Witajcie w XXII wieku!

Kiedy w 2012 roku debiutowała Tesla Model S, cały motoryzacyjny świat był w szoku. Dzisiaj, po 14 latach, osobowe Tesle wciąż sprzedają się doskonale i na ulicach nie robią już na nikim wrażenia. Jest jednak jeden model amerykańskiego producenta, który szokuje. To Tesla Cybertruck — pikap z przyszłości.

O tym samochodzie mówiło się od dawna, w świat rzucano kolejne zapowiedzi i plotki, ale oficjalny debiut wciąż się przeciągał. W końcu elektryczny pikap Tesli trafił do salonów i z miejsca spolaryzował fanów motoryzacji. Jedni go pokochali, inni znienawidzili. Jedno jest pewne. To samochód jedyny w swoim rodzaju. A ja miałem okazję go przetestować jako jeden z pierwszych dziennikarzy w kraju!

Estetyka kontenera

Takiej stylistyki w seryjnej motoryzacji jeszcze nie było. Czy w nadwoziu, które nie ma absolutnie żadnych krągłości i wygląda jak kontener na śmieci, może być coś porywającego? Niekoniecznie, ale szokującego już jak najbardziej. To auto od pierwszych zapowiedzi było na językach wszystkich. Nadwozie wykonano z nierdzewnej blachy o grubości aż 1,8 mm. Właśnie dlatego jest tak kwadratowe. Gięcie tak grubej blachy byłoby bardzo kosztowne i mogłoby obniżyć jej wytrzymałość.

Wnętrze statku kosmicznego

Mniej znaczy więcej. To powiedzenie doskonale sprawdza się w przypadku kabiny Cybertrucka. Fizyczne przyciski ograniczono jedynie do sterowania szybami i otwierania drzwi. Nawet wycieraczki i kierunkowskazy włącza się z kierownicy, a resztą nieprzyzwoicie bogatego wyposażenia steruje się za pomocą centralnego ekranu. Nawet kierunek jazdy wybiera się tutaj dotykowo. Przestronność? Imponująca, bo Tesla Cybertruck jest samochodem wręcz gigantycznym. Jest o 35 cm szersza i o tyle samo dłuższa od popularnej w Polsce Toyoty Hilux.

Mocy nigdy za wiele

Tesla Cybertruck dostępna jest w dwóch wariantach mocy. Obie wersje mają napęd na cztery koła. Słabsza ma ponad 600 KM i 1000 Nm momentu obrotowego. To wszystko pozwala na rozpędzenie się trzech ton gołej stali do pierwszej setki w 4 sekundy. Mocniejsza wersja, nazwana pieszczotliwie Cyberbeast, to już 845 KM, 1400 Nm i mniej niż 3 sekundy do setki. Zużycie energii? Średnio można przyjąć, że jedno ładowanie słabszej odmiany wystarczy na ponad 400 km jazdy.

Terenowo i użytkowo

Cybertruck to również samochód terenowy. Seryjne opony AT (z unikalnym wzorem, zaprojektowane specjalnie dla Tesli) doskonale uzupełniają napęd na cztery koła i zawieszenie o zakresie regulacji 12 cm. Jeszcze bardziej imponują możliwości przewozowe. Ładowność pikapa Tesli to 1100 kg, a masa przyczepy, którą jest w stanie pociągnąć amerykański elektryk, to prawie 5 t! Takie możliwości mają tylko najcięższe amerykańskie pikapy serii Superduty.

Technologia to jej wizytówka

Cybertruck to również, a może przede wszystkim, nowatorskie rozwiązania techniczne. Wolant (trudno tutaj mówić o kierownicy) wykorzystuje technologię „by wire” i nie ma mechanicznego połączenia z kołami. Tutaj za skręcanie odpowiadają kable i trzy elektryczne silniki. Na postoju i przy niższych prędkościach progresywne przełożenie układu kierowniczego nie wymaga przekładania rąk na kierownicy. Dzięki czterem skrętnym kołom promień zawracania to zaledwie 11 m. Cybertruck może również służyć jako gigantyczny… powerbank, który jest w stanie zasilać mały, jednorodzinny dom przez trzy dni!

Po co to wszystko?

Bo ludzie kochają rzucać się w oczy i kochają gadżety. Tesla Cybertruck prawdopodobnie nigdy nie trafi do Europy. To wymagałoby oficjalnej walki z przepisami oraz przeróbek dostosowujących samochód do europejskich przepisów, ale wciąż jest możliwość zakupu pojazdu poza oficjalną siecią dilerską. Prywatna firma z Częstochowy sprowadza Cybertrucki zza oceanu i odpowiednio je przerabia. Klient w chwili odbioru ma już zarejestrowany i ubezpieczony pojazd. Nic tylko wsiadać i jechać! A ile taka przyjemność kosztuje? Niemało. Słabsza Tesla Cybertruck po wszystkich opłatach to ponad 800 tys. zł.