Przeczytasz w 13 minut

Co tam, Panie, w polityce? (01/2019)

Kiedy na łamach nr. 9/2018 publikowaliśmy apel Henryka Pargieły do kolegów leśników, aby podejmowali wysiłki w samorządach, kampania wyborcza jeszcze raczkowała, a Polacy mieli na głowie inne zmartwienia niż rychłe zmiany na stanowiskach wójtów, burmistrzów i radnych. W końcu jednak do nich doszło i leśnicy, czy to podbudowani apelem, czy też z własnego zaangażowania, stanęli do walki o głosy wyborców.b

Fot. www.fotolia.pl

Apelujący w imieniu Ruchu Obrony Lasów Polskich HenrykPargieła podkreślił, że w całym kraju udział leśników w samorządach jest bardzoskromny (w poprzedniej kadencji tych z sukcesem wyborczym było 113 – przyp.red.). To w samorządach radni-leśnicy mogą przedstawić stanowisko nauk leśnych,przekazać wiedzę leśną. A właśnie działania lokalne potrafią przynosićnajlepsze rezultaty.

Jak do sprawy mają podejść wywołani do tablicy leśnicy zzawodu czy też tylko z wykształcenia? Zastanawiali się nad tym nawet uczestnicyostatniej edycji Zimowej Szkoły Leśnej w IBL, gdzie rozgorzała dyskusja oogromnej wadze leśników w lokalnych strukturach samorządowych (więcej o tymwydarzeniu w nr. 6/2018). – Mamy mylneprzekonanie, że możliwe jest działanie w oderwaniu od polityki – podkreślałwtedy Tadeusz Zachara z IBL, gdy rozmowa skierowała się na grunt władzylokalnej.

Samorządy wydają się miejscem pozwalającym na budowaniewspółpracy i zaufania poprzez bezpośredni kontakt z problemami społeczności.Wielu leśników pokazało, że nie boi się wyzwań i stanęło do wyborów, dająckolegom przykład lokalnego patriotyzmu. Jakie są ich doświadczenia,przemyślenia i motywacja?

Trudy kampanii

Wielu powiedziałoby, że przy nieprzychylnych mediach leśnicynie mają szans na dostanie się do samorządów. O ile jednak wielu zwiastujeklęskę wizerunku leśnictwa na arenie ogólnopolskiej, o tyle doniesienia zterenu pokazują, że nie jest tak źle.

Naszym atutem jestbliskość leśniczych wobec lokalnej społeczności. Pracując między ludźmi,poznajemy ich problemy, znamy ich oczekiwania wobec władzy – podkreślaHubert Żądło, dotychczas sekretarz Nadleśnictwa Ostrowiec (RDLP w Radomiu), aod 22 listopada wójt gminy Bałtów. Historię jego walki o fotel poznała całaPolska – nie dość, że w gminie padła rekordowa frekwencja, to w pierwszej turzewraz z kontrkandydatem otrzymali dokładnie tę samą liczbę głosów. Co dojednego! Druga tura, ciesząca się jeszcze większym zainteresowaniem, wyłoniłaleśnika na zwycięzcę.

Jako leśnik musiałembyć dobrze postrzegany, skoro zaufało mi tyle osób. Nasza gmina jest mała i zpewnością każdy wiedział o mojej profesji – to wyznanie nowozaprzysiężonego wójta podkreśla, że media mediami, lecz na końcu pozostajejednak człowiek i to tylko od jego dotychczasowego poczynania i wizerunkuzależy, czy uzyska mandat. Atutem leśników jest bowiem ich bezpośredni kontaktz potencjalnymi wyborcami. – Gdy byłemleśniczym nie tylko sprzedawałem ludziom drewno, ale też często rozmawialiśmy osprawach związanych z życiem w tak małej społeczności. Tego rodzaju kontaktsprawia, że w oczach ludzi jesteśmy partnerami. Zawód leśnika jest bardzoblisko ludzi, widać to szczególnie w przypadku społeczności lokalnych –przypomina Krzysztof Zamojski, inżynier nadzoru w Nadleśnictwie Hajnówka, któryjuż czwartą kadencję z rzędu będzie radnym w gminie Białowieża.

Czasem jednak, by się przebić, niezbędna jest inicjatywawiększej grupy reprezentującej wspólne interesy, o czym opowiada StefanTraczyk, nadleśniczy Nadleśnictwa Jabłonna (RDLP w Warszawie), wybrany naradnego sejmiku województwa: – By poprzećdziałania na rzecz kandydatury leśników do sejmiku, założyliśmy adres mailowy„leśnik do sejmiku”. Z niego do instytucji leśnych i okołoleśnych wysyłaliśmyapele, by skonsolidować działania i wypromować swojego przedstawiciela. Topodziałało, startowałem z siódmego miejsca na liście, czyli w środku, azebrałem prawie 10 tys. głosów.

W tym miejscu należy podkreślić, że w podwarszawskim okręguwyborczym jest blisko 840 tys. wyborców, gdzie przy frekwencji 56,5% wyniknadleśniczego rzeczywiście budzi wrażenie. – Ktoś mnie musiał zauważyć, zapamiętać i odnaleźć na liście, w tym niebyło miejsca na przypadek. Stefan Traczyk przyznaje, że o jego sukcesieprzeważyły głosy z najbliższego otoczenia, czyli z gminy Celestynów i pow.legionowskiego, gdzie mieści się prowadzona przez niego jednostka. – Jednak tozadziałało – aktywność i uczestnictwo w życiu społecznym – kwituje.

Co powie szef?

Znacznie bardziej realistycznym zmartwieniem przyszłegokandydata może być jednak reakcja przełożonego. Owszem, z perspektywynadleśniczego czytanie o swoim podwładnym w gazetach może być trudne, leczpatrząc szerzej, z perspektywy leśnictwa w Polsce, ale też całego sektoraśrodowiskowego, posiadanie „swoich” w samorządach może się okazać w przyszłościkluczowe. Wiedzą o tym nie tylko sami kandydaci na najniższych szczeblachleśnej kariery, ale też piastujący funkcje dyrektorskie: – Leśnicy powinni uczestniczyć w życiu samorządowym i namawiam kolegów dokandydowania – przekonuje Bartłomiej Obajtek, dyrektor RDLP w Gdańsku,kandydat do sejmiku woj. pomorskiego. Niemniej nie sposób ukryć, że pełnieniefunkcji samorządowca może niekiedy prowadzić do konfliktów z innymi leśnikami.– Dla samorządowca-leśnika najtrudniejszejest rozgraniczenie obowiązków i uniknięcie łatki lobbysty. Niestety, czasemtrzeba się wręcz postawić LP, to wymaga cywilnej odwagi. Przełożeni też muszązrozumieć, że nie wszystkie decyzje samorządów będą w 100% przychylne dla LP,chociaż dobro LP ma dla mnie olbrzymie znaczenie – przypomina Jan Podraza,leśniczy z Nadleśnictwa Lutowiska, przewodniczący rady gminy Czarna poprzednieji obecnej kadencji.

Oczywiście wśródleśników panuje też schemat zachowania mówiący, by się nie wychylać. Ale trzebapamiętać, że jeżeli ktoś chce kogoś oczernić, to zrobi to bez względu nawszystko, wyciągnie z lasu. Jeśli zaś ktoś uczestniczy w życiu społecznym, toowszem, naraża się na ciosy, ale za to ma głos – zauważa słusznie StefanTraczyk.

Jakby smutnym potwierdzeniem jego przekonań jest historiaHuberta Żądło, który o fotel wójta ubiegał się już w poprzednich wyborach. Wjego przypadku nie są to dobre wspomnienia: – Moi antagoniści robili, co tylko mogli, by podważyć moją wiarygodność,rozpuszczali plotki, że jako podleśniczy kupuję przychylność wyborców w zamianza drewno. Jest to o tyle przykre, że donosy na leśnika trafiły nawet dodyrekcji regionalnej i generalnej. – Naszczęście wnikliwa kontrola udowodniła, że nie mam się czego wstydzić. Zostałemjednak pokrzywdzony oszczerstwem, a jedyną satysfakcją jest, że odpowiedzialneza nie osoby zostały sądownie ukarane za pomówienia przeciw mojej osobie –wspomina Hubert Żądło.


Fot. Jakub Słowik
Leśnicy z powodzeniem kandydowali do najwyższych szczebli samorządowych. Do Sejmiku Województwa Mazowieckiego ze środka listy dostał się Stefan Traczyk, nadleśniczy Nadleśnictwa Jabłonna

Dodatkowe obowiązki

Tym, na czego nadmiar nie mogą narzekać leśnicy, zwłaszczapracujący w terenie, jest przesyt wolnego czasu. Mimo to niektórym udaje siępogodzić dodatkowe obowiązki w radach samorządów z pracą. Na wstępie należypominąć oczywiście stanowiska wójta, burmistrza czy prezydenta miasta –leśnicy, którym się poszczęściło w wyborach na te stanowiska, najczęściejudawali się na bezpłatny urlop. Historia zna przypadki, że taki mógł trwaćnawet kilka kadencji.

W działaniach samorządu są okresy o różnej intensywnościpracy. Pierwszym przesileniem jest przełom roku, gdy ruszają prace nadbudżetem.

Nawarstwienie pracabsorbuje dużą ilość czasu, gdyż problemy są omawiane w formie dyskusji międzygrupami interesów i nie każdemu można dogodzić – przybliża działalność radygminy Krzysztof Zamojski. Drugi gorący okres przypada na maj–czerwiec: – Zapadają wtedy decyzje związane z bilansempółrocza, absolutorium dla wójta, w pozostałych miesiącach kolizja obowiązkówradnego i służbowych nie jest istotna.

Inaczej prezentują się wrażenia Jana Podrazy: – Wszystkie dodatkowe funkcje to problemyczasowe. Wykonywanie obowiązków radnego nie jest skomplikowane, o ile ma sięjuż dorosłe dzieci i nie trzeba poświęcać większości czasu po pracy rodzinie.Przynajmniej ja zawsze stawiałem sobie taki warunek – wyznaje. Z pomocąmoże przyjść zadaniowy format czasu pracy leśniczych, acz nie wszystkieobowiązki można swobodnie zaaranżować i najlepiej ustalić przejrzyste zasady zprzełożonym. W przypadku Podrazy wyjazdy związane z działalnościąprzewodniczącego rady, a niemające nic wspólnego z tematyką leśną, wymagałyskorzystania z urlopu wypoczynkowego. Uciążliwości na tym jednak nie koniec: – W trakcie mojej pierwszej kadencji rolaprzewodniczącego rady gminy często wiązała się z zarwanymi sobotami iniedzielami poświęconymi na spotkania lub uroczystości. Łączenie funkcjileśniczego i samorządowca to sztuka wyboru, niestety z części spotkań musiałemrezygnować – zwierza się leśniczy Podraza.

Podobnie wyglądają przeżycia Edwarda Marszałka, rzecznikaprasowego RDLP w Krośnie, który po trzech kadencjach w radzie gminy nie dostałsię do rady powiatu. – Nie jest łatwo,lecz jeśli chce się istnieć i działać dla społeczeństwa, trzeba się poświęcić iuczestniczyć w życiu samorządów. To daje możliwość prezentacji i reprezentacjistanowiska leśnictwa, ale też edukowania radnych odnośnie działalności Lasów iogólnie o przyrodzie. Świadomość radnych na temat lasu jest często uboga, wielerazy zdarzało mi się prostować fakty i zwyczajne przekłamania.


Nic o nas bez nas

To właśnie niewiedza społeczeństwa, w tym radnych iurzędników, o prawidłach nie tylko leśnictwa, ale całej przyrody, najczęściejgościła na ustach zaangażowanych w życie samorządowe leśników jako argument zaich działalnością. – Ludzi należy uświadamiać,czym jest prawdziwa ekologia, że to współistnienie człowieka i przyrody.Większość myśli emocjonalnie, a rolą leśników jest studzenie tych emocji izastępowanie ich faktami – zauważa Roman Bzdyk, fitopatolog po studiachleśnych, a obecnie wójt w Komańczy. Oczywiście złośliwi mogliby zarzucićleśnikom, że ci starają się przeciągnąć innych radnych na swoją stronę, lecztak naprawdę istotą jest przedstawienie pewnych problemów we właściwym świetle.Czasami jest tak, że wiedza przyrodniczaludzi jest mocno uproszczona i może to rzutować na decyzje wynikające ze stanutakich informacji – wspomina Krzysztof Zamojski.

Nie sposób też odmówić prawdy stwierdzeniu BartłomiejaObajtka, że w Polsce nie ma miejscapozbawionego leśników. Symbioza dwóch organów – samorządu i LP jest niezbędnazwłaszcza dlatego, że leśnicy rozumieją problemy lokalnych społeczności. LP tonie oderwana od polskiej rzeczywistości wyspa, czy chcemy, czy nie, musimywspółpracować z samorządami, dlatego osoby rozumiejące potrzeby obu bytów sąbardzo cenne. Dzięki temu, że leśnicy uczestniczą w życiu społecznym,dochodzi do wymiany poglądów, a LP stają się coraz bardziej otwarte na ludzi,mniej im obce. Leśnik to darmowy ambasador LP w samorządzie, zwłaszcza żespołeczeństwo często nie wie, jak wygląda gospodarka leśna czy łowiecka.Zwłaszcza ta druga kwestia może się okazać paląca, gdyż to właśnie w sejmikachwojewództw zapadają decyzje o obwodach łowieckich.

Jeżeli jednak saminie będziemy kreować otaczającej nas rzeczywistości, nie będziemy obecni winternecie, zaniedbamy kształtowanie postaw społecznych, to inni nas w tymwyręczą, z różnym skutkiem dla nas samych. By nie narzekać, że ważkie dlaleśników decyzje są podejmowane za naszymi plecami, musimy zasiadać przy stolez decydentami, będąc im równymi.

Dla samorządu tokorzyść

Leśnik w radzie gminy czy powiatu to jednak nie tylkoreprezentant leśnictwa, ale przede wszystkim doświadczony fachowiec, którychętnie wesprze radnych swoją wiedzą. Konflikty zdarzają się przecież nawet wtych samorządach, które są z LP w dobrej komitywie. Wystarczy by z jakiegośpowodu pojawił się zakaz wstępu do lasu albo zaistniał problem z zaspokojeniempopytu na drewno opałowe, jak miało to miejsce w Białowieży. Nawet żyjąc całeżycie obok lasu, obywatele niekoniecznie muszą rozumieć zawiłości gospodarkileśnej i prawa regulującego kwestie ochrony przyrody czy środowiska w Polsce.Wtedy to właśnie od leśników ludzie mogą się dowiedzieć faktów, a nietrudnozgadnąć, że w razie problemu najpierw po głowie dostają nie tylko nadleśnictwa,ale też gminy i to do nich zwracają się zaniepokojeni wyborcy. Zwłaszcza gdychcą się poskarżyć na ciężarówki z drewnem. Wtedy leśnik działający wsamorządzie okazuje się osobą właściwą, by mediować.

Inne nieprzyjemne z punktu widzenia mieszkańców sprawy, wjakich może pomóc leśnik-radny, to ograniczenia wynikające z potrzeb ochronyprzyrody. – Jako samorząd puszczańskimamy problem z zagospodarowaniem przestrzennym z uwagi na to, że nasza gmina w100% leży w obszarze Natura 2000, a Białowieski Park Narodowy uważa nas za bezpośredniesąsiedztwo – podaje przykład Krzysztof Zamojski. – Stąd wynika szereg ograniczeń związanych z zabezpieczeniem wartościprzyrodniczych parku narodowego. Jako rada gminy jesteśmy między młotem akowadłem, gdyż oczekiwania mieszkańców wiążą się z utrzymaniem obszarów podzabudowę wynikających z poprzedniego studium zagospodarowania przestrzennego.Na skutek uwag parku i RDOŚ obszary pod zabudowę kurczą się i część mieszkańcówstraci możliwość zagospodarowania swoich działek. To popycha nas w stronęrozmów z Ministerstwem Środowiska i GDOŚ, by uzyskać ustępstwa na rzeczmieszkańców. Jak widać leśnik w samorządzie wie, do kogo się udać i doktórych drzwi zapukać w tak skomplikowanych sytuacjach.

Kolejnym atutem leśników jest umiejętność gospodarowaniamieniem Skarbu Państwa. W praktyce bowiem zarówno nadleśnictwo, jak i gmina czystarostwo funkcjonują w oparciu o podobne ramy prawne – przetargi publiczne,kodeks postępowania administracyjnego, obsługa petentów. Ponadto leśnicy częstouczestniczą w programach unijnych, są ich beneficjentami. Doświadczenie w tejkwestii może się okazać w samorządach niezastąpione. Jan Podraza wskazuje najeszcze jedną, mniej formalną kwestię: –Przydaje się nasze doświadczenie wzarządzaniu i pracy z dokumentacją, a ponadto szeroka pula wyrobionych przezlata kontaktów. W małych miejscowościach to wartość dodana.

W mundurze czy bez?

Palącą kwestią okazuje się kandydowanie w mundurze leśnika.Zdania w tej kwestii okazały się mocno podzielone. – Uważam, że nie ma żadnych przeciwskazań do tego, by kandydować wmundurze. Trzeba też zauważyć, że każdy kandydat do samorządu jest związany zjakąś grupą zawodową, dlaczego więc leśnicy mieliby pomijać ten fakt? –pyta retorycznie Krzysztof Zamojski, podkreślając, że samorządy są reprezentacjąróżnych środowisk. Trzeba brać pod uwagę, że to mieszkańcy wybierają swoichreprezentantów, ale to my musimy podkreślić, z jakiego środowiska sięwywodzimy, by nie zginąć w wyborczym szumie informacyjnym.

Dużo bardziej stonowany w tej kwestii jest Hubert Żądło,który w poprzednich wyborach o fotel wójta kandydował w mundurze, lecz tymrazem na czas kampanii zdjął uniform z uwagi na nieprzychylne leśnikom media. –Nie chciałem dawać im pożywki –tłumaczy.

W podobnym tonie wypowiada się Roman Bzdyk, który co prawdazawodowo nie jest związany z LP, lecz identyfikuje się z bracią leśną. – Uważam, że nie ma się czego wstydzić wkwestii munduru, ale obecna perspektywa medialna stawia leśników w złymświetle. Ponadto kandydujemy jako obywatele a nie konkretna grupa zawodowa,dlatego uważam, że leśnicy powinni jednak prowadzić kampanię bez munduru nasobie. Samorządowiec musi mieć szerokie horyzonty i być niezależny –przypomina wójt. Zapytany o tę kwestię Bartłomiej Obajtek zauważa, że innegrupy społeczne, jak lekarze czy strażacy, nie stronią od identyfikacjizawodowej podczas kampanii. Przyznaje jednak, że w swoim przypadku wolał zmunduru zrezygnować: – Nie pokazywałemsię w mundurze podczas kampanii, by nie można mi było zarzucić wykorzystywaniapozycji dyrektora. Odbiłoby się to negatywnie na całej grupie zawodowej. Wprzyszłości – dlaczego nie? Nie widzę innych, ogólnych przeciwwskazań.

Dużo bardziej praktyczne podejście do tematu wykazuje JanPodraza, który na czas pełnienia większości obowiązków przewodniczącego radygminy mundur zamienia na garnitur (chociaż są wyjątki, kiedy reprezentujerównocześnie LP i RG). – Wolę pozostaćneutralny – przyznaje i kontynuuje: – Nieukrywam faktu bycia leśnikiem, lecz też się z tym nie obnoszę podczas sesji. Dodatkowogarnitur daje swobodę wypowiedzi w roli radnego przy rozmowie z np. innymileśnikami, zwłaszcza wyższego szczebla. Czasem musimy odciąć się od tego, kimjesteśmy, skąd pochodzimy, dla dobra sprawy. To trudne i wymaga największegopoświęcenia.

Jeszcze dalej w swoich rozważaniach idzie Edward Marszałek,wyrażając pogląd, że jako radny,reprezentant ogółu lokalnej społeczności, nie mogę prezentować się tylko wmundurze, gdyż wskazuje to, że w danym momencie reprezentuję leśników, a niewszystkich mieszkańców gminy czy powiatu. Nie kandydowałem w mundurze i uważam,że to nie w porządku, gdyż to my powinniśmy naszymi czynami budować wizerunekleśnika, a nie wykorzystywać mundur do budowania własnego wizerunku –podkreśla swoje stanowisko, kwitując, że są sytuacje, gdy mundur jest wskazany,lecz musi być używany stosownie do okoliczności, np. na spotkaniach związanychz problematyką leśną.

Chęć działania

Z rozmów z leśnymi samorządowcami można odnieść słusznewrażenie, że nie jest to misja odpowiednia dla każdego. Często jedynąrekompensatą za działalność samorządową jest własna satysfakcja, gdyż dietyradnych są różne zależnie do samorządu.

Działalnośćsamorządowa w naszej gminie nie zawsze znajduje uzasadnienie ekonomiczne.Dlatego ważne są determinacja i chęć działania – zgadza się Jan Podraza,wspominając sytuację w swojej gminie, gdzie nie walczono o stołki i kandydatówbyło tylu, ile miejsc. Mimo to leśniczy znajduje też pozytywy: – Praca w lesie po latach ograniczapostrzeganie świata do zawodu, a działalność samorządowa pozwala –poszerzyć horyzonty, rozwijać się, wyważyć opinię.

Warto więc, by wszyscy leśnicy, niezależnie od stanowiska,miejsca zatrudnienia czy związania z LP (a zwłaszcza w tej kwestii) pamiętali,że o ile czasem dla LP samorządowcy mogą być niewygodni, o tyle leśnicy są wpolityce często bezcenni. Ich brak w rzeczywistości społecznej i politycznej tobrak możliwości podejmowania decyzji w ważnych dla nas sprawach.

Jakub Słowik

W momencie oddawaniaartykułu do druku ZLP w RP zbierał pełne dane o liczbie leśników, którzyuzyskali mandat na bieżącą kadencjęsamorządową.
Dane zostaną wkrótceopublikowane na stronie internetowej Związku.