Przeczytasz w 8 minut

Ochrona lasu coraz trudniejsza (9/2019)

Masa problemów, z jakimi zmagają się obecnie (i będą to robić w najbliższym czasie) leśni „ochroniarze”, przyprawia o zawrót głowy. Nie czas jednak załamywać rąk. Trzeba działać, by w nierównej walce z przyrodą to leśnicy byli o krok przed zagrożeniami.

Ten rok będzie bardzo ciężki. Planujemy dużo zabiegów,mamy wiele problemów – mówiła, rozpoczynając tegoroczną naradę z zakresuochrony lasu dyrektor RDLP w Krośnie Grażyna Zagrobelna. To na zarządzanymprzez nią terenie – w Centrum Promocji Leśnictwa w Mucznem – odbyła się (3–4kwietnia) niemal wojenna narada specjalistów z zakresu ochrony lasu.

 

Aldona Perlińska: Bez floty powietrznej nie poradzimy sobie.Wykonanie oprysków na taką skalę, jaka jest obecnie potrzebna, inaczej niż zpowietrza staje się po prostu niemożliwe.
Wykonanie oprysków na taką skalę, jaka jest obecnie potrzebna, inaczej niż z powietrza staje się po prostu niemożliwe.

 

Gościnne bieszczadzkie progi
Nie mogło się więc obyć bez szerokiego zaprezentowaniaproblemów, z jakimi borykają się gospodarze. Oberwało się „ekologom”, którzypostulują obronę „pierwotnej Puszczy Karpackiej”. Szkoda tylko, że niezbytuważnie przyglądają się owym „pierwotnym” lasom. W większości rosną one bowiemna gruntach porolnych w pierwszym pokoleniu. I choć obecnie radzą sobieświetnie, to powstały dzięki wysiłkom setek leśników od pokoleń pielęgnującychbieszczadzkie lasy. Użytkowane i odnawiane, obfitujące w zwierzynę (o czymmogliśmy się naocznie przekonać podczas części terenowej narady, gdy szliśmy poświeżych śladach żubrów i kiedy to jeleń omal nie stratował jednej zuczestniczek). – Poważnym sprawcą szkód w tutejszych młodnikach są właśnieżubry. Rośnie ich populacja – w 2019 r. spodziewamy się, że będzie ich jużponad 600 – mówił Marek Marecki, zastępca dyrektora RDLP w Krośnie ds.gospodarki leśnej. Żubry zgryzają korę drzew i o ile jodły są w staniezregenerować niewielkie uszkodzenia, o tyle nie ma rady na przewracanie drzewekprzez rogaciznę.

Sporym problemem tutejszych lasów jest też rak jodły.Poruszając bieżące problemy, gospodarze zwrócili też uwagę na pożary wywoływaneprzez tłumnie odwiedzających Bieszczady turystów. – To znacząco podnosi namkoszty ochrony lasu – zaznaczał Marecki.

Uszkodzenia drzewostanów jodłowych przez niedźwiedzie, które wczesną wiosną zdzierają korę na wiekowych jodłach, prawdopodobnie poszukując pod nią cennych soli mineralnych
Fot. Urszula Zubert (8)
To musi kosztować
A o wydatkach mówiono sporo, bo szeroki zakres działańpodejmowanych przez leśników musi kosztować. Planowane na bieżący rok sumpty naochronę lasu to ponad 319 mln zł. W ub. roku zaplanowano na ten cel 331 mln zł,a wydano 292 mln. Tradycyjnie największe środki trafiły do RDLP we Wrocławiu.

65% zabezpieczonej sumy pochłonęły koszty ochrony przedzwierzyną – mówiła Agnieszka Hamera z Wydziału Ochrony Lasu DGLP. W ub.roku łączna powierzchnia zabezpieczeń obejmowała prawie 92 tys. ha, w tym rokuto nieco ponad 86 tys. ha. Jeśli chodzi o koszty, najwięcej wydaje się nazabezpieczenie upraw grodzeniami (w ub. roku było to blisko 112 mln zł, czyli75% kosztów ochrony przed szkodami od zwierzyny).

Bieżący rok obfituje w gradacyjne występowanie na dużymobszarze Polski większości strategicznych dla lasów gatunków szkodnikówpierwotnych. Rok temu zabiegi ograniczające występowanie szkodliwych owadówobjęły ok. 230 tys. ha i dotyczyły głównie działań przeciwko brudnicy mniszce.W tym roku będą prowadzone nawet na 315 tys. ha! – Mamy do czynienia z silnągradacją chrabąszczowatych. Przewidujemy konieczność wykonania zabiegówprzeciwko tym owadom na ok. 160 tys. ha – mówiła Agnieszka Hamera. Naterenie RDLP w Lublinie zabiegami zostanie objętych – ok. 69 tys. ha, w Radomiu– 45 tys. ha, a w Krośnie – 28 tys. ha.

Poważnym problemem są też rosnące szkody powodowaneprzez smolika znaczonego. Największe na terenie RDLP w Warszawie – mówiłaspecjalistka. Masowemu pojawowi gatunku sprzyjała aura – ciepła i wilgotnazima. Sadzonki sosny poraziła osutka, a osłabione drzewka chętnie atakujesmolik. – Zwalczanie tego gatunku jest bardzo kosztowne. Na słabiejporażonych powierzchniach sadzonki są wyrywane i palone lub zrębkowane. Nasilnie porażonych pozostaje nam tylko zaorywanie całych powierzchni iniszczenie materiału zasiedlonego – mówiła Agnieszka Hamera.

Nie lepiej sprawa wygląda na starszych uprawach, na którychdrzewka rozdrabnia się frezem lub rozdrabniaczem, a powierzchnię orze.

Powietrzny desant
Tak rozległe zabiegi pociągają za sobą koniecznośćzabezpieczenia – floty lotniczej. A liczba potrzebnego sprzętu spada (patrzramka). Kilkakrotnie podkreślano, że tegoroczne akcje będą niezwykle trudnem.in. z tego powodu. – Mamy coraz większe problemy z czarterem samolotów dooprysków – wtórowała Agnieszka Hamera. – W RDLP w Lublinie i w Krośnie nieposiadamy – wystarczającej liczby sprzętu lotniczego.
Ubywa sprzętu
Firmyświadczące usługi na rzecz LP posiadają łącznie 51 samolotów M-18 Dromader iAn-2, pięć śmigłowców oraz 41 zestawów atomizerów AU-5000. Jeszcze w 1982 r. dodyspozycji było 159 samolotów i 23 śmigłowce.

Sławomir Majewski: Wszystko, co ma skrzydła, zostałozaangażowane do akcji w poszczególnych RDLP

Będziemy się musieli wspomagać sprzętem z innychjednostek i przesuwać go z zadań przeciwpożarowych. Zabiegi agrolotnicze musząbyć naszym priorytetem – mówił z kolei Sławomir Majewski z RDLP w Pile.

Jakakolwiek awaria sprzętu sprawi, że nie będziemymieli czym zastąpić maszynpo prostu nie mamy rezerw – dodawał.

Starzeje się sprzęt, starzeje się kadrawykwalifikowanych pilotów. Musimy już dziś myśleć o tym, jak za parę latbędziemy chronić nasze lasy – wtórowała Aldona Perlińska, naczelnikWydziału Ochrony Lasu DGLP.

Grodzenia w Bieszczadach mają charakterystyczne poziome wzmocnienie. Pełni ono podwójną funkcję – wzmacnia konstrukcję przed pokonującymi zaporę niedźwiedziami, ale sprawia także, że ogrodzenie jest lepiej widoczne np. dla saren uciekających przed drapieżnikami

A sprawa jest nagląca, bo pierwsze opryski ruszyły zpoczątkiem maja. – Krajowe firmy uruchomiły wszystkie dostępne maszyny, myprzekazaliśmy dodatkowo dwa komplety atomizerów do samolotów, które zostanąwykorzystane w tym roku. Niestety, liczba sprzętu jest mocno ograniczona –komentowała Aldona Perlińska. – O ile patrolowanie i gaszenie pożarów to niejest – wbrew obiegowej opinii – ustawowy obowiązek Lasów Państwowych, toograniczanie gradacji szkodliwych owadów już tak. Mimo to czarterujemy samolotydo obu tych zadań – mówiła naczelnik. Chwaliła współpracujące z Lasamifirmy awiacyjne za doskonałe współdziałanie i chęć pomocy. – Dzięki temuudało nam się uruchomić kilka dodatkowych maszyn, by w tym roku wykonaćwszystkie zaplanowane opryski – zaznaczyła.

Braki w sprzęcie to nie jedyny kłopot. Wprowadzone zmiany wprzepisach ustawy Prawo lotnicze ograniczają dostępność sprzętu, który byłdotychczas wykorzystywany w tego typu zabiegach. W tej sytuacji wprowadzonotymczasowe rozwiązanie.

Szkody powodowane przez żubry

Urząd Lotnictwa Cywilnego, na wnioski złożone przezfirmy lotnicze, wydłużył certyfikaty AWC o dwa lata do 1 kwietnia 2021 roku– mówiła Perlińska. Firmy świadczące usługi lotnicze dla Lasów muszą teżwystąpić o dodatkowe zaświadczenia na tzw. usługi specjalne. Lasy mają sięzwrócić do Ministerstwa Środowiska z wnioskiem o interwencję w sprawienowelizacji prawa lotniczego tak, by niezbędny leśnikom sprzęt mógł być nadalwykorzystywany. – Wszystkie ręce na pokład. Mamy tyle sprzętu, ile mamy, asezon pożarowy w pełni. Pełna czujność wszystkich służb ochrony lasu! –apelowała naczelnik Perlińska. – Co więcej tegoroczna akcja musi zostaćprzeprowadzona profesjonalnie i zgodnie ze wszelkimi wytycznymi prawa. Tobardzo ważne, bo w ochronie lasu pracuje dziś sporo nowych, młodych osób. Wielez nich będzie więc brało udział m.in. w akcji zwalczania szkodliwych owadów poraz pierwszy – mówiła naczelnik.

Konsekwencje suszy
„Narastająca susza na pewno przyniesie niepożądane efekty wkolejnych latach. Skutki upalnych lat 2015 i 2018 będziemy odczuwać długo. Bywzmóc czujność, apelował więc także Tomasz Jabłoński z IBL-u. – Wiele owadówpojawi się właśnie w drzewostanach osłabionych niedostatkiem wody –komentował. Zwrócił też uwagę na wciąż mało powszechnie dostrzegany problem zjemiołą. – W 2017 r. mieliśmy z nią problem na ok. 1,4 tys. ha. W ubiegłymroku już na 23 tys. ha – komentował. Uczestnicy narady zgodnie stwierdzilikonieczność inwentaryzacji w skali globalnej problemu z pasożytem.

Jednym z zaprezentowanych przez Tomasza Najbara z Wydziału Ochrony Lasu RDLP w Krośnie sposobów ochrony drzewostanów jodłowych przed m.in. żubrami jest ich sadzenie na placówkach. Drzewka w środku zyskują w ten sposób naturalną ochronę

Przed skutkami suszy przestrzegał też m.in. GrzegorzTarwacki z IBL-u. – W ślad za suszą – będą się pojawiać coraz większeproblemy z kornikiem ostrozębnym.

Susza dotknęła też swoimi skutkami lasy górskie. – Odwojny nie było takiego rozmiaru cięć sanitarnych w Sudetach. W ostatnich dniachlutego pod korą drzew na przedgórzu Sudeckim było widać żywotne chrząszczekornika drukarza gotowe do wylotu! – mówił prof. Wojciech Grodzki,kierownik Lasów Górskich IBL.

Z efektami suszy zmagają się także nasi sąsiedzi. – NaBiałorusi w ubiegłym roku tylko w cięciach sanitarnych pozyskano 10 mln m3drewna – mówił Kamil Szpakowski z DGLP. – Trudna sytuacja u sąsiadów niejest dla nas pocieszająca, bo oznacza problemy ze zbytem drewna – zauważył.Nic dziwnego więc, że uczestnicy narady nawoływali, by do współpracy z„ochroniarzami” śmielej zaangażowali się m.in. marketingowcy czy hodowcy. – Saminie opanujemy sytuacji. Zmiany są konieczne. Choćby w wiekach rębności. Mówią otym coraz śmielej nawet drzewiarze, którzy nie potrzebują już drewna okazałychwymiarów. Z byle wałka potrafią dziś zrobić gotowy produkt, wykorzystującmetody drewna klejonego. Cała Europa idzie w tym kierunku. Może i my powinniśmy– mówił Cezary Kieszek, kierownik ZOL-u w Łodzi.

Patrząc dziś za okno, już widzimy, że w tym rokusytuacja może być jeszcze gorsza. Susza z lat 2015 i 2018 daje nam się we znakii na pewno jej skutki będziemy odczuwać przez kolejne lata – przestrzegałanaczelnik Perlińska.

Urszula Zubert

Ochrona w lasach prywatnych

Sporo uwagi poświęcono podczas narady lasom prywatnym.Jednym z poruszanych aspektów były m.in. pojawy kornika ostrozębnego w lasachchłopskich. Przemysław Jakubiński z ZOL-u w Radomiu wskazał, że bez działańkompleksowych – szkoleń, informatorów, broszur nie tylko dla właścicieli, aletakże powiatów nadzorujących lasy prywatne – nie uda się rozwiązać problemu.Wówczas nawet najlepsze działania w lasach państwowych spalą na panewce –szkodliwe owady znajdą bowiem doskonałą bazę tuż obok. – Trzeba zmienićpodejście do właścicieli. Zacząć mówić im nie o „jakimśtam” korniku, alewprost: ile możecie stracić pieniędzy, gdy nie zareagujecie i nie posłuchacienaszych rad – mówił.