Nauczanie z wyzwaniami
Jedenaście szkół leśnych podległych Ministerstwu Klimatu i Środowiska to niegdysiejszy stabilny fundament edukacji leśnej w Polsce. Dziś muszą one walczyć o swoje miejsce w systemie zawodowej oświaty. Z jednej strony są bowiem osaczone leśnymi klasami w szkołach wielobranżowych. Z drugiej – funkcjonuje ponad dziesięć uczelni o profilu leśnym. Jak w tych realiach radzą sobie resortowe technika leśne? Z jakimi problemami się borykają? Odpowiedzi na te i inne pytania szukaliśmy u przedstawicieli wybranych szkół przy okazji rozpoczęcia nowego roku szkolnego.
Jeszcze 25–30 lat temu przesłaniem leśnych szkół technicznych było kształcenie leśników dla średniego szczebla zarządzania w strukturach leśnych, głównie na stanowiska leśniczych. Dziś ich misja jest bardziej skomplikowana. Organizując proces dydaktyczny, muszą dostrzegać uczniów, na ogół nielicznych, którzy z dyplomem technika dostaną się do pracy w lesie, mieć na uwadze tych, którzy podejmą studia leśne oraz liczne grono (często stanowiące ponad 50% absolwentów) decydujące się na pozaleśne spektra studiowania i życia zawodowego.
Ustabilizowany nabór
Zespół Szkół Leśnych w Biłgoraju nie ma problemu z naborem kandydatów. Rokrocznie formuje dwie ok. 30-osobowe klasy. – W br. mamy 64 pierwszoklasistów – mówi wicedyrektor Sławomir Magdziarz. – Czasami na początku pierwszego półrocza zdarzają się pewne ruchy osobowe. Ktoś z uczniów odchodzi, bo znalazł szkołę bliżej domu. Ktoś przychodzi. Ale nabór na wspomnianym poziomie mamy ustabilizowany, co świadczy o zainteresowaniu naszą szkołą i jej ofertą edukacyjną.
Czy taki nabór da się utrzymać w dalszych latach? Załamanie demograficzne nie napawa optymizmem. Ponadto w odległości 60–90 km są trzy szkoły wielobranżowe, kształcące także techników-leśników. Dwie publiczne, jedna prywatna. Na jakim poziomie edukują? W rankingu „Perspektyw”, w ramach którego przyznawane są złote, srebrne i brązowe tarcze, są technika podległe Ministerstwu Klimatu i Środowiska. Innych nie ma lub pojawiają się sporadycznie. – Wolny rynek sprawdza się w handlu towarami – rozważa wicedyrektor Magdziarz. – Czy zdaje egzamin w edukacji?
W swoim czasie było aż 50 szkól kształcących leśników. W ostatnich latach podobno kilka ubyło. Czy ktoś ocenia zaplecze i kadrę nowych placówek? Jeśli tak, wówczas powstaje pytanie, jak dokładna jest ta ocena. Z własnych doświadczeń wiemy, że nie jest łatwo utworzyć szkołę leśną o dobrym standardzie nauczania z uwagi na wymagane pracownie i laboratoria. Nie jest też lekko w małej miejscowości, a w takich najczęściej powstają leśne placówki edukacyjne, skompletować kadrę pedagogiczną.
ZSL w Biłgoraju kształcił kiedyś dużo więcej osób. I wciąż posiada ku temu wszystkie predyspozycje: bazę, wyposażenie, środki, kadrę, tradycję, własny ceremoniał, rozwiniętą współpracę z miejscowym nadleśnictwem, a ponadto wysoki poziom nauczania potwierdzony wynikami matur (zdawalność na poziomie ponad 80%) i egzaminów zawodowych. Dla kogo wszakże szkoła ma kształcić przyszłych pracowników, skoro na rynek pracy trafia dużo techników, podczas gdy do pracy w LP przyjmowani są głównie ludzie po studiach? Również o to zapytaliśmy wicedyrektora Stanisława Magdziarza.
– W minionych czasach zadaniem technikum leśnego było kształcenie przyszłych leśniczych. Dziś w misji szkoły mamy zapisane dobre przygotowanie młodzieży do pracy w PGL LP oraz do podjęcia studiów wyższych. Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Środowiska ludzie z dyplomem technika-leśnika wciąż mogą pełnić wiele stanowisk w LP, takich jak leśniczy, podleśniczy, sekretarz i specjalista SL w nadleśnictwie. Praktyka jest nieco inna. Mimo to część naszych absolwentów dostaje się do administracji leśnej z opcją podjęcia studiów leśnych. Duża grupa bezpośrednio po maturze z powodzeniem ubiega się o indeks. Mamy absolwentów zatrudnionych w parkach narodowych, w zakładach usług leśnych oraz podejmujących własną działalność gospodarczą. Jak widać, na tyle dobrze ich przygotowujemy, że odnajdują swoje miejsce na ziemi.
Sukcesywna modernizacja
W szkolnictwie leśnym zdarzają się reformy. Ostatnia – z roku 2019 – związana z powrotem 5-letniego technikum, zaowocowała m.in. likwidacją tzw. rozwarstwienia dwukwalifikacyjnego oraz wprowadzeniem jednego egzaminu zawodowego. – W swoim czasie został wypracowany kompromis, że 80% programu nauczania jest wspólne dla wszystkich techników – mówi Piotr Marciniak, dyrektor Technikum Leśnego w Tucholi. – O pozostałych 20% decyduje szkoła zgodnie z podstawą programową. Dlaczego to ważne? Reformy szkolnictwa nie powinny być częste, a między nimi nie może być programowego zastoju. Swoboda dana szkole pozwala na sukcesywną modernizację procesu kształcenia i wykorzystanie potencjału charakterystycznego dla każdej ze szkół leśnych.
Dyrektor jest zdania, że uczniowie pierwszych i drugich klas winni „posmakować” pierwotnego leśnictwa – z toporkiem, motyką, siekierą. Poznać, czym jest kurz, zimno, gorąco, łza bezsilności, pot i odciski na rękach. Po takim doświadczeniu lasu można w klasie III/V przejść efektywnie do zagadnień zarządzania środowiskiem przyrodniczym.
– Musimy dostrzegać uczniów, którzy trafią do lasu, i tych, co odnajdą przyszłość w innych zawodach – kontynuuje dyrektor. – Toteż obok przed-miotów ogólnych i zawodowych uczymy wielu kompetencji przydatnych w lesie i poza nim. Jedne z nich to dialog i komunikacja, bardzo ważne w procesie budowy społeczeństwa proekologicznego.
Permanentna modernizacja procesu nauczania w TL w Tucholi jest wielokierunkowa. Obejmuje m.in. ratownictwo medyczne oraz warsztaty tzw. kompetencji miękkich, które są związane z rynkiem pracy i przedsiębiorczością, jak choćby prowadzenie działalności biznesowej w internecie.
– W ub.r. utworzyliśmy aplikację „Leśnik” – tłumaczy Piotr Marciniak. – Już na tym etapie uczeń znajdzie w niej informacje o szkole, wiedzę podręcznikową i o środowisku przyrodniczym. Z czasem podepniemy instytucje wspomagające branżę leśną, nawet oferentów odzieży leśnej możliwej do nabycia przez smartfona. Taki jest XXI wiek. Bez elektroniki nie ma funkcjonowania. Naszym zadaniem jest pokazać uczniom, jak z nią żyć i dobrze wypełniać swoje obowiązki. Dziś edukacja leśna to także geomatyka, operowanie dronem, poznawanie meteorologii i gospodarstw węglowych. To wszystko jest realizowane w Tucholi w ramach współpracy z uniwersyteckimi katedrami klimatologii,leśnictwa, technologii drewna i innymi instytucjami oraz zakładami produkcyjnymi. – W ramach modernizacji procesu kształcenia dostrzegliśmy także znaczenie wolontariatu – informuje dyrektor. – Gdy zaczynałem pracę w tej szkole, było 5–10 chętnych wolontariuszy. Dziś mamy 40–50. Jeśli uczeń z własnej woli popracuje z leśniczym w czasie wakacji, wówczas wraca do szkoły bardziej dojrzały i otwarty na teoretyczną wiedzę leśną.
Kolejne elementy modernizacji kształcenia to praktyki urządzeniowe, dyscypliny paramilitarne, arborystyka, warsztaty dziennikarskie, umiejętności obsługi maszyn leśnych i edukowania innych w ramach szkolnej izby bioróżnorodności. – W dzisiejszym świecie niewiele da sama fascynacja autentycznie piękną historią szkoły – komentuje dyrektor Marciniak. – Historię tę musimy obronić, tworzyć ją na co dzień w świecie zgoła innym niż 20–30 lat temu. Robimy to poprzez identyfikację coraz to nowych wyzwań, na które odpowiadamy ustawiczną modernizacją procesu nauczania pod kątem przekazywania uczniom no-wych umiejętności. Rzecz w tym, by młody człowiek mógł się dobrze odnajdować w dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości, czego nie gwarantuje sama wiedza, tak podstawowa, jak i leśna.
Argumenty za podręcznikiem
– Większość podręczników do przedmiotów leśnych jest bardzo stara – mówi Barbara Kiedrzyn, nauczycielka przedmiotów zawodowych w Technikum Leśnym w Brynku. – Np. książki z zakresu ochrony lasu mają prawie 40 lat. Treści szczegółowe oraz związane z nowoczesnymi technologiami są nieaktualne lub zwyczajnie ich nie ma, jak choćby informacji na temat pułapek feromonowych, maszyn stosowanych w ochronie lasu, nie wspominając już o mapach numerycznych czy GIS-ie. Dlatego podręczniki pełnią dziś marginalną rolę. Dostarczają co najwyżej informacji ogólnych, niepodlegających erozji czasu. Biologia szeliniaka sosnowego nie zmieniła się przecież w ostatnich dziesięcioleciach.
Na rynku są dostępne książki popularnonaukowe z zakresu leśnictwa lub na poziomie akademickim. Większość z nich znacznie wykracza poza program nauczania w technikach leśnych, jak choćby dwutomowy „Atlas Owadów Uszkadzających Drzewa Leśne”. Ponadto są drogie. Nauczycielka z Brynka łączy treści z opracowań starszego typu z pozyskanymi z nowszych wydawnictw leśnych i dopasowuje je do podstawy programowej obowiązującej w TL.
– Mimo wszystko powinny być podręczniki do nauki leśnictwa, które zawierałyby treści niepodlegające rychłym zmianom, a więc bez nazw środków chemicznych stosowanych przy opryskach czy nazw handlowych sprzętu dla geodezji. Uważam także, że nie powinny się w nich znajdować zapisy z instrukcji, np. ochrony lub urządzania lasu, gdyż one również podlegają dezaktualizacji – podkreśla Barbara Kiedrzyn. Dzięki dobremu podręcznikowi uczniowie mieliby w jednym miejscu materiał do powtórek. Tym samym uniknęliby ciągłego kserowania oraz zapisywania dużej ilości informacji.
Nauczycielka podkreśla, że nowoczesny podręcznik winien ułatwiać przyswajanie wiedzy, a więc zawierać kolorowe fotografie, ryciny, wyeksponowane informacje o dużej wadze. W przypadku urządzania lasu bardzo chętnie skorzystałaby z zeszytu ćwiczeń.
Co tracimy z powodu braku podręcznika? Barbara Kiedrzyn odpowiada nam wprost: – Nauczyciele tracą czas na szukanie materiałów w wielu pozycjach wydawniczych i ich dopasowywanie do wymogów programowych. Czas tracą uczniowie na ślęczenie w internecie, często natrafiając na informacje błędne lub o niskiej wartości merytorycznej. Szkoła zaś ma problemy z utrzymaniem poziomu nauczania w szczególności w grupie uczniów nienadążających za nauczycielem. Dla nich podręcznik jest wręcz nieodzowny, gdyż pozwala na powtórzenie i utrwalenie wiedzy w swoim indywidualnym tempie.
Nauczycielka z TL w Brynku jest zdania, że pisanie podręczników to duże wyzwanie w tak niszowej branży, jaką jest leśnictwo. Należałoby – jej zdaniem – zweryfikować rzeczywistą liczbę szkół leśnych w Polsce i wysondować, komu opłacałaby się taka działalność wydawnicza. Oczywiście podręczniki musiałyby być autorstwa nauczycieli technicznych szkół leśnych, by zapobiec pomyleniu lub rozmyciu podstawy programowej dla techników z wiedzą akademicką.
Razem z LP
Efektywna współpraca z LP jest niezbędna do prowadzenia nauczania w zawodzie technik-leśnik. Wynika to nie tylko z zapisów podstawy programowej, ale także z faktu, że nie da się realizować kształcenia leśnego w oderwaniu od wiodącego podmiotu, który kształtuje zasady gospodarki leśnej i sposoby jej prowadzenia. – LP odpowiedzialnie wspierają szkoły leśne – mówi Albert Tabaka, dyrektor Zespołu Szkół Leśnych w Goraju. – Nasza szkoła realizuje programy kształcenia zawodowego we współpracy z Nadleśnictwem Krucz (RDLP w Pile). Zasady tej współpracy są określone w umowie i dotyczą warunków realizacji programu zajęć praktycznych, praktyk zawodowych oraz kursów umożliwiających uczniom zdobywanie dodatkowych kwalifikacji (obsługa hydraulicznych urządzeń załadowczych, prawo jazdy kat. T, praca pilarką spalinową).
Dyrektor nadmienia, że ZSL w Goraju ma także możliwość korzystania z oprogramowania oraz urządzeń peryferyjnych wykorzystywanych w leśnictwie. Uczniowie uczą się zatem zawodu w warunkach rzeczywistych, zapoznają się z najnowszymi rozwiązaniami technologicznymi, wykorzystują nowoczesne maszyny, urządzenia, przyrządy i narzędzia oraz mogą korzystać z wiedzy i doświadczenia pracowników LP. O jakości tej współpracy świadczą uzyskiwane przez uczniów wyniki egzaminów potwierdzających kwalifikacje w zawodzie leśnika.
– Kierunki działań na przyszłość w zakresie kształcenia zawodowego są bardzo jasne – objaśnia dyrektor Tabaka. – Nie chodzi o tworzenie „nowości”, lecz o skuteczne nadążanie w dydaktyce za zmianami, które są wdrażane w leśnictwie. Najważniejsze jest przecież to, by absolwenci szkoły byli możliwie jak najlepiej przygotowani do podjęcia zadań zawodowych lub do kontynuowania nauki w szkołach wyższych oraz – co w obecnej chwili nabiera szczególnego znaczenia – umieli bronić polskiego modelu leśnictwa. Dodaje również, że nowym zadaniem wymagającym uregulowania, wynikającym z ustawy Prawo oświatowe, jest określenie zasad odbywania staży branżowych przez nauczycieli przedmiotów zawodowych. Staże te mają na celu aktualizację wiedzy zawodowej nauczycieli oraz nabywanie umiejętności wynikających z wdrażania nowych rozwiązań technicznych i technologicznych w leśnictwie. – Są one bardzo potrzebne. Tu również niezbędne jest wsparcie Lasów Państwowych. Jestem przekonany, że i w kwestii staży dla nauczycieli zostaną wypracowane skuteczne i przyjazne rozwiązania – kończy dyrektor.
Edukacja zdalna
– Pandemia sprawiła, że musieliśmy podjąć nauczanie w nadzwyczajnych warunkach – mówi Anna Kulbacka, dyrektor Technikum Leśnego w Biało-wieży. – Nie było to łatwe, gdyż wymagało innego przygotowania szkoły, przeszkolenia nauczycieli oraz zapewnienia im odpowiedniego sprzętu i oprogramowania.
Dyrektor nadmienia, że nie obyło się bez kłopotów technicznych. Różnorodność systemów i platform sprzętowych powoduje, że w trakcie zajęć zmniejsza się jednolitość interakcji. Ograniczeniu ulegają też możliwości korzystania z niektórych technik lub programów. Co innego może wykonać uczeń na komputerze stacjonarnym i co innego na smartfonie. Szybkość i jakość połączenia też bywa różna.
– W minionym roku szkolnym, w warunkach zdalnego nauczania, największe problemy sprawiała praktyczna nauka zawodu – dowodzi dyrektor Kulbacka. – Nauczanie przedmiotów zawodowych teoretycznych łatwiej przebiegało w klasach starszych, gdyż uczniowie mieli już określone doświadczenie zawodowe. Nowe treści w tym przypadku były lepiej przyswajane i bardziej zrozumiałe, bo były odnoszone do wcześniejszych zajęć praktycznych, praktyk zawodowych czy też wakacyjnych staży (z projektów unijnych). Problemy pojawiały się w klasach pierwszych, gdzie uczniowie od pod-staw poznawali nazewnictwo i elementarne treści z wielu przedmiotów. Nauczyciel nie miał możliwości odwoływania się do leśnych obserwacji, gdyż wycieczki edukacyjne do lasu zostały uniemożliwione przez obostrzenia sanitarne.
W ślad za tym pojawiły się problemy z przygotowaniem zbiorów, m.in. roślin zielnych, owadów, grzybów. Uczniowie byli pozbawieni wspólnych poszukiwań ze wsparciem ze strony nauczyciela. Dyrektor zaznacza, że nauczyciel mógł zdalnie stymulować indywidualne zajęcia praktyczne ucznia w formie polecenia – idź do lasu i znajdź grzyba pasożytniczego lub objawy jego wystąpienia. Wskazywany był najbliższy las. W przypadku jednego ucznia mógł to być kompleks sosnowy, dla innego – park miejski. Jak w warunkach rozproszenia zdobywanych doświadczeń leśnych zapewnić jednolitość wymagań i obiektywną ocenę jakości wykonanych zadań? Jak pogodzić okresowy brak fizycznej pracy w lesie lub jej ograniczenie do minimum z realnym poznawaniem tajników warsztatu zawodowego leśniczego? Czym ją skutecznie zastąpić?
– Rozporządzenie Ministra Edukacji i Nauki dotyczące zajęć zdalnych w pewnym okresie pozwalało na organizowanie przez szkołę zajęć praktycznych i praktyk zawodowych w określonej ilości godzin – mówi Anna Kulbacka. – Wykorzystywaliśmy te możliwości, dzięki czemu mogliśmy zaznajamiać uczniów z pracami wykonywanymi w danym czasie w nadleśnictwach. Wymagało to od nauczycieli korygowania planów i rozkładów zajęć, by dostosowywać je do możliwości i zgody administracji leśnej na pobyt uczniów w lesie w warunkach pandemicznych.
Po roku zdalnej nauki młodzież odbyła 200-godzinne wakacyjne staże, za co społeczność szkolna dziękuje nadleśnictwom. Dyrektor TL w Białowieży ma nadzieję, że wpłyną one na ugruntowanie i zrozumienie treści teoretycznych wcześniej zdobytych w szkole.
– Mimo to – podkreśla Anna Kulbacka – u nauczycieli wzmaga się niepokój na myśl, że nauka zdalna mogłaby trwać nadal. Żadna szkoła bez żywego, stałego i planowanego kontaktu z praktyką leśną nie jest w stanie zrealizować podstawy programowej i dobrze przygotować uczniów do wykonywania zawodu. Brak terenowych wypraw dydaktycznych musi skutkować słabszą przyswajalnością gatunków roślin, mniejszą zdolnością rozpoznawania głosów ptaków, słowem – obniżoną percepcją środowiska leśnego.
Emilian Szczerbicki