
Dramatycznie dla przyrody Biebrzańskiego Parku Narodowego (BbPN) będzie się prezentował miniony miesiąc. Jeszcze w Niedzielę Wielkanocną 12 kwietnia strażacy, w sile dziewięciu zastępów, wspomagani przez Służbę Parku Narodowego, Służbę Leśną, samolot gaśniczy i okolicznych mieszkańców przez ponad 10 godz. zmagali się z pożarem torfowisk. W rejonie zwanym basenem południowym ogień objął 176 ha, a walka z nim, wg wstępnych szacunków, pochłonęła nawet 80 tys. zł. Wtedy jeszcze nawet w najczarniejszych koszmarach żaden miłośnik przyrody nie śnił o rozmiarze tragedii, którą żywioł rozegrał tydzień później.

Wieczorem 19 kwietnia mieszkaniec Kopytkowa doniósł służbomo słupie dymu. Do akcji bez zwłoki ruszyli druhowie ze Sztabina, których zarazwsparli zawodowcy z Augustowa i Moniek. Zagrożone były wsie Polkowo iKopytkowo, a wiatr rozsiewał ogień po wysuszonych torfowiskach i szuwarach. Po11 godz. obszar pożaru wynosił 570 ha. Trudny, pozbawiony dróg grząski terenutrudniał działania gaśnicze. Strażacy, wyposażeni tylko w lekki sprzęt,przeprawiali się promem przez Biebrzę, za plecami zostawiając średnie i ciężkiesamo-chody gaśnicze. Wsparcie lotnicze i ofiarność ratowników nie zdały się nawiele – wieczorem żywioł, podążając wzdłuż rzeki, dotarł do Wrocenia.Obwieszczony rankiem 21 kwietnia sukces okazał się przedwczesny, gdyż po zakończeniu głównej akcji płomienie rozgorzały na nowo.Wiatr podsycał tlące się kępy turzyc i dym we wtorek rano na powrót pojawił sięmiędzy Lasem Wroceńskim a Wilczą Górą. Strażacy znowu ruszyli poskramiać ogień.
Akcję z powietrza wspomagało łącznie sześć samolotówgaśniczych i dwa śmigłowce zadysponowane przez LP, a ponadto obszarmonitorowały: wojskowy samolot, śmigłowiec, helikopter i samolot StrażyGranicznej, a nad koordynacją ruchu lotniczego w rejonie czuwał jeszcze jedenstatek powietrzny policji. Wsparcia z ziemi udzielali też pracownicy SłużbyLeśnej – lekkie samochody patrolowo-gaśnicze pozwoliły zabezpieczyć łącznośćradiową z lotnikami, do koordynowania akcji aż z Poznania ruszył strażackiciężki samochód dowodzenia i łączności. Wraz z nim Komenda Główna PSP uruchomiłateż odwody z Poznania, Krakowa i Pomorza, zaś Pierwsza Podlaska Brygada ObronyTerytorialnej przy pomocy dronów śledziła z powietrza rozwój pożaru. Żołnierzezabezpieczali też przeprawy i brali czynny udział w walce z żywiołem. Namiejscu pojawili się również saperzy z Wojsk Lądowych celem wykonania przeprawymostowej. Lokalna społeczność także nie pozostała bierna i wsparła będących wciągłej walce ratowników, przygotowując i dowożąc im posiłki. Myśliwi imiłośnicy aut terenowych zaoferowali swoje wehikuły, by podwozić strażaków isprzęt w odległe miejsca. Trwały zbiórki pieniędzy dla Parku oraz nasprzęt dla OSP.

Niestety, pożar błyskawicznie obejmował wysokietrzcinowiska, a łuna była widoczna w nocy nawet z obrzeży Białegostoku. Zrezerw budżetowych i NFOŚiGW wygospodarowano 6 mln zł na wspomożenie akcji. –BbPN ma zapewnione pełne finansowanie walki z pożarem. Do skutku, pieniędzy namnie zabraknie. Dla państwa polskiego ochrona najcenniejszych przyrodniczoobszarów jest priorytetem – zapewnił na Twitterze minister środowiska MichałWoś. Jego zdaniem być może należy zaostrzyć sankcje za wypalanie łąk.
Kataklizm z pewnością nie pozostanie bez wpływu na przyrodę.Żywioł udało się opanować dopiero 26 kwietnia, w czym wzięło udział ponad 350strażaków, teren wciąż jednak jest monitorowany z powietrza przy użyciu kamertermowizyjnych. Koszt samych nalotów, który poniosą w całości LP, to ponad 1,8mln zł. Mimo starań spłonęło 5526 ha. Andrzej Grygoruk, dyrektor BbPN-u,wyznaczył 10 tys. zł nagrody za wskazanie podpalacza. Sprawą zajmuje się jużtakże białostocka prokuratura – poszkodowani w sprawie są też właściciele łąk,którzy przez żywioł mogą stracić dopłaty.
– Pożar objął środkową część doliny Biebrzy, udało sięjednak uchronić przed nim tzw. Czerwone Bagno, dawniej jeden z najstarszychrezerwatów przyrody w Polsce. Na szczęście jeszcze nie wszystkie ptakiprzystąpiły do lęgów, a ogień miał charakter powierzchniowy i nie wniknął wgłąb torfu – wyjaśniał słuchaczom Polskiego Radia Białystok ArturWiatr z BbPN-u. Rozpoczyna się bowiem sezon lęgowy ptaków, dla których Parkjest ostoją, jedną z najważniejszych w Europie. O ile koszty pożaru oszacowanowstępnie na 10 mln zł, o tyle o pełni skutków tego zdarzenia dla przyrody niedowiemy się chyba nigdy.
SLV.