Przeczytasz w 10 minut

Dlaczego warto pojechać na duże targi leśne? (13-14/2019)

Usłyszałam kilka lat temu, że każdy leśnik – czy to terenowiec, czy naukowiec – powinien choć raz pojechać na dużą imprezę targową z branży leśnej. Pokaźną, a więc najlepiej zagraniczną. Dziś już wiem, że osoba wygłaszająca tę tezę miała rację.

Chciałoby się powiedzieć, że targi leśne uczą, bawią iwychowują. Kształcą pokolenie zarządców i właścicieli lasów otwartych na nowerozwiązania, niebojących się inwestowania, racjonalizujących działaniagospodarcze. Ale wychowują też pokolenie obywateli, którzy rozumieją, po cościna się drzewa. Bo chyba nic nie rozwija bardziej niż czerpanie z dobrychwzorców.

Szwedzki przykład

Tłumy na „małej Elmii” – wśród odwiedzających stoiska firm i pokazy, a także goście z zagranicy w tym z Polski
Fot. Urszula Zubert (12)

 

Co dwa lata w Szwecji (w tym roku między 6 a 8 czerwca),nieopodal miejscowości Bratteborg, 30 km od Jönköping, odbywają się największew Europie targi leśne Elmia. Tzw. mała Elmia (SkogsElmia) organizowana jestnaprzemiennie z „dużą Elmią” (ElmiaWood). W tym roku mieliśmy do czynienia zmniejszą (ale tylko z nazwy) edycją. „Mała”, bo kierowana raczej doindywidualnych właścicieli lasów (pamiętajmy o odwrotnej proporcji strukturywłasności – w Szwecji większość lasów pozostaje w rękach prywatnych). Natargach wystawiało się przeszło 300 wystawców.

Impreza zlokalizowana jest częściowo na otwartejprzestrzeni, a po części w lesie. Tam odbywają się pokazy pracy maszyn, ale teżprezentacje psów wyszukujących drzewa zasiedlone przez korniki czy nowoczesnychaplikacji do pomiaru zasobności. Jedną z nich zaprezentowała firma KATAM.

Operatorzy dronów chętnie prezentowali zastosowanie tych „zabawek” w leśnictwie

Aplikacja jest dostępna w wersji dla profesjonalistów i amatorów.Ma zastąpić tradycyjne pomiary drzew przy użyciu klupy. Jej zastosowanie jestbanalnie proste. Wystarczy przejść z włączoną aplikacją przez fragmentdrzewostanu z naniesionym znacznikiem i nagrać krótki film. Programprzekształca obraz na 3D i podaje wymiary grubości poszczególnych drzew. Zliczatakże liczbę drzew na hektarze i podaje zasobność drzewostanu. Ma też funkcjęzaznaczania koordynatów – w efekcie dostajemy mapę z oznakowanymiposzczególnymi drzewami. Uzupełniona o zdjęcia z drona i aplikację KATAMTreetop Detection umożliwia poznanie wysokości drzew. Na razie ograniczeniemaplikacji jest m.in. wiek drzewostanu – działa tylko w starszych klasach wiekuz dobrze oczyszczonymi strzałami. Aplikacja została nagrodzona podczastegorocznych targów SkogsElmia złotym medalem.

Wśród ofert wystawców znajdują się nie tylko produkty, ale także przydatne szkolenia, np. z rozpoznawania szkodliwych owadów

À propos dronów, od dwóch edycji na targach pojawia sięosobna sekcja poświęcona bezzałogowcom i ich wykorzystaniu na potrzebyleśnictwa. Coraz chętniej po zdjęcia znad koron drzew sięgają nie tylko duzi

gracze na leśnym rynku, ale także indywidualni właścicielelasów. Coraz więcej firm oferuje wynajem speca z „latającą kamerą” w celusprawdzenia, czy szkodniki nie dobrały się nam do drzew.

Bo Szwedzi mają coraz więcej problemów nie tylko zeszkodnikami, ale też z zamieraniem drzewostanów świerkowych na skutek suszy. NaElmii nie zabrakło nowinki, którą dla Skandynawów są wciąż sadzonki sosny.Jeszcze dwa lata temu na Elmii nie było w zasadzie wcale oferty z tymgatunkiem, w tym roku pojawiło się już kilku producentów.

Rodzinny biznes
Podczas Elmii możnazobaczyć coś, czego raczej nie dostrzeże się na żadnych targach w Polsce.Odwiedzający przychodzą tu całymi rodzinami. Latorośle w dosłownie każdym wiekuz pasją okupują leśne maszyny. To doskonała edukacja przez zabawę. Można dotknąćmaszyny, czasem nią posterować, po prostu oswoić się z „potworami tnącymilasy”. Takie podejście procentuje w przyszłości – dla późniejszych dorosłychgospodarka leśna jest naturalnym, oczywistym działaniem. Dzięki temu znaczniespada liczba konfliktów na tle społeczeństwo – leśnicy, wynikających w dużejmierze z niezrozumienia potrzeby pozyskiwania drewna.

A Elmia odwiedzana jest naprawdę tłumnie. Na targachmomentami trudno wcisnąć przysłowiową szpilkę między ludzi. Szwedzi faktyczniemają las we krwi. Ale to nie tylko wystawa i rodzinne spędzanie czasu, takżerealne interesy dobijane między klientami a dystrybutorami leśnego sprzętu czyusług. Miło na to patrzeć.

Jako że „mała Elmia” to przede wszystkim indywidualniwłaściciele lasów, tegoroczna edycja obfitowała w niewielki sprzęt do pracleśnych. Więcej o nim na s. 12.

Kolejne targi – tym razem ElmiaWood – odbędą się 18–21 maja2021 roku. Warto tam być!

Urszula Zubert


Mit drogiej Szwecji, czyli praktyczny poradnik, jakpojechać na targi leśne

Wielu Polaków ma zakorzeniony w głowach mit skandynawskichwysokich cen i tego, że najlepiej udać się tam własnym autem z bagażnikiemwypakowanym po brzegi jedzeniem. Przez to wielu rodaków rezygnuje nie tylko zturystycznych wyjazdów do Szwecji, ale także z wypadu na imprezę branżową, takąjak targi Elmia.

O ile w przypadku Norwegii czy Danii przekonanie o drożyźnieznajdzie potwierdzenie, o tyle ceny w Szwecji zaczynają coraz bardziejprzypominać te w Polsce. Oczywiście wciąż z drobnymi wyjątkami, ale naprawdę dasię tam nie zbankrutować!

Jak dojechać?
Nasza podróż do Szwecji tym razem odbyła się samolotem. Innemożliwości transportu to rejs promem (podróżowaliśmy tak cztery lata i roktemu) lub przeprawa mostowa przez Danię (ta opcja jeszcze przed nami). Prompłynie ok. 12 godz. (najlepiej wybrać rejs nocą). Dobrą opcją jest, jeślijedziemy własnym autem w kilka osób. Ceny przeprawy są dość wysokie, aleoperator promowy oferuje często ciekawe promocje, np. pakiet auto i kajuta.

Koszt biletu w obie strony wyniósł ok. 450 zł za osobę (tymrazem kupowaliśmy je niemal w ostatniej chwili i korzystaliśmy z normalnychlinii lotniczych), ale wybierając tanie linie lotnicze, i rezerwując lotodpowiednio wcześniej, można znaleźć przelot już za ok. 89 zł w jedną stronę.Udając się na Elmię, najlepiej wybrać jako cel lotnisko Göteborg-Landvetter.Tam bez problemu wynajmiemy samochód w jednej z międzynarodowych firm. Najem natrzy dni to koszt rzędu 650 zł za trzy pełne doby. Wypożyczalnia nie pobrała odnas części kaucji za umycie mocno przykurzonego auta. Brak dodatkowych opłat zamycie zdarza się w Szwecji, choć nie jest regułą i trzeba to brać pod uwagę.Wynajmowane przez szwedzkie wypożyczalnie auta są zwykle dość nowe, a co za tymidzie i ekonomiczne. My podróżowaliśmy Volvo V60. Przejechanie blisko 600 kmkosztowało nas dodatkowo ok. 200 zł za paliwo.

Podróż po szwedzkich drogach to czysta przyjemność.Zaskoczeniem dla Polaków mogą być trasy dojazdowe, które często są szutrowe.Nie uświadczymy na nich jednak dziur! Na głównych drogach nawet niewielkiewykruszenia w poboczach są oznakowane i dość szybko łatane. Szwedziprzestrzegają przepisów (nie tylko przez wysokie mandaty) – nieraz możnazobaczyć sznureczek jadący niespiesznie, np. 80 km/h, prawym pasem. Na ograniczeniudo 110 km/h rzadko kto wyprzedza, nikt nie trąbi. Kultura jazdy! Drogadojazdowa do targów jest zawsze wzorowo oznaczona pomarańczowymi tablicami.

Nie da się zgubić
Dojazd z lotniska do miejsca targów zajmuje ok. 1,4 godz. Oile na „małej Elmii” ruch odbywa się płynnie, to wybierając się na „dużąElmię”, warto zarezerwować sobie godzinę lub więcej na poranny korek przydojeździe do parkingu. Ów zaś jest doskonale zorganizowany. Na polachokalających targi wytycza się strefy dla osobówek,

autokarów czy kamperów (osobne są też drogi dojazdowe, wartowięc zwracać uwagę na oznaczenia na zjazdach z głównych dróg). Na miejscuobsługa kieruje auta na kolejne wolne miejsca. Zero chaosu, parkowanie sprawne,a późniejszy wyjazd bezproblemowy. Rada: warto zrobić zdjęcie jakiegoścharakterystycznego punktu w osi naszego auta. Nawet jeśli się zgubimy,parkingowi pomogą nam odnaleźć zbliżoną lokalizację pojazdu.

W tym roku trafiliśmy na iście upalną aurę, jednak bywa itak, że targi toną w strugach deszczu. Dobrze być na to przygotowanym zarównopod względem obuwia (błota bywa po kolana), jak i odzieży (w maju może być tamjeszcze dość chłodno). Parking zamienia się wówczas w grzęzawisko. PragmatyczniSzwedzi są jednak zawsze na taką okazję przygotowani – na palcu postojowymczekają w gotowości ciągniki, które w razie potrzeby wyciągają auta do głównejdrogi. Widzieliśmy to dwa lata temu – patent działa! Wejście na teren wystawowyprzebiega sprawnie (są osobne bramki dla grup zorganizowanych); bilet możnazakupić on-line lub w kasach. Dla grup przewidziane są zniżki. Warto zabrać zesobą mapę dostępną przy wejściu, bo powierzchnia jest ogromna i łatwiej wówczasodnaleźć choćby toalety.

Noclegi lepiej rezerwować wcześniej, zwłaszcza przed dużąElmią. Za naprawdę dobre warunki zapłacimy już od ok. 100 zł za dobę (opcja bezśniadania). Warto szukać nie tyle hoteli, co pensjonatów. To zwykle po prostutypowe szwedzkie domy dostosowane do potrzeb turystyki. Trzeba zwrócić uwagę naopłaty dodatkowe, np. za sprzątanie czy pościel, raczej niestosowane w Polsce.Zakupy opłaca się robić w dużych sieciach marketów (także tych znanych u nas).Wyjście do restauracji to jeden z tych aspektów, który może nas jeszczezaskoczyć ceną, dlatego lepiej poszukać tańszych np. pizzerii czy barów.

Wybierając się na targi organizowane w maju lub czerwcuwarto zaplanować sobie choćby jedną lub dwie popołudniowe wycieczki (np. doHuskvarny, gdzie mieści się muzeum marki Husqvarna, o czym piszemy poniżej).Zmrok zapada dość późno, jest więc sporo czasu na podziwianie piękna przyrodytego kraju. Dobrze też jest wybrać się do jednego z parków narodowych,podziwiać malownicze miasteczka albo pójść po prostu do lasu i podpatrzećtamtejszą gospodarkę leśną.

Urszula Zubert


Historia pewnej pilarki

Przebywając na targach Elmia, godzi się zarezerwowaćsobie nieco czasu na odwiedziny miejscowości Huskvarna, w której mieszczą sięfabryka marki Husqvarna i muzeum prezentujące wyroby firmy produkowane odblisko 400 lat.

Motocykle marki z powodzeniem wykorzystywano m.in. w armii czy zawodach motorowych

To nie tylko uczta architektoniczna (styl industrialny pełnągębą), ale przede wszystkim niezwykła historia marki kojarzonej w Polsce niemalwyłącznie ze sprzętem leśnym czy ogrodowym. A tymczasem, czy wiecie, żeHusqvarna produkowała… zbroje rycerskie i strzelby? Motocykle i skuteryśnieżne? Kuchenki gazowe a nawet pralki? Dorzućmy jeszcze garnki i piece!Zaciekawieni?

Fabryka sięga początkami 1620 r., kiedy król Gustaw II Adolfufundował w Szwecji pięć rusznikarni. Przesłanką lokalizacji była już wówczasdługa tradycja kowalstwa broni w mieście. Przez blisko 200 lat fabrykazajmowała się niemal wyłącznie odlewem broni palnej. Dobra passa produkcjibroni z czasem straciła na znaczeniu. Podupadającą firmę przejął w 1877 r.Wilhelm Tham. Przedsiębiorstwo liczyło wówczas 180 pracowników. Wizjonerskoncentrował produkcję na rynku cywilnym. W kolejnych dziesięcioleciach opracowanowiele nowych produktów, takich jak broń myśliwska, piece, kuchenki, rowery,motocykle i artykuły gospodarstwa domowego. Świetnie prosperująca firma mogłasobie pozwolić na sfinansowanie budowy wielu instytucji społecznych – szkoły,kościoła i mieszkań dla robotników (warto udać się na krótki spacer po okolicymuzeum).

Do chwili śmierci Wilhelma Thama w 1911 r. firma odnotowała35-krotne zwiększenie sprzedaży, osada rozrosła się zaś w prężnie działającemiasto. Syn Wilhelma Gustaf przejął schedę po ojcu. Był entuzjastą motocykli,ich produkcja stała się kluczowa w nadchodzących latach. Dotyczyło to równieżdziałalności odlewniczej, w tym broni wojskowej produkowanej podczas wojenświatowych. Gustaf Tham zrezygnował z funkcji prezesa w 1946 roku. Wówczas liczba pracowników fabryki wynosiła 4 tys. osób.

Po II wojnie światowej Husqvarna po raz kolejny bardzo mocnozainwestowała w pojawiające się zapotrzebowanie na artykuły gospodarstwadomowego na rynku cywilnym. Gustaf Tham ostatecznie przeszedł na emeryturę, azarządzanie firmą przejął inż. Thure Öberg. Jego przeszłość wiązała się zdziałalnością odlewniczą. Był dobrze zorientowany w wielu dziedzinachtechnicznych, nie bał się podejmować nowych wyzwań.

Garnki, piecie, kuchenki czy… poczciwa pralka „Frania” to tylko część produktów, które przez lata zjeżdżały z linii produkcyjnych Husqvarny

W owym czasie wzrosło zapotrzebowanie na dobre wyposażeniemieszkań. Produkcja pieców, lodówek i pralek stała się jedną z wiodących gałęziprodukcji.

W latach 50. ub. wieku szwedzkie społeczeństwo rozkwitało.Fala konsumpcji gwałtownie rosła, co znów oznaczało dla firmy czasy prosperity.Stawiano nie tylko na ilość, ale i na nowoczesny design oraz nowe rozwiązaniatechnologiczne. W latach 60. wprowadzono zmiany organizacyjne, a niektóreelementy zniknęły z linii produkcyjnej – m.in. część produkcji broni. Z czasemzamknięto też odlewnię dużych elementów. Firma zmieniła nazwę na Husqvarna AB izyskała nowy logotyp.

W 1977 r. inne szwedzkie przedsiębiorstwo – Electroluxkupiło Husqvarnę, która, już jako spółka zależna grupy Electrolux,przeorganizowała produkcję, z czasem niemal całkowicie specjalizując się wproduktach dla leśnictwa i ogrodnictwa. Produkcja motocykli została sprzedanado Włoch.

W 1989 r. fabrykę opuściła ostatnia strzelba, zawieszono teżprodukcję maszyn do szycia. Electrolux czynił kolejne kroki w kierunku leśnym iogrodniczym, nabywając firmy specjalizujące się w produkcji tego typu sprzętu.

W 2006 r. Electrolux „uwolnił” Husqvarnę, która ponowniestała się niezależną firmą. Kontynuowano rozwój produktów dla leśnictwa iogrodniczych jako flagowych.

W styczniu 2012 r. zmieniono oficjalną nazwę na HusqvarnaGroup, choć nadal używa się nazwy Husqvarna AB.

Obecnie Husqvarna Group jest jednym z największych naświecie producentów urządzeń do użytku zewnętrznego, w tym kosiarek do trawy,traktorów ogrodowych, pilarek itp. Grupa jest również europejskim liderem wdziedzinie produktów do podlewania i jednym ze światowych w dziedzinie urządzeńdo cięcia i narzędzi diamentowych dla przemysłu budowlanego i kamieniarskiego.Produkty i rozwiązania grupy są sprzedawane w ponad 100 krajach. Asortyment obejmujezarówno wyroby konsumenckie, jak i profesjonalne.

Urszula Zubert