
Tempo rozprzestrzeniania się ASF nabrało w ostatnim czasie dynamiki. Stało się tak za sprawą dwóch dzików padłych w okolicach podwarszawskiego Legionowa, u których 18 listopada potwierdzono zakażenie wirusem. Od najbliższego stwierdzonego przypadku u dzików dzieliło je ok. 100 km. Jak się dowiadujemy z Głównego Inspektoratu Weterynarii, wystąpienie choroby u kilku osobników w tym samym czasie sugeruje, że do jej przeniesienia mogło dojść drogą naturalną. Migracja mogła zostać zapoczątkowana intensywnymi polowaniami zbiorowymi. Nie można jednak wykluczyć udziału człowieka.
Jeszcze zanim służby weterynaryjne wszczęły odpowiedniedziałania, chorobę stwierdzono u dzika padłego po drugiej stronie Wisły, przygranicy z Kampinoskim Parkiem Narodowym (wynik badania z 22 listopada; następneprzypadki pojawiły się wzdłuż południowej granicy parku w kierunku zachodnim).Po niespełna dwóch tygodniach kolejny odseparowany przypadek na zachodnimbrzegu Wisły zanotowano w pobliżu Konstancina-Jeziorny (powiat piaseczyński).ASF zaczął wymykać się spod kontroli.
W związku z niespodziewanym postępem choroby szef sztabuDowództwa Generalnego RSZ płk dr Roman Ćwikliński wystosował pismo, w którympolecił przygotowanie informacji nt. polujących żołnierzy chętnych doprowadzenia odstrzału dzików na terenie Warszawy i ościennych powiatów zużyciem własnej broni myśliwskiej (i w ramach urlopu okolicznościowego).Udostępnił je na Twitterze były minister obrony Tomasz Siemoniak. Rzecznikprasowy MON płk Anna Pęzioł-Wójtowicz niemal natychmiast odżegnała się odzamiarów zaangażowania mundurowych w odstrzał dzików. Pismo skierowane dojednostek wojskowych miało na celu jedynie wysondowanie, jaka liczba żołnierzyposiada uprawnienia myśliwego. Wszystkie inne informacje zawarte wkorespondencji nie były przewidziane do realizacji – czytamy w oficjalnym komunikacie resortu. Nic nie stanęłonatomiast na przeszkodzie, aby żołnierze pomogli w akcji poszukiwania padłychdzików, którą od 29 listopada do 5 grudnia zaplanowano na wybranych obszarach nadleśnictw Jabłonnai Drewnica.
Niekontrolowany przeskok ASF pod Warszawę dał także asumptdo skrytykowania poczynań ministra rolnictwa przez rolniczy OPZZ. Stojący najego czele Sławomir Izdebski przypomniał o swojej propozycji usprawnieniaposzukiwań i eliminacji dzików za pomocą dronów zaopatrzonych w kamerynoktowizyjne oraz system zdalnego powiadamiania myśliwych o miejscu przebywaniazwierząt, która miała się nie spotkać z przychylnością ministra Jurgiela.
Obszar części gmin leżących w obrębie powiatów:warszawskiego zachodniego, nowodworskiego oraz sochaczewskiego, na tereniektórych znaleziono pierwsze padłe dziki, został objęty przez Komisję Europejskąstatusem strefy zakażonej (tyle wiemy w chwili oddawania niniejszego numeru dodruku). Tusze dzików upolowanych w jej granicach muszą wraz z patrochami inarogami trafić do nadzorowanych przez Inspekcję Weterynaryjną chłodni. Pouzyskaniu wyniku negatywnego mogą zostać zabrane na użytek własny myśliwego lubzutylizowane. Dalszy rozwój sytuacji epizootycznej będzie warunkował, czyzostaną ustanowione unijne obszary objęte restrykcjami (tzw. strefy czerwona,niebieska i żółta). Kolejne przypadki choroby stwierdzane zarówno w okolicachKampinosu, jak i Legionowa nie pozostawiają wątpliwości co do decyzji w tymzakresie. ASF dumnie kroczy na zachód. Wciąż o krok przed InspekcjąWeterynaryjną.
ADP