Klęska – Wsparcie na odbudowę lasu

Sierpniowa nawałnica, która w 2017 r. uszkodziła 68 tys. ha lasów, dotknęła w równym stopniu zarówno państwowych leśników, jak i właścicieli lasów prywatnych. Ci drudzy musieli uporać się ze zniszczeniami i odbudową drzewostanów we własnym zakresie, ale nie pozostali bez wsparcia państwa.


Po nawałnicy wiatrołomy uprzątaliśmy własnym sumptem, ale na uporządkowanie powierzchni dostaliśmy wsparcie – wspomina Barbara Formela, która gospodaruje niemal 3,7 ha drzewostanów, z czego ponad 1 ha uległ zniszczeniu. Jej majątek leży w rejonie wsi Bukowina (woj. pomorskie), oddalonej nieco ponad 10 km na północ od słynnego na całą Polskę Piekiełka, które nawałnica odcięła od świata.

W przypadku pani Barbary wsparcie sąsiedzkie okazało się niezastąpione. Glebę pod uprawę przygotowano pługiem LPZ-75 pożyczonym od innego właściciela lasu.

Pomagamy sobie nawzajem, ale mogliśmy też liczyć zarówno na urzędników ze starostwa, jak i z nadleśnictwa. Leśnik fachowym okiem obejrzał nasz las, wyrysował mapę i już było wiadomo, co gdzie posadzić – opowiada właścicielka. W miejscu niemal litej 40-letniej sośniny z domieszką świerka i brzozy posadzono znowu sosnę, ale tym razem z bukiem i brzozą. Właścicielka musiała kupić sadzonki we własnym zakresie. Faktury stanowiły podstawę do ubiegania się o zwrot kosztów usunięcia skutków klęski. – Na pieniądze czekaliśmy pół roku od czasu złożenia wniosku o rekompensatę. Nie musieliśmy się martwić formalnościami, urzędnik ze starostwa na gruncie ocenił naszą uprawę i sam wypełnił wniosek, nie musieliśmy się niczym przejmować – zachwala Barbara Formela. Otrzymane środki w całości pokryły koszt zakupu materiału sadzeniowego. – Mamy dużą rodzinę, więc odnowienie lasu wykonaliśmy we własnym zakresie – dodaje gospodyni. Nie pozostała jednak stratna, gdyż w takim przypadku starostwa za podstawę rekompensaty kosztów robocizny uznawały stawki obowiązujące w okolicznych nadleśnictwach.

SLV.