KIA Sportage

Nadchodzący z Azji – tak tłumaczy się nazwę KIA, coraz intensywniej wkraczającego na rynek europejski koncernu motoryzacyjnego, którego produkty znane są dobrze również w Polsce. Poprzednia wersja Kia Sportage eksploatowana jest również w wielu nadleśnictwach. Najnowszy model – wprowadzony na rynek po 11 latach od debiutu – jest jeszcze bardziej udany.To wprawdzie nie jest samochód terenowy w prawdziwym tego słowa znaczeniu (brak ramy i reduktora, ograniczone działanie stałego napędu), lecz typowy SUV, ale ma to swoje zalety – w terenie daje sobie radę zupełnie nieźle, na szosie zaś, w przeciwieństwie do typowych samochodów terenowych, zachowuje się jak przyzwoita osobówka.

Nowy Sportage jest – powiedzmy na początek – bardzo starannie dopracowany pod względem stylistyki nadwozia i stylistyki wnętrza. Zgrabna sylwetka klasycznego SUV-a z udanie wkomponowanymi relingami i budzącymi respekt masywnymi zderzakami. Wnętrze kabiny, w której wszystko jest dokładnie tam gdzie trzeba, sugeruje stylistyką sportowy charakter wozu. Fotele w aucie, którym jeździłem, były wykonane z jasnożółtej skóry, ale obciągnięte siatką materiałową, przez co utraciły przyrodzoną skórze śliskość. Miejsca jest dużo, a nawet bardzo dużo. Wszystkie elementy są dobrze spasowane, a urządzenia sterownicze dostępne bez odrywania pleców od fotela. Świetna widoczność na wszystkie strony to kolejny atut Sportage. Komfort jazdy zwiększa regulowany kąt pochylenia oparcia, a dla kierowcy również wysokości siedzenia oraz rozkładany podłokietnik.
Skoro o komforcie mowa, jedyną wyraźną usterką jest… obciągnięta skórą kierownica. Owszem, dodaje uroku wnętrzu, owszem świetnie komponuje się z tapicerką, ale dość gruby i ostry szew po wewnętrznej stronie koła kierownicy zwyczajnie przeszkadza.
Do tej pory Sportage była dostępna z dwoma silnikami: benzynowym o pojemności 2 l (142 KM), wyposażonym w zmienne fazy rozrządu i 112 konnym dieslem o takiej samej pojemności. Obecnie dołączył do tego rewelacyjny turbodiesel CRDI, który z 2 l osiąga o 28 koni więcej niż poprzednia jednostka wysokoprężna. Do tego silnika, współpracującego z 6-biegową manualną skrzynią biegów (jak na SUV to nowość) nie można mieć najmniejszych zastrzeżeń. Charakteryzuje się świetną dynamiką i bardzo wysoką kulturą pracy. Jest jednocześnie zrywny i elastyczny, dysponuje bardzo wysokim momentem obrotowym, przez co nie braknie mu siły w trudnym terenie. Jeden koń mechaniczny ma do uciągnięcia 16,2 kg, zadowalając się przy tym zupełnie umiarkowanym zużyciem paliwa, wziąwszy pod uwagę masę wozu – w trasie wyniosło ono 6,2 l, średnio w teście 7,5 l oleju napędowego na 100 km.
Napęd w Sportage jest w pełni zautomatyzowany: elektroniczny system monitoruje prędkości obrotowe poszczególnych kół i w razie konieczności rozdziela napęd między przednią a tylną osią w stosunku 50:50 (w cywilizowanych warunkach drogowych napędzane są tylko koła przednie). Istnieje również możliwość zablokowania międzyosiowego mechanizmu różnicowego, przez co uzyskuje się sztywny napęd 4×4, ale system ten działa tylko do prędkości 30 km na godzinę. Potem stopniowo rozłącza się, a po osiągnięciu 40 km/h przechodzi automatycznie w tryb 4WD Auto.
Na szosie Sportage zachowuje się bardzo dobrze. Zawieszenie jest kompromisem między autem miejskim czy szosowym, a terenowym – ani za twarde, ani za miękkie. Kierujący i pasażerowie czują się jak w niezłym vanie. Wiele schowków, oczywiście klimatyzacja, podgrzewane siedzenie i pełna elektryka. Sporo miejsca zarówno na przednich siedzeniach, jak i na tylnej kanapie. Bagażnik nie zachwyca pojemnością (332 l), ale jest łatwo dostępny, a po złożeniu tylnej kanapy (w bardzo prosty sposób) wzrasta do 1411 l.
Jeszcze jedna rzecz, która nie podobała mi się w testowanym aucie – zestaw multimedialny Keenwooda. Wprawdzie prócz słuchania radia i płyt można na nim oglądać wideo i telewizję, a wyświetlacz LCD obsługuje również nawigację, ale jest trudny w obsłudze i mało wyraźny w pełnym oświetleniu.
W warunkach miejskich (ale i w terenie) dużym plusem jest łatwość manewrowania (dobrze dobrane wspomaganie kierownicy), nieduży promień skrętu i dobre przyspieszenie.
W średniotrudnym terenie system napędu Sportage daje sobie doskonale radę – niestety testowane auto nie mogło pokazać, co naprawdę potrafi, gdyż wyposażone było w szosowe opony. Mankamentem w terenie jest zbyt mały prześwit, nabywca tego samochodu powinien pomyśleć o podniesieniu go o kilka centymetrów.
Wzmocnione i przesztywnione nadwozie to kolejny plus KIA Sportage. Poprawia to zarówno bezpieczeństwo bierne kierującego i pasażerów, (5 gwiazdek w testach zderzeniowych American NCAP oraz 4 gwiazdki w testach bezpieczeństwa Euro NCAP), jak i trwałość eksploatowanego w warunkach terenowych samochodu. Samochód może ciągnąć przyczepę hamowaną o dmc 1600 kg. Najtańsza wersja Sportage z opisywanym silnikiem kosztuje 96 900 zł.
MTR