
Masa problemów, z jakimi zmagają się obecnie (i będą to robić w najbliższym czasie) leśni „ochroniarze”, przyprawia o zawrót głowy. Nie czas jednak załamywać rąk. Trzeba działać, by w nierównej walce z przyrodą to leśnicy byli o krok przed zagrożeniami.
– Ten rok będzie bardzo ciężki. Planujemy dużo zabiegów,mamy wiele problemów – mówiła, rozpoczynając tegoroczną naradę z zakresuochrony lasu dyrektor RDLP w Krośnie Grażyna Zagrobelna. To na zarządzanymprzez nią terenie – w Centrum Promocji Leśnictwa w Mucznem – odbyła się (3–4kwietnia) niemal wojenna narada specjalistów z zakresu ochrony lasu.
![]() |
Aldona Perlińska: Bez floty powietrznej nie poradzimy sobie.Wykonanie oprysków na taką skalę, jaka jest obecnie potrzebna, inaczej niż zpowietrza staje się po prostu niemożliwe.
|
Nie mogło się więc obyć bez szerokiego zaprezentowaniaproblemów, z jakimi borykają się gospodarze. Oberwało się „ekologom”, którzypostulują obronę „pierwotnej Puszczy Karpackiej”. Szkoda tylko, że niezbytuważnie przyglądają się owym „pierwotnym” lasom. W większości rosną one bowiemna gruntach porolnych w pierwszym pokoleniu. I choć obecnie radzą sobieświetnie, to powstały dzięki wysiłkom setek leśników od pokoleń pielęgnującychbieszczadzkie lasy. Użytkowane i odnawiane, obfitujące w zwierzynę (o czymmogliśmy się naocznie przekonać podczas części terenowej narady, gdy szliśmy poświeżych śladach żubrów i kiedy to jeleń omal nie stratował jednej zuczestniczek). – Poważnym sprawcą szkód w tutejszych młodnikach są właśnieżubry. Rośnie ich populacja – w 2019 r. spodziewamy się, że będzie ich jużponad 600 – mówił Marek Marecki, zastępca dyrektora RDLP w Krośnie ds.gospodarki leśnej. Żubry zgryzają korę drzew i o ile jodły są w staniezregenerować niewielkie uszkodzenia, o tyle nie ma rady na przewracanie drzewekprzez rogaciznę.
Sporym problemem tutejszych lasów jest też rak jodły.Poruszając bieżące problemy, gospodarze zwrócili też uwagę na pożary wywoływaneprzez tłumnie odwiedzających Bieszczady turystów. – To znacząco podnosi namkoszty ochrony lasu – zaznaczał Marecki.
![]() |
![]() |
Uszkodzenia drzewostanów jodłowych przez niedźwiedzie, które wczesną wiosną zdzierają korę na wiekowych jodłach, prawdopodobnie poszukując pod nią cennych soli mineralnych Fot. Urszula Zubert (8) |
A o wydatkach mówiono sporo, bo szeroki zakres działańpodejmowanych przez leśników musi kosztować. Planowane na bieżący rok sumpty naochronę lasu to ponad 319 mln zł. W ub. roku zaplanowano na ten cel 331 mln zł,a wydano 292 mln. Tradycyjnie największe środki trafiły do RDLP we Wrocławiu.
– 65% zabezpieczonej sumy pochłonęły koszty ochrony przedzwierzyną – mówiła Agnieszka Hamera z Wydziału Ochrony Lasu DGLP. W ub.roku łączna powierzchnia zabezpieczeń obejmowała prawie 92 tys. ha, w tym rokuto nieco ponad 86 tys. ha. Jeśli chodzi o koszty, najwięcej wydaje się nazabezpieczenie upraw grodzeniami (w ub. roku było to blisko 112 mln zł, czyli75% kosztów ochrony przed szkodami od zwierzyny).
Bieżący rok obfituje w gradacyjne występowanie na dużymobszarze Polski większości strategicznych dla lasów gatunków szkodnikówpierwotnych. Rok temu zabiegi ograniczające występowanie szkodliwych owadówobjęły ok. 230 tys. ha i dotyczyły głównie działań przeciwko brudnicy mniszce.W tym roku będą prowadzone nawet na 315 tys. ha! – Mamy do czynienia z silnągradacją chrabąszczowatych. Przewidujemy konieczność wykonania zabiegówprzeciwko tym owadom na ok. 160 tys. ha – mówiła Agnieszka Hamera. Naterenie RDLP w Lublinie zabiegami zostanie objętych – ok. 69 tys. ha, w Radomiu– 45 tys. ha, a w Krośnie – 28 tys. ha.
– Poważnym problemem są też rosnące szkody powodowaneprzez smolika znaczonego. Największe na terenie RDLP w Warszawie – mówiłaspecjalistka. Masowemu pojawowi gatunku sprzyjała aura – ciepła i wilgotnazima. Sadzonki sosny poraziła osutka, a osłabione drzewka chętnie atakujesmolik. – Zwalczanie tego gatunku jest bardzo kosztowne. Na słabiejporażonych powierzchniach sadzonki są wyrywane i palone lub zrębkowane. Nasilnie porażonych pozostaje nam tylko zaorywanie całych powierzchni iniszczenie materiału zasiedlonego – mówiła Agnieszka Hamera.
Nie lepiej sprawa wygląda na starszych uprawach, na którychdrzewka rozdrabnia się frezem lub rozdrabniaczem, a powierzchnię orze.
Tak rozległe zabiegi pociągają za sobą koniecznośćzabezpieczenia – floty lotniczej. A liczba potrzebnego sprzętu spada (patrzramka). Kilkakrotnie podkreślano, że tegoroczne akcje będą niezwykle trudnem.in. z tego powodu. – Mamy coraz większe problemy z czarterem samolotów dooprysków – wtórowała Agnieszka Hamera. – W RDLP w Lublinie i w Krośnie nieposiadamy – wystarczającej liczby sprzętu lotniczego.
Ubywa sprzętu |
Firmyświadczące usługi na rzecz LP posiadają łącznie 51 samolotów M-18 Dromader iAn-2, pięć śmigłowców oraz 41 zestawów atomizerów AU-5000. Jeszcze w 1982 r. dodyspozycji było 159 samolotów i 23 śmigłowce. |
![]() |
Sławomir Majewski: Wszystko, co ma skrzydła, zostałozaangażowane do akcji w poszczególnych RDLP |
– Będziemy się musieli wspomagać sprzętem z innychjednostek i przesuwać go z zadań przeciwpożarowych. Zabiegi agrolotnicze musząbyć naszym priorytetem – mówił z kolei Sławomir Majewski z RDLP w Pile.
– Jakakolwiek awaria sprzętu sprawi, że nie będziemymieli czym zastąpić maszyn – po prostu nie mamy rezerw – dodawał.
– Starzeje się sprzęt, starzeje się kadrawykwalifikowanych pilotów. Musimy już dziś myśleć o tym, jak za parę latbędziemy chronić nasze lasy – wtórowała Aldona Perlińska, naczelnikWydziału Ochrony Lasu DGLP.
![]() |
Grodzenia w Bieszczadach mają charakterystyczne poziome wzmocnienie. Pełni ono podwójną funkcję – wzmacnia konstrukcję przed pokonującymi zaporę niedźwiedziami, ale sprawia także, że ogrodzenie jest lepiej widoczne np. dla saren uciekających przed drapieżnikami |
A sprawa jest nagląca, bo pierwsze opryski ruszyły zpoczątkiem maja. – Krajowe firmy uruchomiły wszystkie dostępne maszyny, myprzekazaliśmy dodatkowo dwa komplety atomizerów do samolotów, które zostanąwykorzystane w tym roku. Niestety, liczba sprzętu jest mocno ograniczona –komentowała Aldona Perlińska. – O ile patrolowanie i gaszenie pożarów to niejest – wbrew obiegowej opinii – ustawowy obowiązek Lasów Państwowych, toograniczanie gradacji szkodliwych owadów już tak. Mimo to czarterujemy samolotydo obu tych zadań – mówiła naczelnik. Chwaliła współpracujące z Lasamifirmy awiacyjne za doskonałe współdziałanie i chęć pomocy. – Dzięki temuudało nam się uruchomić kilka dodatkowych maszyn, by w tym roku wykonaćwszystkie zaplanowane opryski – zaznaczyła.
Braki w sprzęcie to nie jedyny kłopot. Wprowadzone zmiany wprzepisach ustawy Prawo lotnicze ograniczają dostępność sprzętu, który byłdotychczas wykorzystywany w tego typu zabiegach. W tej sytuacji wprowadzonotymczasowe rozwiązanie.
![]() |
![]() |
Szkody powodowane przez żubry |
– Urząd Lotnictwa Cywilnego, na wnioski złożone przezfirmy lotnicze, wydłużył certyfikaty AWC o dwa lata do 1 kwietnia 2021 roku– mówiła Perlińska. Firmy świadczące usługi lotnicze dla Lasów muszą teżwystąpić o dodatkowe zaświadczenia na tzw. usługi specjalne. Lasy mają sięzwrócić do Ministerstwa Środowiska z wnioskiem o interwencję w sprawienowelizacji prawa lotniczego tak, by niezbędny leśnikom sprzęt mógł być nadalwykorzystywany. – Wszystkie ręce na pokład. Mamy tyle sprzętu, ile mamy, asezon pożarowy w pełni. Pełna czujność wszystkich służb ochrony lasu! –apelowała naczelnik Perlińska. – Co więcej tegoroczna akcja musi zostaćprzeprowadzona profesjonalnie i zgodnie ze wszelkimi wytycznymi prawa. Tobardzo ważne, bo w ochronie lasu pracuje dziś sporo nowych, młodych osób. Wielez nich będzie więc brało udział m.in. w akcji zwalczania szkodliwych owadów poraz pierwszy – mówiła naczelnik.
„Narastająca susza na pewno przyniesie niepożądane efekty wkolejnych latach. Skutki upalnych lat 2015 i 2018 będziemy odczuwać długo. Bywzmóc czujność, apelował więc także Tomasz Jabłoński z IBL-u. – Wiele owadówpojawi się właśnie w drzewostanach osłabionych niedostatkiem wody –komentował. Zwrócił też uwagę na wciąż mało powszechnie dostrzegany problem zjemiołą. – W 2017 r. mieliśmy z nią problem na ok. 1,4 tys. ha. W ubiegłymroku już na 23 tys. ha – komentował. Uczestnicy narady zgodnie stwierdzilikonieczność inwentaryzacji w skali globalnej problemu z pasożytem.
![]() |
Jednym z zaprezentowanych przez Tomasza Najbara z Wydziału Ochrony Lasu RDLP w Krośnie sposobów ochrony drzewostanów jodłowych przed m.in. żubrami jest ich sadzenie na placówkach. Drzewka w środku zyskują w ten sposób naturalną ochronę |
Przed skutkami suszy przestrzegał też m.in. GrzegorzTarwacki z IBL-u. – W ślad za suszą – będą się pojawiać coraz większeproblemy z kornikiem ostrozębnym.
Susza dotknęła też swoimi skutkami lasy górskie. – Odwojny nie było takiego rozmiaru cięć sanitarnych w Sudetach. W ostatnich dniachlutego pod korą drzew na przedgórzu Sudeckim było widać żywotne chrząszczekornika drukarza gotowe do wylotu! – mówił prof. Wojciech Grodzki,kierownik Lasów Górskich IBL.
Z efektami suszy zmagają się także nasi sąsiedzi. – NaBiałorusi w ubiegłym roku tylko w cięciach sanitarnych pozyskano 10 mln m3drewna – mówił Kamil Szpakowski z DGLP. – Trudna sytuacja u sąsiadów niejest dla nas pocieszająca, bo oznacza problemy ze zbytem drewna – zauważył.Nic dziwnego więc, że uczestnicy narady nawoływali, by do współpracy z„ochroniarzami” śmielej zaangażowali się m.in. marketingowcy czy hodowcy. – Saminie opanujemy sytuacji. Zmiany są konieczne. Choćby w wiekach rębności. Mówią otym coraz śmielej nawet drzewiarze, którzy nie potrzebują już drewna okazałychwymiarów. Z byle wałka potrafią dziś zrobić gotowy produkt, wykorzystującmetody drewna klejonego. Cała Europa idzie w tym kierunku. Może i my powinniśmy– mówił Cezary Kieszek, kierownik ZOL-u w Łodzi.
– Patrząc dziś za okno, już widzimy, że w tym rokusytuacja może być jeszcze gorsza. Susza z lat 2015 i 2018 daje nam się we znakii na pewno jej skutki będziemy odczuwać przez kolejne lata – przestrzegałanaczelnik Perlińska.
Urszula Zubert
Ochrona w lasach prywatnych |
Sporo uwagi poświęcono podczas narady lasom prywatnym.Jednym z poruszanych aspektów były m.in. pojawy kornika ostrozębnego w lasachchłopskich. Przemysław Jakubiński z ZOL-u w Radomiu wskazał, że bez działańkompleksowych – szkoleń, informatorów, broszur nie tylko dla właścicieli, aletakże powiatów nadzorujących lasy prywatne – nie uda się rozwiązać problemu.Wówczas nawet najlepsze działania w lasach państwowych spalą na panewce –szkodliwe owady znajdą bowiem doskonałą bazę tuż obok. – Trzeba zmienićpodejście do właścicieli. Zacząć mówić im nie o „jakimśtam” korniku, alewprost: ile możecie stracić pieniędzy, gdy nie zareagujecie i nie posłuchacienaszych rad – mówił. |