
Miniona zima zapisze się w historii jako jedna z dłuższych i bardziej uciążliwych w okresie dwóch ostatnich dekad. Opóźniona wegetacja zakłóciła tradycyjny scenariusz prac szkółkarskich i odnowieniowych. Dlatego wszystko trzeba było wykonać w dwa razy większym tempie.
Na przeważającym obszarze kraju opóźnienieprac, zarówno w rolnictwie, jak i w leśnictwie, sięga nawet miesiąca. Wszystkoza sprawą wyjątkowo zimowego marca, który zapisał się w historii pomiarów jakojeden z chłodniejszych (średnia temperatura niższa o prawie 4°C niż wskazaniawieloletnie). Długo utrzymywała się też pokrywa śnieżna – miejscami wyjątkowoobfita. Na ile skomplikowało to prace szkółkarskie? Sprawdzaliśmy to wLeśnictwie Szkółkarskim Wierzchosławice na terenie Nadleśnictwa DąbrowaTarnowska (RDLP w Krakowie).
Jak w ulu
Po długim okresie stagnacji zaczął sięnajbardziej dynamiczny okres w roku. Przyroda ruszyła ze zdwojoną siłą, bynadgonić stracony czas. W całym lesie wre. Nie był to najbardziej fortunnytermin na wizytę, gdyż gospodarz szkółki – leśniczy Piotr Poździoch, miał istneurwanie głowy. 24 kwietnia, z przeszło dwutygodniowym opóźnieniem, ruszyłasprzedaż sadzonek, więc tym większe zamieszanie. Kolejka aut i mnóstwo rowerów.Klienci zjechali tłumnie, bo przecież trzeba jak najszybciej posadzić drzewka.Ten żywopłot, inny kilka tui na działce… Dlatego do pomocy w szkółceprzydzieleni zostali stażyści oraz specjalista ds. hodowli i ochrony lasu zbiura nadleśnictwa – Agnieszka Bednarz.
– Zawsze to miło wyrwać się czterech ścian,chociaż tu jest co robić. Pierwszy dzień sprzedaży to zawsze największy kocioł– przyznaje.
Stażysta Bogdan Łuczkowski nawet specjalnienie ma czasu, żeby porozmawiać, koncentruje się na działaniach, żeby nie popełnić jakiegoś błędu.To dla niego zupełnie nowe doświadczenie.
– Dziś wydaję sadzonki, jutro będę zajmowałsię sprzedażą w kancelarii. Wszystkiego trzeba po trochu spróbować. Jak na tęporę roku strasznie grzeje, pod koniec dnia na pewno poczuję to na własnejskórze – komentował.
Na dwie zmiany?
Oprócz sprzedaży sadzonek przez cały czastrwa ożywiony ruch na kwaterach. Szkółka jest spora, więc jest co robić. ZofiaGrabska, właścicielka zakładu usług leśnych, który wygrał przetarg na praceszkółkarskie, zamiast 20, w tym roku do pracy zaangażowała aż 40 (!)pracowników.
– To co zwykle musieliśmy wykonać w ciągumiesiąca, teraz trzeba ogarnąć w dwa tygodnie! Gdyby nie duże bezrobocie wregionie, byłby problem. A i to mimo zwiększonej obsady musimy o godzinę, dwiewydłużać dzień roboczy. Inaczej nie wyrobilibyśmy się.
Szczęśliwie szkółka dysponuje dwomawyorywaczami. Dzięki temu angażowanie większej grupy pracowników w ogóle masens. Za jedną maszyną może pracować maksymalnie do 10 osób.
– Współczuję tym leśniczym, którzy dysponujątylko jednym wyorywaczem. Wyjściem w takiej sytuacji może być wprowadzeniesystemu dwuzmianowego, ale to oznacza dodatkowe komplikacje organizacyjne,problemy z nadzorem itp. A co jeśli maszyna ulegnie awarii? – zastanawia sięleśniczy z Wierzchosławic.
Gdzie ta wiosna?
Czy długa zima narobiła spustoszeń naszkółce?
– Zima, chociaż przydługa, w sumie byłastosunkowo łagodna. Co najważniejsze nie dokuczały bardzo niskie temperatury.Utrzymywała się też pokrywa śnieżna. Tradycyjnie ucierpiały trochę gatunkiozdobne, takie jak cyprysik, któremu przymroziło końcówki pędów. Natomiast zgatunków leśnych wszystko nam elegancko przezimowało. Praktycznie nie byłostrat – pleśni, gryzoni czy tym podobnych. Nawet jestem mile zaskoczony, boprzeważnie jest problem z olszą. Tyle ile policzyliśmy na inwentaryzacji, tylewyjęliśmy – komentuje Piotr Poździoch.
Leśniczy zawraca uwagę na inny problem –brak pór przejściowych, szczególnie wiosny.
– Jest koniec kwietnia, a my od kilku dnimamy letnie temperatury, sięgające 25°C i ani kropli deszczu, a do tego wiatr.Zaczyna się susza. Ziemia na wiosnę ma tą specyfikę, że bardzo szybko przesychaprzez kapilary, które tworzyły się zimą.
Wg obserwacji szkółkarza od dekadywystępują w zasadzie dwie pory roku: od razu po zimie zaczyna się lato i braknocnych spadków temperatur. – To bardzo utrudnia szkółkarzowi życie. Trudnowszystkie prace wykonać w terminie. I nie chodzi tu o brak rąk do pracy, coraczej o problemy z nadzorem i kontrolą nad zabiegami. Leśniczy wszędzie niedotrze. W jednym momencie trzeba dopilnować wyjmowania, wydawania sadzonek,sprzedaży, a jednocześnie szkółkowania i siewu. Kontrola nad tym gdzieś uciekai to właśnie stwarza największe problemy. Jeśli się źle przygotuje ziemię i źleposieje, to można powiedzieć, że cały rok jest już stracony – skarży się PiotrPoździoch.
Wielu szkółkarzy mówi, że wyjściem zpodobnej sytuacji byłoby stosowanie na większą skalę odnowień jesiennych irozładowanie wiosennego napięcia. W liściastych gatunkach (np. dąb, olcha) niebyłoby z tym większego problemu. Ewentualnością jest też produkcja z zakrytymsystemem korzeniowym, umożliwiająca duże pole manewru.
Mało na zewnątrz
W tym roku w szkółce Nadleśnictwa DąbrowaTarnowska rozchód na LP wyniósł 1,4 mln sadzonek. Ok. 60% z tego stanowiągatunki liściaste, przy których jest oczywiście znacznie więcej pracy niż przywyjmowaniu sosny jednolatki. Samego dębu wyciągnięto w tym roku 400 tys. Bardzosłaba była natomiast sprzedaż detaliczna: w stosunku do ubiegłego roku nastąpiłspadek o 50%. Wg leśniczego osoby prywatne nie chciały sadzić, bo wszystko byłospóźnione. Skończyły się również plany zalesieniowe. Z roku na rok jest corazmniejsze zainteresowanie zakupem sadzonek przez klientów zewnętrznych. Anomalieklimatyczne z pewnością nie poprawiają tych negatywnych tendencji.
Dominika Skonieczna