etapie gipsowa, figura miała ponad 3 m wysokości i ważyła ok.1,5 tony. Praca nad modelowaniem iodlewem w gipsie zajęła prof. Białeckiemu zaledwie trzy miesiące (terminy byłynaglące). Dla porównania, renesansowe pomniki powstawały przez kilka lat!

Fot. arch. autora (4)

Pocięta na kawałki gipsowa rzeźba w kwietniu 2009 r. zostaławysłana do odlewni. W Szymanowie podPoznaniem przeprowadzany był długotrwały proces odlewu rzeźby w brązie. –Jeździłem, na konsultacje, retusze, cyzelowanie i patynowanie. To bardzo żmudnapraca. Miałem za sobą bagaż doświadczeń z wcześniejszych realizacji rzeźby pomnikowej,pomników konnych polskich królów: stojącego w Bydgoszczy Kazimierza Wielkiegooraz Kazimierza Jagiellończyka w Malborku. Wszystkie te prace powstały w mojejpracowni w Rodowie – opowiada profesor.

Szczególnie trudna była realizacja pomnika konnegoKazimierza Wielkiego. Artysta nigdy wcześniej nie pracował w tak dużej skali,nie mówiąc już o arcy-trudnym temacie i problemie relacji rzeźbiarskiej koń –człowiek. Kazimierz Wielki był jednym z pierwszych powojennych pomników konnychw Polsce. Profesor nie wiedział, jak się do tego zabrać, bo żaden ze starszychkolegów nie miał takiego doświadczenia.

Konstrukcja do rzeźby, odlew w gipsie i w metalu to byłyprawdziwe wyzwania techniczne. – Pomagało mi przy tym kilku przyjaciół,również rzeźbiarzy. W trakcie odlewu w gipsie siedzieli w środku jak w KoniuTrojańskim. Razem uczyliśmy się, zdobywaliśmy doświadczenie – wspominaprofesor. Rzeźbę w odlewni odlewa się we fragmentach, które potem trzebaprecyzyjnie zespawać, wycyzelować i spatynować. Z pomnikiem pierwszegodyrektora LP w sprawach technicznych było już łatwiej.

Pierwotnie planowano ustawienie pomnika Adama Loreta wWarszawie przy Ministerstwie Środowiska, ponieważ tam przed wojną znajdowałasię siedziba administracji Lasów. Jednak ostatecznie stanął on w miejscu, gdziemieści się Dyrekcja Generalna LP. 15 września 2017 r. przed budynkiem dyrekcjiodsłonięto pomnik Adama Loreta. W uroczystości wzięli udział politycy, leśnicy, kombatanci,parlamentarzyści.

Maya Gielniak