
Pierwsze spotkanie dyrektora Andrzeja Modrzejewskiego z przedstawicielami mediów zdominował temat terytorialnie dość odległy – nowy/stary szef RDLP opowiadał bowiem o Białowieży.
Zapewne jest to rodzaj przyjętej przez Lasy strategii, bykwestie kontrowersji, które narosły wokół Puszczy, tłumaczyć jak najszerszemugronu „szarych” obywateli. W ten sposób lokalni, szczecineccy odbiorcyinformacji mogli dowiedzieć się: że w Białowieży martwego drewna, będącegoobiektem dyskusji na linii leśnicy – ekolodzy, pozostaje (szacunkowo) wgranicach 300 tys. m³, że aby Puszcza wróciła do dawnej kondycji po gradacjikornika drukarza, potrzeba ok. 300 lat i w końcu tego, że pozyskanie drewnamoże być też zabiegiem sanitarnym. To ostatnie stwierdzenie padło w kontekścieposuszu świerkowego, który zdaniem kręgów ekologicznych powinien pozostać wPuszczy, a nie być wycinany i sprzedawany.
![]() |
Fot. BYSZY |
Oczywiście nie mogło zabraknąć tematów z „własnegopodwórka”, czyli elektryzujących pytań o politykę kadrową. DyrektorModrzejewski podkreślił, że od momentu objęcia przez niego stanowiska szefaRDLP pracę w dyrekcji (w sensie jednostki) zmieniły (stanowiskowo) zaledwiecztery osoby, na 80 zatrudnionych. W nadleśnictwach zmiany trwają – chwilowo zestanowiskami pożegnali się trzej nadleśniczowie (z Bytowa, Bornego Sulinowa iCzaplinka), ale taki sam los podzielić może jeszcze kolejnych trzech lubczterech. Andrzej Modrzejewski jednak uspokaja: – Jeśli ktoś jest dobrymleśnikiem, nic mu nie grozi. Panika, o której mówi teren, w tym kontekściepodobno nie jest uzasadniona. Aczkolwiek sam dyrektor zapytany o zwolnienieswojego poprzednika, stwierdził: – Było to wyrównanie pewnych krzywd.Można to dwojako interpretować…
Nakoniec spotkania padło zapewnienie, że leśnicy mogą spać spokojnie i niemartwić się o legislacyjną przyszłość swojej firmy: – Na spotkaniu, w którymuczestniczył prezydent Andrzej Duda, usłyszałem, że przez najbliższych pięć latnasza sytuacja nie ulegnie zmianie. Pozostaje żywić taką nadzieję.
BYSZY