Odszkodowania łowieckie – Czarne chmury nad kołami łowieckimi

Pełnomocnik rządu ds. leśnictwa i łowiectwa, Edward Siarka, podczas posiedzenia sejmowej KOŚZNiL, poinformował, że wysokość wypłaconych odszkodowań za szkody łowieckie w sezonie 2018/19 wyniosła ogółem 61 641 tys. zł (53 459 tys. zł – PZŁ, 8182 tys. zł – LP). W sezonie 2019/20 była to już kwota 104 209 tys. zł (92 603 tys. zł – PZŁ, 11 605 tys. zł – LP). – Można powiedzieć, że z roku na rok wydatki [na wypłacanie odszkodowań – red.] rosną. Jest to duże wyzwanie dla wszystkich kół łowieckich. Szczególnie w tym roku na wiosnę, kiedy mamy Covid i już wiemy z analizy, że będzie to duże wyzwanie – mówił minister. Sytuacja wynika też i z tego, że nie wszystkie koła zrealizowały plany łowieckie, co było pokłosiem niemożliwości organizacji polowań, szczególnie zbiorowych.


Diana Piotrowska, kierownik Wydziału Ochrony Przyrody w NFOŚiGW, zwróciła uwagę na kruchość systemu, którego filarami są koła łowieckie wypłacające odszkodowania. – Odszkodowania wzrosły dwukrotnie, natomiast koła są w tragicznej sytuacji finansowej, co wynika tak naprawdę ze złożonego problemu. (…) koszty są potężne, wpływy coraz mniejsze, a odszkodowania coraz wyższe. (…) przy tych odszkodowaniach koła za chwilę zaczną tracić płynność finansową i w konsekwencji dojdzie do upadku systemu, który tak naprawdę już jest bardzo zagrożony. Problemem jest ograniczenie, a nawet uniemożliwienie wykonywania polowań zbiorowych i niewykonanie planu. Niestety wydaje się, że obecnie brak jest rozwiązania tego problemu, co przyznaje sam minister Siarka: – To, co w tej chwili mamy zapisane na gruncie polskiego prawa odnośnie szacowania szkód, wydaje się pewnym konsensusem, jeżeli idzie o ten model. Była próba testowania innego systemu i według mnie za bardzo się nie powiodła ze względu na koszty. Więc ten tryb szacowania czy model, który mamy, polegający na tym, że próbujemy z rolnikiem dojść do porozumienia odnośnie wypłaty odszkodowania, a następnie organem odwoławczym są Lasy Państwowe, wydaje się dobry. Na tę chwilę nic lepszego nie wymyśliliśmy, jeżeli chodzi o same koszty. Natomiast to, w jaki sposób ten model usprawnić, wymaga już dużo głębszej analizy i przyznaję, że obecnie takiego pomysłu w ministerstwie nie mamy.

Warto zauważyć, że zgodnie z informacją ministra izby rolnicze uczestniczą „w zakresie 1–2% szacowanych szkód”. Ministerstwo próbowało mobilizować województwa do szerszego udziału w szacunkach, ale okazało się to nieskuteczne. Jest jednak pewne światełko w tunelu, jak poradzić sobie z tą sytuacją. – Jeżeli w ciągu roku się okaże, że mamy jakąś opieszałość, będziemy musieli wprowadzić sankcję prawną polegającą na tym, że marszałkowie w przypadku niedokonania podziałów województwa na obwody będą płacić za szkody – skomentował Edward Siarka.

Red.