Najpierw można było dokładnie obejrzeć wszystkie przyczepy na hali, potem rozpoczęły się pokazy terenowe
W lipcu zostaliśmy zaproszeni do Niemiec na pokaz nowych maszyn leśnych. W bawarskiej miejscowości Sitzenhof nieopodal Schwandorfu znajduje się siedziba i fabryka rodzinnej firmy Horsch – znanej na rynku międzynarodowym głównie z produkcji innowacyjnych urządzeń rolniczych. Ale Horsch, korzystając z wielopokoleniowego doświadczenia, właśnie rozszerza swój asortyment o maszyny leśne.
Nowy gracz na rynku maszyn leśnych
W lipcu zostaliśmy zaproszeni do Niemiec na pokaz nowych maszyn leśnych. W bawarskiej miejscowości Sitzenhof nieopodal Schwandorfu znajduje się siedziba i fabryka rodzinnej firmy Horsch – znanej na rynku międzynarodowym głównie z produkcji innowacyjnych urządzeń rolniczych. Ale Horsch, korzystając z wielopokoleniowego doświadczenia, właśnie rozszerza swój asortyment o maszyny leśne.
Na pokazie były prezentowane dwa modele przyczep do załadunku drewna oraz przyczepa samowyładowcza o szerokim zastosowaniu. W najbliższych latach w ofercie producenta mają znaleźć się również chwytaki, głowice ścinkowe, sadzarki, siewniki, harwestery i forwardery.
Rodzinne tradycje
Przedsiębiorstwo jest zarządzane przez członków rodziny: Michaela, Phillippa i Cornelię Horsch oraz Theodora Leeba. – Myślenie przedsiębiorcze, otwartość na nowe, skromność i przede wszystkim fundament oparty na wartościach kształtują rodzinę Horsch i są przekazywane następnym pokoleniom. Te wartości połączone z wymogiem, by każdemu klientowi na świecie wysłać taką maszynę, jakiej potrzebuje, są podstawą działań naszej firmy – mówił na spotkaniu Michael Horsch.
Horsch Maschinen GmbH w ciągu kilku dekad stała się jednym z czołowych producentów maszyn rolniczych na świecie. Korzenie przedsiębiorstwa sięgają 1969 r., kiedy Dankwart Horsch – ojciec Michaela i Philippa – wydzierżawił dobra Sitzenhof w Schwandorfie. Wcześniej prowadził niewielkie gospodarstwo, a nowa lokalizacja dała mu szansę na rozwój. Rolnictwo było głęboko zakorzenione w rodzinie – wielu jej członków prowadziło gospodarstwa, często w trudnych warunkach, wspierając się nawzajem i dzieląc doświadczeniami. Już w 1983 r. Michael i Walter Horsch wzięli udział w targach maszyn rolniczych, gdzie wystawili się z autorskim siewnikiem do kukurydzy. Na jednym z targów rolniczych pewien rolnik z Nadrenii zainteresował się innowacyjnym na tamte czasy siewnikiem Sä-Exaktor, który okazał się idealnym rozwiązaniem dla trudnych warunków glebowych na jego gospodarstwie we Francji. Wkrótce zakupił także trójkołową maszynę Terra-Trac – która była uzupełnieniem dla pracy siewnika. I tak powoli, małymi krokami firma zaczęła się rozbudowywać
Rodzina Horsch już na wczesnym etapie zaczęła eksperymentować z uprawą bezpłużną, mimo że w tamtych czasach była ona uznawana za kontrowersyjną. Choć początkowo spotykali się z krytyką, ich determinacja doprowadziła do sukcesu. Wspólna praca, wymiana pomysłów i rodzinne wsparcie ukształtowały Michaela i Philippa Horschów, inspirując ich do kontynuowania innowacyjnych działań zapoczątkowanych przez przodków. Duży udział w sukcesie miało w latach 90. ub. wieku przejście ze sprzedaży bezpośredniej do kompleksowej – z sieciami dealerskimi. Na początku XXI w. firma weszła w okres dynamicznego rozwoju, który trwał przez całe dziesięciolecie. Kluczowym czynnikiem była decyzja o internacjonalizacji – wyznaczono nowe cele, by dotrzeć do szerszego grona klientów i wejść na kolejne rynki. W roku 2015 otwarto nowe filie w Brazylii i Chinach. Obecnie maszyny można kupić już na każdym kontynencie.
Pomysł na rozszerzenie oferty o maszyny leśne
Jeżeli chodzi o leśną działalność firmy, to jest to dopiero początek drogi. Horsch połączył się w tym celu z firmą Gepima założoną przez braci Michaela i Markusa Pirkenseerów. Obaj swoje doświadczenie technologiczne zdobywali m.in. w firmie Horsch – Michael od 2001 r. w dziale pneumatyki i symulacji, a Markus od 2012 r. w dziale testów i prototypów. Michael Pirkenseer stworzył swoją pierwszą maszynę do mygłowania drewna w wieku 16 lat, gdyż rodzina utrzymywała się przez długi czas z obróbki i sprzedaży drewna kominkowego. Po pewnym czasie, pracując w technologicznych działach produkcji maszyn rolniczych Horsch, bracia kontynuowali rozwój swojej pasji. Ich zainteresowanie i doświadczenia w pracach leśnych przyniosły pomysł całkiem nowej współpracy. Z połączenia dwóch firm powstał nowy podmiot: Horsch Pirk Forestry GmbH – nowa spółka mająca na celu szeroki rozwój technologiczny w kierunku leśnictwa i wejście w rynek na całym świecie.
Sprawdzian w terenie
Co mogliśmy zobaczyć podczas pokazu? Dwa modele przyczep zrywkowych – PIRK 16 MP i PIRK 20 MP. W nazwach ukryta jest dopuszczalna masa całkowita, która wynosi odpowiednio 16 t i 20 t.
Na pewno dużą zaletą nowych modeli jest aktywny system przełączania napędu na poszczególne koła, co pozwala poradzić sobie z jazdą nawet w najtrudniejszych warunkach terenowych i zostało to zaprezentowane w terenie – działa! Ponadto w obu przyczepach znajdziemy zaawansowany dyszel, który jest równocześnie skrętny i łamany. Kąt skrętu dyszla to 33°, maksymalne boczne przesunięcie – 104 cm, skok dyszla to 44 cm. Jest również możliwość hydraulicznego wydłużenia przestrzeni ładunkowej o 1,2 m (PIRK 16 MP – 4,23 – 5,43 m; PIRK 20 MP – 4,26 – 5,46 m). Powierzchnia przedniej ściany ładunkowej to 3,7 m². Obie przyczepy mają również homologację drogową do 40 km/h. Do tego należy podkreślić, że dostęp do wszystkich newralgicznych elementów w razie awarii jest szybki i prosty, a cała konstrukcja jest bardzo zwarta, z licznymi zabezpieczeniami chroniącymi czułe punkty przed uszkodzeniami. Przyczepy są dostępne w wersjach z żurawiem lub bez niego (PIRK 20 MP S i PIRK 16 MP S).
Po prezentacji modeli z serii MP został przeprowadzony pokaz przyczepy samowyładowczej w formie wywrotki kolebkowej GEPIMA MULI 20 wraz z żurawiem i głowicą do ścinki. Zestaw jest raczej przeznaczony do pielęgnacji terenów zielonych, ewentualnie do pielęgnacji i usuwania drzew przy skraju lasu, ścinki drzew trudnych oraz wywozu gałęzi. Pod względem technologicznym przyczepa wykorzystuje rozwiązania podobne do modeli z serii MP, jednak obecnie raczej nie znajdzie wielu nabywców wśród zul, przynajmniej w ramach standardowych pakietów przetargowych.
Ambitne plany
Horsch ma szeroko zakrojone plany na przyszłość. Do końca tego roku ma być dostępna kolejna przyczepa – 14 MP, a do końca 2027 r. jeszcze mniejsze modele – 12 MP i 8 MP. W 2029 r. mają być dostępne chwytaki hydrauliczne oraz głowice ścinkowe, w tym samym roku w planach konstrukcyjnych są również sadzarki i siewniki. W następnych latach ma być wyprodukowany specjalistyczny ciągnik leśny, przyczepa do zrywki z kierowanym dyszlem przegubowym, a także harwester i forwarder (do końca 2035 roku).
Czy Horsch wejdzie z impetem na polski rynek? Na pewno dużym atutem firmy jest gęsta światowa sieć dystrybucyjna. Jeżeli chodzi o nasz kraj, Horsch ma obecnie 31 punktów dealerskich z dostępnym serwisem, częściami zamiennymi i obsługą sprzedaży. Oczywiście podstawą jest mobilny serwis sprzętu, który, jeśli chodzi o maszyny rolnicze, jest niezbędny przez kilka miesięcy w roku. W warunkach leśnych serwis terenowy musi być dostępny przez cały rok, co, jak podkreśla zarząd firmy, jest niezbędnym elementem funkcjonowania na nowym rynku.
Na pewno widać duży potencjał technologiczny, a rodzinna skłonność do pokonywania barier i wprowadzania innowacji daje dużą nadzieję na to, że maszyny Horsch zagoszczą już niedługo w polskich lasach – zarówno w aspekcie pozyskania i transportu surowca drzewnego, jak i podczas prac odnowieniowych oraz w zalesieniach.

