
Zapewne wiele osób pamięta, jak dużo zainteresowania wzbudził swoją książką pt. „Hipokryzja. Nasze relacje ze zwierzętami” Andrzej Kruszewicz, ceniony dyrektor warszawskiego zoo. Publikacja wywołała mnóstwo kontrowersji, ponieważ autor pisał w niej otwarcie o naszym karygodnym podejściu do zwierząt, uświadamiając nam tym samym, jak wiele elementów w naszym codziennym życiu przyczynia się do niszczenia otaczającego nas świata. Okazuje się, że temat nie został jeszcze wyczerpany, być może też komentarze i opinie, które pojawiły się na temat „Hipokryzji”, zmotywowały Kruszewicza do kontunuowania swoich przemyśleń. Dokonał tego w swojej kolejnej fenomenalnej książce „Histeria urbanogenes”.
Skąd taki tytuł? Otóż autor otwarcie opisuje „miejską histerię”, z jaką coraz częściej mamy do czynienia na co dzień. Przytoczone w książce fakty mogą spotkać się z negatywnym odbiorem szczególnie wśród mieszkańców miast, ponieważ doktor Kruszewicz bardzo precyzyjnie wytyka brak logiki zarówno w kwestii pojmowania przyrody, jak i podejmowania konkretnych działań.
Autor po raz kolejny próbuje pobudzić ludzi do refleksji, podnosząc tematy dotyczące zarówno weganizmu i wegetarianizmu, jak i jedzenia mięsa, łowiectwa, rybołówstwa czy leśnictwa. Jak bowiem możemy mówić, że jesteśmy „eko”, krzycząc: „stop wycince polskich lasów”, gdzie na miejsce każdego wyciętego drzewa pojawia się nowe, gdy za chwilę kupujemy w sklepie awokado, na rzecz którego wycinane są połacie dżungli, a ponadto import tego owocu pozostawia olbrzymi ślad węglowy? Mówimy o bestialstwie myśliwych, którzy zabijają wolno żyjące zwierzęta, a zgadzamy się na chów tysięcy sztuk drobiu stłoczonego w klatkach poprzez spożywanie 30 kilogramów tego mięsa na osobę rocznie – uwzględniając każdą osobę, nawet tę małą czy wegetarian. Każdy z przytoczonych faktów jest przedstawiony dosadnie i bezkompromisowo. Biorąc do ręki „Histerię urbanogenes”, miejmy świadomość, że nie jest to kolejna demagogiczna książka przyrodnicza.
Nie musimy zgadzać się z autorem w 100%, bo każdy ma prawo do własnego zdania. Uważam jednak, że każdego, kto przeczyta tę książkę, jej zawartość skłoni do pewnych refleksji – przede wszystkim związanych z tym, czy jesteśmy w porządku wobec przyrody i co moglibyśmy zmienić w naszym życiu.
Malwina Sokołowska