
15 kwietnia w sękocińskim IBL na seminarium spotkały się panie ze Stowarzyszenia Kobiet Lasu. Pretekstem do spotkania stało się podsumowanie ponad trzech lat działalności i wybory nowego zarządu. – Po trzech latach czas poddać się ocenie koleżanek – komentowała prezes SKL Izabela Pigan.
Spotkaniu towarzyszyłaprelekcja dr Katarzyny Kłosińskiej, językoznawcy z Instytutu Języka PolskiegoUW, znanej szerzej z audycji w radiowej Trójce, która zaprezentowała problemy zmęskimi i żeńskimi nazwami zawodów. A odmiana tych nazw jest często nie ladazagadką. Mówiąc: fizyk kocha biolog nie bardzo wiadomo, kto kogo kocha – tenfizyk, czy ta fizyk. Zaciekawienie pań wzbudziła odmiana „leśnych” zawodów,takich jak drwal – drwalka, pilarz – pilarka. – Chyba dobrze, że prawo niepozwala mi być „pilarką” – z uśmiechem komentowała w kuluarach jedna z pań.
– Na pewno trzeba uwolnićjęzyk od ideologii – wyjaśniała zebranym Kłosińska. – To indywidualna decyzjakobiety, czy chce być leśnikiem, czy leśniczką. A dorabianie ideologii donazewnictwa jest bardzo częste. Zdarza się, że tworzone nazwy są zdaniem kobietdyskryminujące. Dla jednej obraźliwe będzie nazwanie jej panią dyrektor, dladrugiej – dyrektorką. Nie można też tworzyć „nowotworów” językowych takich jakministra. – Nic na siłę. To forma niepoprawna i nie zalecana – mówiłaKłosińska. Kobiety związane z nauką zaciekawiła też proponowana przezfeministki forma naukowczyni.
Z zaproszenia SKLskorzystał Mariusz Turczyk, kierujący istniejącym od roku Zespołem ds. Promocjii Mediów w LP. Prezentował zebranym kampanię „Lasy Państwowe. Zapraszamy”. Wzaskoczenie wprawiły go komentarze, z których wynikało, że w wielu jednostkachniewiele osób wie i kojarzy ową kampanię. Z sali dało się słyszeć głosy, żeproblem tkwi m.in. w przekazywaniu informacji pomiędzy kolejnymi szczeblami LP.– Podstawowy błąd, który robią RDLP to informowanie dyrektorów i nadleśniczych. Ale informacje nie idą dalej. Te kampaniepowinny być pokazywane leśniczym i podleśniczym, bo to oni są w terenie. Leśniczyposiadając wiedzę, że są np. żubry on-line, będzie się tym chwalił, opowiadałdalej, proponował. Dziś tego nie robi, bo nie posiada tej wiedzy. Zdaniem wielupań to właśnie leśniczowie i podleśniczowie znacznie skuteczniej niż edukatorzydocierają z różnymi treściami do społeczeństwa.
Podczas seminarium częśćpań sygnalizowała, że nieobecnym koleżankom nie dano zgody na uczestniczenie wspotkaniu Stowarzyszenia. Żaliły się, że część przełożonych nie wie lub niechce wiedzieć o istnieniu ich organizacji. A nawet jeśli wiedzą, to często sąnastawieni bardzo negatywnie. – To nie jest sabat czarownic – podsumowywałajedna z uczestniczek. Wskazywały, że mogą zrobić (i robią) wiele dobrego nietylko dla kobiet-leśników, ale także dla leśnictwa jako całości.
Jako jeden z największychsukcesów dotychczasowej działalności panie przypisują sobie wpisanie doprojektu nowelizacji Ustawy o lasach możliwości pracy na stanowiskach służbyleśnej w niepełnym wymiarze godzin. Ma to być dużym ułatwieniem przy godzeniuroli matki i pracownika.
Stowarzyszenie liczyobecnie 245 członków, wśród wspierających są także mężczyźni. W wyborachIzabela Pigan wraz z koleżankami z zarządu SKL ponownie uzyskały wotumzaufania.
UZ