Przeczytasz w 1 minutę

Jak Polak rozkołysał szwedzkie lasy

Czy jedna osoba może zachwiać stawianym przez wielu za wzór leśnictwem Szwecji? Może! Dokonał tego Polak – dziennikarz Maciej Zaremba Bielawski.

'TygodnikPolski hydraulik – pojawił się znikąd weuropejskiej debacie wiosną 2004 roku. To wtedy nasz kraj zaczął się promowaćbilbordem z muskularnym młodzieńcem trzymającym w ręku klucz i rurki. Jeśli 150polskich hydraulików może wywołać panikę w kraju, w którym brak około 6 tys.hydraulików, musi być w nich coś szczególnego – to cytat z reportażu MaciejaZaremby o przemianach społecznych i strachu Zachodu przed wpuszczeniem taniejsiły roboczej z nowych państw Unii. Rzeczywiście, musi być coś szczególnego wPolakach, skoro Polak, dziennikarz Maciej Zaremba w pojedynkę mógł wstrząsnąć szwedzkimleśnictwem, które od dziesięcioleci żeglowało pod komando przemysłu drzewnego.

Zaremba trafił do Szwecji w wieku 18 lat.Dziś jest dziennikarzem jednego z największych dzienników – „Dagens Nyheter”.Choć nie jest leśnikiem, od ponad roku dyskutuje o leśnictwie z największymi wbranży. Został uznany za najbardziej wpływową osobę 2012 r. w szwedzkimleśnictwie. Wybrano go również dziennikarzem roku w dziedzinie ekologii. Dziśotworzyłam najświeższe wydania trzech czasopism leśnych, w każdym widniejemagiczne nazwisko: Zaremba.

 

Kij w mrowisko

 

29 kwietnia zeszłego roku wszystko byłojeszcze w szwedzkim leśnictwie „po staremu”. Mogę sobie wyobrazić, że niejedenwłaściciel kilkuset hektarów lasu w północnej Szwecji czytając gazetęnastępnego ranka, zakrztusił się swoją czarną kawą (Szwedzi są na drugiejpozycji na świecie w spożyciu kawy na osobę – ponad 9 kg rocznie!). Przeczytałw pośpiechu pierwszy artykuł z cyklu „Las, jaki odziedziczyliśmy”. Natychmiastzadzwonił do kolegów:  – Czytałeś?Wyobrażasz sobie? Kto to wypuścił? Nie, nie ma się co martwić, pewnie toprzejdzie bez echa…

Nie przeszło. W ciągu następnych dwóch  tygodni „Dagens Nyheter” opublikowało kolejnecztery artykuły z cyklu. W sumie 50 stron o leśnictwie w prasie codziennej! Towyjątkowa sytuacja nawet w Szwecji, gdzie leśnictwo i przemysł leśnyodpowiadają za ponad 2% PKB. Artykuły Zaremby zadziałały niczym kij w mrowisku.Podzieliły pracujących w lesie, właścicieli lasu i całe społeczeństwo na dwaobozy. Wielu się z nim zgadza i dziękuje za cenny wkład w krajową debatę. Wielunienawidzi.

Z pozoru niezbyt kontrowersyjny tematleśnictwa zasugerował Zarembie Björn Wiman, szef działu kultury dziennika, wktórym pracuje. Zaremba zaczął od studiowania lokalnych gazet, w których ludziez głębokim smutkiem opowiadali o lesie, który „stracili”. Potem całymi półkamiwypożyczał książki o tematyce leśnej. W końcu rozmawiał z profesoramileśnictwa, szefami dużych firm leśnych, właścicielami lasów. Po pół roku wgryzłsię w szczegóły gospodarki i prawa leśnego, a sądząc po efektach, jakieprzyniosły artykuły, było to efektywnie spędzone pół roku. Jak mówi samZaremba, krytykując obecne leśnictwo: – Dałem głos tej części społeczeństwa,która nie była do tej pory słyszana.

 


Hans i reszta protestują


Punktem wyjścia są historie dwóch osób.Pierwszą jest Hans Åfeldt, który co prawda nie posiada lasu, ale dla lasuprzeniósł się z miasta na przedmieścia. Dla widoku z okna na 80-letnie sosny iświerki. Pewnego czerwcowego dnia dowiedział się jednak, że właściciel lasugraniczącego z domem Hansa postanowił wyciąć drzewostan. Przez następne kilkamiesięcy mężczyzna próbował powstrzymać wycinkę.

Szybko okazało się, że Hans nie jest sam, aten konkretny kawałek lasu ma wielu miłośników. Nic dziwnego – był tograniczący z osiedlem jedyny kawałek „starodrzewia” w okolicy. Poza nim dookołabyły tylko odnowienia i młodniki świerkowe. To tutaj dzieci z pobliskiej szkołyprzychodziły na lekcje biologii, turyści odpoczywali podczas spływówkajakowych. Sąsiedzi, emeryci, właściciele małych firm i przedsiębiorstw,szczególnie turystycznych, zwarli szeregi. Gdzie pójść, kogo zapytać, gdzieprotestować? Przeszli wszystkie szczeble leśnej biurokracji, zwrócili się dowłaściciela i zarządcy lasu, Rady Leśnej, ministra odpowiedzialnego zaleśnictwo, wzywali na pomoc samego premiera. Nie wiedzieli, że wszystkiezabiegi z góry były skazane na niepowodzenie.

Wg szwedzkiego prawa leśnego pozwolenie nawycinkę nie może być cofnięte, nie można się od niego odwołać ani zaskarżyć.Dlaczego? Bo pozwolenia nikt nie wydaje, nie ma więc do kogo się odwołać. Jakto możliwe?

Decyzja zapadła, choć nie zapadła


W Szwecji każdy właściciel lasu maobowiązek zawiadomić Radę Leśną – rządowy organ odpowiedzialny za kontrolęprzestrzegania  prawa leśnego – jeśliplanuje wyciąć więcej niż 0,5 ha lasu. Rada ma sześć tygodni na zgłoszeniesprzeciwu, jeśli tego nie zrobi, zgoda zostaje automatycznie udzielona. Nikt nie wysyła pisma z pozwoleniem,nie ma żadnej pieczątki ani podpisu, do czego przywykliśmy w Polsce. Decyzjachoć zapadła – to de facto nie zapadła, nie można się więc od niej odwołać.

W taką konstrukcję prawa trudno byłoHansowi uwierzyć, ale nie poddał się łatwo. W prawie o ochronie środowiskaprzeczytał: Obszary zielone w miejscach gęsto zaludnionych należy objąćszczególną ochroną. Obszary (…) o dużym znaczeniu dla społeczeństwa  ze względu na wartości kulturalne,turystyczne, należy na tyle, na ile to możliwe, chronić przed zabiegami, któremogą je zniszczyć.

I odetchnął z ulgą. Tym bardziej kiedyodkrył, że zarządca lasu w zgłoszeniu wycinki (świadomie lub nie) nie zakreśliłrubryki, że  las graniczy z osiedlem aniże przebiega tędy szlak turystyczny. Radość była jednak krótka. Okazało się, żeprawo o ochronie środowiska przestaje obowiązywać, kiedy właściciel lasu wysyłazawiadomienie o planowanej wycince. Wtedy obowiązuje tylko prawo leśne, wktórym takiej klauzuli już nie ma… Ponadto podanie przez właściciela niepełnej informacji o lesie nic nie znaczy –bo przecież wydanego pozwolenia na wycinkę nie można  cofnąć.

 

To może rezerwat?

 

Hans wpadł na pomysł, żeby powołaćrezerwat. Ściągnął ekologów, zainicjował inwentaryzację przyrodniczą –niestety, nie znaleziono gatunków z czerwonej listy.

Chciał więc, żeby zostawić chociaż pasdrzew graniczący z domami (przecież zgodnie ze szwedzkim prawem leśnym zalecasię pozostawić strefę ochronną z drzew i krzewów wzdłuż cieków wodnych, jezior,pól, zabudowań (…) w takim zakresie, w jakim wymaga tego ochrona roślin izwierząt, (…) zachowanie krajobrazu. Wszystko na próżno. Po siedmiumiesiącach las został wycięty. Aż do samej granicy posesji Hansa.

Jak podkreśla w artykułach Maciej Zaremba,choć właściciel tego lasu (Bergvik Skog) posiada większość lasów w gminie,wpływy do kasy gminnej są bliskie zeru. Jaki wpływ mają zręby na wartośćnieruchomości i dla turystyki, nietrudno się domyślić.

Zaremba przeprowadził później wywiad zeszwedzkim ministrem ds. wsi, któremu podlega leśnictwo, pytając, czy wszystkojest tutaj w porządku? – Tak – odpowiedział krótko urzędnik. – Z prawawłasności wynika prawo dysponowania własnością tak, jak chce właściciel. Winnym wywiadzie minister powiedział jeszcze: – Gdyby procedura(nie)wydawania  pozwolenia na wycinkę niesprawdzała się, przecież zmieniłbym ją do tej pory…

Zetnij, tak będzie dla ciebie lepiej


Oto pierwsza historia i pierwszy paradoks.Żeby zrozumieć drugi, musimy się udać wraz z Zarembą do zasypanej śniegiemVilhelminy w północnej Szwecji i odwiedzić Haralda Holmberga. Mężczyzna jestwłaścicielem ponad tysiąca hektarów lasu, w którym odmawia prowadzenia typowej,szwedzkiej gospodarki leśnej. Harald ceni śpiew ptaków i dlatego nie chce mieću siebie zrębów zupełnych – swój las zagospodarowuje więc bezzrębowo.Właśnie  to stało się podstawą oskarżeniao „przygotowanie do popełnienia wykroczenia przeciwko środowisku naturalnemu”.Konsekwencje to nie tylko grzywna, ale nawet kara więzienia! Dlaczego?

W prawie leśnym Szwecji znajdziemyparagraf, który mówi, że potencjału lasu nie można trwonić. Inaczej mówiąc,zdolności produkcyjne lasu muszą być wykorzystane w zadawalający sposób. Jeśliczynnik zadrzewienia spadnie poniżej 0,5 (zapas na pniu będzie mniejszy odpołowy zapasu potencjalnego na danym siedlisku), drzewostan należy wyciąć iodnowić. Właściwy zapas określa wykres zamieszczony na końcu prawa leśnego. AHarald wycinając co trzecie drzewo, zmniejszył zapas bardziej, niż jest todozwolone. Dlatego Rada Leśna zadecydowała, by zamiast silnej trzebieżywłaściciel wyciął wszystkie drzewa i powierzchnię odnowił. Kosa trafiła nakamień. Harald ogłosił, że woli iść do więzienia, niż przestrzegać takiegoprawa.

Obrona przygotowała 150-stronicowydokument. W nim wykresy, diagramy i wypowiedzi, m.in. pięciu profesorów, którzypodważają założenie, że las prowadzony gospodarką zrębową wykorzystujepotencjał produkcyjny lepiej niż prowadzony przerębowo. Oskarżyciel pozapoznaniu się z linią obrony wycofał oskarżenie i do procesu nigdy niedoszło.  Zaremba żałuje tej decyzji, boproces mógłby unaocznić społeczeństwu charakter leśnego prawa w Szwecji.

Mafia leśna

Zaremba w kolejnych artykułach krytykujejuż nie tylko prawo leśne, ale również Radę Leśną, a nawet organizacjeekologiczne. „Mafią leśną” tytułuje przemysł, który zachowuje się tak, jakbywszystkie lasy Szwecji należały do niego.

Wg Zaremby Rada Leśna, odpowiedzialna zakontrolę wykonania prawa, tak zrosła się z przemysłem, że nie jest w staniedłużej wykonywać swojej funkcji kontrolnej. Jako przykład przytacza sytuację zkwietnia 2011 r., kiedy Rada miała opublikować wyniki swoich inwentaryzacji –prawie połowa zrębów nie spełniała wymogów ochrony środowiska. Wystarczył jedentelefon od dyrektora dużej firmy drzewnej i… sprawa została wyciszona.

Dyrektor naczelna Rady tłumaczyła: –Opublikowanie danych mogłoby zaprzepaścić dialog zaufania, jaki Rada prowadzi zprzemysłem.

Do niedawna nic zdrożnego nie było w tym,aby pracownicy Rady korzystali z zaproszenia firm leśnych na wspólne polowanie,w godzinach pracy.

Organizacjom ekologicznym Zaremba zarzuca,że w swoich działaniach zapomniały o potrzebach człowieka. Jest las, będącyfabryką drewna dla przemysłu, w równych rządkach, w jednakowym wieku,zaplanowany, wyczyszczony, niemal sterylny. Jest również las, miejsce życiagatunków z czerwonej listy, rezerwat, gdzie ludziom zabrania się biwakować,zrywać kwiaty i polować. A gdzie jest las dla człowieka? Las, w którym zabiegigospodarcze koncentrowałyby się na tym, aby ludzie czuli się dobrze,odpoczywali psychicznie. Czemu nikt nie walczy o las, w którym ludzie mielibygłos w procesie decyzyjnym? Choćby takim, jak ma wyglądać krajobraz w okolicy,w której mieszkają? Zaremba krytykuje również intratne ekonomicznie„zaświerczanie” krajobrazu Szwecji, wycinanie lasów naturalnych (choć 92% lasóww Szwecji było już co najmniej raz odnowione rębnią zupełną) posunięte takdaleko, że wkrótce nie będzie starych drzew.

Odzew na artykuły


Nie sądzę, żeby kiedykolwiek jednaosoba  wywołała w szwedzkim leśnictwietaką rewolucję jak Maciej Zaremba. Cykl „Las, jaki odziedziczyliśmy” rozpocząłkrajową debatę nad stanem lasów w Szwecji i gospodarką leśną. Kilku polityków zczołowych partii wypowiedziało się, że trzeba promować alternatywy dlagospodarki zrębowej i zaprzestać trzebienia lasów. W związku z debatą Królewska Akademia Nauk Rolniczych i Leśnychpodjęła się analizy funkcjonowania szwedzkiego modelu leśnictwa, pierwszej odczasu wprowadzenia prawa leśnego w 1994 roku. Program I szwedzkiego radiaodpowiedział obszernym cyklem programów o tematyce leśnej.

Wreszcie Parlamentarna Komisja OchronyŚrodowiska, która otrzymała zadanie, aby przygotować pierwszą (!) propozycjęzmian w polityce leśnej opowiada się za zaostrzeniem rygorów wobec właścicieli.Jeden z profesorów doradzających Komisji, Sten Nilsson, orzekł, że zmiany wdotychczasowym prawie nie wystarczą, potrzeba całkiem nowego, skonsultowanegoze społeczeństwem, krajowego programu leśnego, w którym wartości społeczne lasuzostaną należycie uwzględnione. – Jesteśmy bardzo dobrzy w produkcji drewna,ale jeśli chodzi o inne wartości lasu, szczególnie społeczne, kuśtykamy z tyłuza innymi. Przemysł drzewny ma takie nastawienie, jakby to przemysł sterowałświatem, a jest tak, że to przecież świat steruje przemysłem – mówi Nilsson.Komisja Ochrony Środowiska prawdopodobnie przychyli się do propozycjiprofesora. Rada Leśna ma do 15 października dokonać wstępnej analizy, czySzwecja rzeczywiście powinna stworzyć program leśny i jeśli tak – co powinnosię w nim znaleźć.

Oczywiście Monika Stridman, dyrektorgeneralny Rady Leśnej, zanegowała krytykę Zaremby: – Nie ma żadnej symbiozyRady z przemysłem ani nie wymuszamy w żaden sposób zrębów zupełnych.

Jednakże przed artykułami polskiegodziennikarza prawie nikt nie mówił o gospodarce bezzrębowej, tymczasem dziś Rada ma w każdym z regionalnych biur osobęodpowiedzialną za doradztwo w tym zakresie. Dostępne są nawet kursy dlawłaścicieli, przedsiębiorców leśnych i urzędników zainteresowanychalternatywnymi metodami gospodarki leśnej. Stridman zapowiedziała również, żeRada zaostrzy sankcje wobec właścicieli lasu lekceważących prawo.

 

 

Żeglowaliśmy z wiatrem

 

Jak na artykuły Macieja Zarembyodpowiedział przemysł? Po pierwsze zaskoczeniem. Prezes zarządu Södry,największego spośród stowarzyszeń właścicieli lasów prywatnych: – Debatazaskoczyła nas w łóżku (szwedzki odpowiednik wyrażenia „z ręką w nocniku”), oddługiego czasu wszystko toczyło się tak, jak tego chcieliśmy, żeglowaliśmy zwiatrem. Dziś sytuacja jest całkiem inna.

Przedstawiciele przemysłu byli oburzeni, żemożna krytykować tak ważną gałąź krajowej gospodarki i podważać jej autorytet.Wg nich krytyka stanu szwedzkich lasów jest bezpodstawna i wynika z gruntownejniewiedzy. Podkreślają, jak tylko mogą, że zręby zupełne są najlepszym sposobemgospodarowania lasem, a przemysł z nawiązką dba o środowisko, bo przecieżdzięki wszystkim zabiegom wzrasta w Szwecji bioróżnorodność…

Dyrektor ds. leśnych Ligi PrzemysłuDrzewnego – Skogsindustrierna –  MårtenLarsson, informuje, że powierzchnie leśne dobrowolnie przeznaczone na ochronęśrodowiska obejmują w Szwecji 1,1 mln ha, co kosztuje właścicieli lasów 2 mldkoron (1 mld zł) każdego roku. – To wystarczy. Gdyby wszystkie kraje prowadziłytak odpowiedzialną gospodarkę leśną jak my, to zmiany klimatyczne niestanowiłyby dłużej jednego z największych globalnych zagrożeń – konstatujeLarsson.

Szwedzki przemysł drzewny obawia się, żedebata zapoczątkowana przez Zarembę nie tylko doprowadzi do zwiększenia rygorówochrony przyrody, ale także do gruntownych zmian w prawie, odebrania wolności,wprowadzenia szczegółowych zasad, np. ile drzew należy pozostawić na każdymhektarze zrębu zupełnego, jaki bufor zachować od cieków wodnych, czy w końcuabsolutny zakaz wycinki we wrażliwych na zmiany ekosystemach leśnych. Działaniatakie na pewno utrudniłyby życie przemysłowcom.

Takiego zdania jest m.in. Mats Blomberg,odpowiedzialny za politykę Södry, który uznaje takie zasady zakontrproduktywne: – Lepszej ochrony środowiska nie uzyska się poprzezszczegółowe zasady w prawie leśnym. Właściciele lasów muszą się czuć swobodniew swoich wyborach, a prawo własności musi być respektowane przez społeczeństwo.

Zaremba, we love you!


Mimo że Zaremba krytykuje ekologów, tokiedy spytałam przedstawicielkę największej organizacji ekologicznej Szwecji,Stowarzyszenia Ochrony Środowiska (SNF), co sądzi o jego  artykułach, uśmiechnęła się szeroko,wyciągnęła ręce z dwoma kciukami do góry i powiedziała: – My kochamy Zarembę!

Organizacje ekologiczne stwierdziły, żecykl artykułów „Las, jaki odziedziczyliśmy” z porażającą oczywistością pokazałefekty polityki leśnej ostatnich lat, która promuje produkcyjne cele lasukosztem biologicznych, społecznych i kulturalnych. Jak podkreśla SNF wiele sięzmieniło od czasu wprowadzenia obecnego prawa leśnego. Szwecja weszła do UE,podobnie jak Polska ratyfikowała Konwencję z Aarhus o Dostępie do Informacji,Udziale Społeczeństwa w Podejmowaniu Decyzji oraz Dostępie do Sprawiedliwości wSprawach Dotyczących Środowiska. Ponadto zasada wolności pod odpowiedzialnościąnie sprawdza się w rzeczywistości – właściciele wybierają najczęściej to, cojest najbardziej uzasadnione ekonomicznie i zbyt rzadko wykazują prawdziwąinicjatywę, by chronić środowisko w swoich lasach. Czas więc na nową, całkieminną politykę leśną.

 

 

Idą zmiany

Zaremba pokazał, że szwedzkie prawo leśne traktowanejest jak zbiór fraz o zachowaniu wartości kulturalnych i naturalnych, którychnikt nie przestrzega. Od kiedy obowiązuje (1994 r.), wycięto zrębami zupełnymiok. 1 mln ha. Choć wiadomo, że wg inwentaryzacji wykonanej przez Radę Leśnąkilka setek tysięcy ha zrębów nie spełniało wymagań prawnych, a ani jeden (!)właściciel lasu nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Zamiast tego Radatak interpretuje przepisy, że wręcz wymusza zręby zupełne. Choć istnieje zapiso zachowaniu stref ochronnych wzdłuż zabudowań, cieków wodnych, pól, to dopieroniedawno (z inicjatywy stowarzyszeń właścicieli lasów prywatnych) zaczętoprzywiązywać wagę do ochrony wody w lasach. Dopiero kilka miesięcy temuprzedsiębiorstwa leśne zjednoczyły się i stworzyły wspólną politykę, abyminimalizować szkody wyrządzone przez maszyny leśne. Debaty, którązapoczątkował Zaremba, nie da się uciszyć, zmiany muszą nadejść.


Maciej Zaremba jest autorem 
m.in. książek „Polski hydraulik 
i inne opowieści ze Szwecji” 
i „Higieniści” (Wyd. Czarne).

   

Magdalena Żuchlińska-Steén