Trochę mniejszy Wrangler

Jeep Renegade zadebiutował prawie dekadę temu, kilka lat temu przeszedł delikatny lifting, ale wciąż trzyma poziom. Jak to możliwe? Renegade daje to, czego nie mają konkurenci w tej klasie. To zaskakująco dobre właściwości terenowe i cała masa amerykańskiego stylu. Stylu Jeepa Wranglera. Zapraszam na test!

W świecie motoryzacji dziesięć lat to cała epoka. Kiedy Renegade debiutował, uważałem go za przerost formy nad treścią i zupełnie niepotrzebną stylistyczną hybrydę prawdziwego Jeepa ze zwykłym autem do jazdy na co dzień. Dzisiaj biję się w pierś i przyznaję: ten samochód starzeje się bardzo dobrze i na tle bezpłciowych elektryków wygląda wyjątkowo oryginalnie.

Efektowne pudełko

Pudełkowate nadwozie, chociaż mierzy niewiele ponad 4 metry długości, wygląda masywnie. Krótkie zwisy gwarantują świetne jak na ten segment właściwości terenowe, a spora wysokość zapewnia więcej niż dużo przestrzeni nad głowami kierowcy i pasażerów. Przód to już klasyka Jeepa: legendarny, siedmiożebrowy grill i dwa okrągłe reflektory nawiązujące do Wranglera. Testowana wersja Trailhawk 4xe wyjeżdża z fabryki na siedemnastocalowych kołach, które świetnie spisują się na bezdrożach.

Proste i solidne wnętrze

Wysokie nadwozie zapewnia ogrom przestrzeni nad głowami kierowcy i pasażerów, szczególnie na tylnej kanapie, a masywna deska rozdzielcza nieźle broni się przed wszechobecną „ekranologią”. Tutaj dominują fizyczne przyciski, a centralny wyświetlacz jest… w sam raz. Nieduży, ale wciąż czytelny i łatwy w obsłudze. Materiały są twarde, ale ich spasowanie to naprawdę pierwsza klasa. Testowe auto miało prawie 20 tys. km przebiegu i jako samochód dziennikarski od początku nie miało łatwego życia. Mimo to nawet na największych dziurach i największym basie sączącym się z niezłego systemu audio absolutnie nic nie skrzypiało. Fotele? Dość twarde, z trochę zbyt krótkimi siedziskami, ale wciąż wygodne. Nieco ponad 300-litrowy bagażnik to w tym segmencie wynik przeciętny.

Najlepszy w swojej klasie

Jeep Renegade Trailhawk pod względem właściwości terenowych nie ma w swojej klasie konkurencji. Mniejsze felgi (z większym balonem opony), podniesiony do ponad 20 cm prześwit, solidne stalowe osłony podwozia i terenowe tryby jazdy pozwalają dojechać naprawdę daleko od asfaltu. Wersja Trailhawk 4xe oferowana jest z najmocniejszym, hybrydowym układem napędowym. To czterocylindrowy, doładowany silnik o pojemności 1,3 l i mocy 180 KM oraz umieszczony z tyłu sześćdziesięciokonny silnik elektryczny. Moc systemowa układu to solidne 240 KM. Motor spalinowy odpowiada za napęd przedniej osi, elektryk napędza tył. W samochodzie nie ma wału napędowego, a za sterowanie napędem na cztery koła odpowiada tylko i wyłącznie elektronika.

Jedzie jak czołg

W praktyce takie rozwiązanie napędu działa całkiem sprawnie. Kierowca ma do dyspozycji kilka trybów jazdy, blokadę napędu 4×4 (w tym trybie silnik elektryczny działa cały czas) i asystenta zjazdu ze zbocza. Jest też funkcja symulacji reduktora, która po prostu utrzymuje wysokie obroty na niższych biegach. To wszystko połączono z tradycyjnym, sześciostopniowym automatem. Cały układ działa bardzo sprawnie, a minimalna zwłoka w przełączaniu napędów wyczuwalna jest tylko na bardzo śliskiej nawierzchni. Na asfalcie też jest nieźle, ale chociaż osiągi są całkiem niezłe (pierwsza setka w 7 s), całość nie zachęca do bardzo szybkiej jazdy.

Ekonomiczny? I tak, i nie.

Renegade Trailhawx 4xe to hybryda plug-in. Jedno ładowanie realnie pozwala na przejechanie ok. 30 km w trybie czysto elektrycznym. W trybie hybrydowym średnie spalanie to ok. 4 l na każde 100 km, ale… po włączeniu trybu „save”, który oszczędza akumulator i korzysta jedynie z silnika spalinowego, średnie zużycie dochodzi nawet do 9 l. To dużo. Zbiornik paliwa ma skandalicznie małą pojemność – zaledwie 35 l.

Nie dla każdego

Najtańszy Jeep Renegade kosztuje blisko 110 tys. zł, ma 120 KM, manualną skrzynię  biegów i napęd na przednie koła. I taka wersja będzie wystarczająca dla znakomitej większości klientów. Trailhawk, owszem, jest szybszy, mocniejszy, lepiej wyposażony, ale jest też droższy o ponad 100 tys. Czy napęd na cztery koła i dwa razy mocniejszy silnik są aż tyle warte? Niekoniecznie, ale Jeepa często kupuje się emocjami, a Trailhawk ma charakter, klimat i styl, które nie zawsze da się rozsądnie wycenić.