
Zatarg kolei i Lasów Państwowych o wykonawstwo pasów przeciwpożarowych ciągnie się latami. Największy zarządca linii, spółka PKP Polskie Linie Kolejowe, stał na stanowisku, że przepisy ustaw o transporcie kolejowym i ochronie przeciwpożarowej nie obligują go do utrzymywania pasów i w ostatnich latach tego poniechał. Wskazywał jednocześnie, że to obowiązek właścicieli gruntów znajdujących się w sąsiedztwie linii. Przeciw takiemu stanowisku oponowały LP.
Stanowisko Lasów zyskałopotwierdzenie w wyrokach wojewódzkich sądów administracyjnych i NSA. Formąkompromisu stał się zapis w rozporządzeniu ministra transportu, budownictwa igospodarki morskiej z 15 marca 2013 roku. Zmienił on kształt pasów z dwóchrównoległych bruzd dwumetrowych (pas Kenitza) na jedną o szerokości co najmniej4 m. Ale zanim coroczną konserwację można będzie załatwić jednym, a nie dwomaprzejazdami ciągnika, dotychczasowe pasy trzeba poszerzyć. Rozporządzeniedawało na to rok. Termin minie 24 kwietnia, a tymczasem do grudnia udało siędostosować… 336 z 5352 km łącznej długości pasów.
Jak wskazują kolejarze,dostosowanie wszystkich przykolejowych pasów ppoż. do nowego standardu wymagawycięcia i wykarczowania ok. 900 tys. drzew. To nie tylko czynność fizyczna,ale także konieczność inwentaryzacji drzew oraz uzyskania zgody na ichusunięcie. W związku z tym jeszcze w ub. roku powstał projekt nowelizacjirozporządzenia, tak by kolejarzom dać następne pięć lat.
Z tak długim terminemdostosowawczym nie zgodziły się LP, stając na stanowisku, że pasy należałobydostosowywać w ciągu trzech lat. W lutym tę opinię poparło MinisterstwoŚrodowiska, a niekorzystnie o pięcioletnim przedłużeniu wypowiedział się teżprezes Urzędu Transportu Kolejowego. W związku z tym aktualny projektrozporządzenia (z datą 12 lutego) zakłada dodatkowe trzyletnie odroczenie.
Red.