Przeczytasz w 10 minut

Izby Leśne – nowy pomysł na lasy prywatne? (11/2018)

Lasy prywatne w Polsce to olbrzymi, stanowiący ¼ całości wszystkich terenów leśnych, obszar. Tak samo duży, jak bardzo zaniedbany. Brak bowiem silnego, sprawnego zarządcy, który czuwałby nad całością i pomagał prywatnym właścicielom w optymalnym gospodarowaniu ich majątkiem. Czy zmieni to pomysł utworzenia Izb Leśnych?

W obecnej rzeczywistości gospodarczej prywatnyareał leśny jest bardzo rozdrobniony (na jednego właściciela przypada niecoponad hektar lasu, ale nie brakuje działek mniejszych). W dodatku na skutekbraku szeroko zakrojonej akcji scalania obszarów leśnych (odbywa się onaincydentalnie, głównie z powodu braku środków, w różnych regionach kraju)działki mają niejednokrotnie kształty skutecznie uniemożliwiające jakąkolwiekgospodarkę, nie wspominając o planowej czy optymalnej. Dobrym, aczkolwiekkuriozalnym, tego przykładem jest Nadleśnictwo Sarnaki, w którym wytyczonodziałki, z których najwęższe mają szerokość ok. 25 cm, za to ciągną się nadługości nawet dwóch kilometrów (!).

Źródło: www.bdl.lasy.gov.pl

Kolejnym problemem jest to, że środowiskoprywatnych właścicieli lasów jest słabo zorganizowane. W skali kraju istniejekilkanaście stowarzyszeń, jest także Polski Związek Zrzeszeń Leśnych (skupia 10stowarzyszeń), jednak nie stanowią one dla rządzących na tyle dużej siły, abybyć partnerem, którego wnioski i postulaty są poważnie brane pod uwagę. Do tegowszystkiego dochodzi mała wiedza na temat złożonego problemu, jakim jestfunkcjonowanie lasów prywatnych zarówno w sferze gospodarczej, jak iprzyrodniczej, klimatycznej czy w ogóle społecznej. Pisząc o małej wiedzy mamna myśli zarówno właścicieli, których spora część jest już w podeszłym wieku,jak i polityków. Dla tych ostatnich do niedawna kwestia lasów prywatnych wogóle nie istniała. Ci, którzy o niej dziś słyszą, często uznają ją zamarginalną. Na szczęście za przyczyną właścicieli młodszego pokolenia, którzy angażująsię w akcje edukacyjne i starają jednoczyć środowisko, sytuacja powoli sięzmienia.

Pomysł wysunięty przez Stowarzyszenie Leśników iWłaścicieli Lasów utworzenia Izb Leśnych spotkał się z aprobatą w LasachPaństwowych i wiele wskazuje na to, że będzie wcielany w życie. Z kolei PZZLudało się przekonać Ministerstwo Rolnictwa, aby od przyszłego roku w ramachPROW dla „prywaciarzy” przyznawano dopłaty nie tylko na zalesianie, ale też napodnoszenie odporności ekosystemów.

Polskierealia i światowe tło

Winą za taki stan rzeczy w Polsce można by obciążyćrównież zaszłości historyczne. Jeśli przed wojną niemal 60% powierzchni leśnejw kraju znajdowała się w rękach prywatnych, to już w 1944 r. dekretem PolskiegoKomitetu Wyzwolenia Narodowego ziemianie zostali pozbawieni swojej własności,która przeszła na rzecz państwa. Reformie oparły się tylko niewielkie areały, którepóźniej na przestrzeni kolejnych lat były dzielone pomiędzy kolejnychspadkobierców, aż osiągnęły taką strukturę, jaką mamy dziś.

Co zabrzmi paradoksalnie, do rozdrobnienia iniezorganizowania środowiska prywatnych właścicieli lasów przyczyniło się właśnieto, że w Polsce, w przeciwieństwie do innych krajów bloku wschodniego, niezostała przeprowadzona całkowita nacjonalizacja lasów. Tam, gdzie państwozabrało całość, po transformacji oddawało. W dodatku wspomagało prywatnychwłaścicieli w tworzeniu stowarzyszeń, izb i innych form samoorganizowania.Władze zdawały sobie bowiem sprawę, że bez pomocy państwa dobra gospodarka nadtymi zasobami leśnymi nie będzie możliwa. Odbiłoby się nie tylko na gospodarce (pozyskiwaniedrewna), ale na środowisku, klimacie i, ogólnie rzecz biorąc, dobrostanie ludzii zwierząt żyjących na danym terenie.

I tak np. w Czechach, gdzie prywatne lasy stanowiąok. 23%, ich właściciele mogą liczyć m.in. na dofinansowanie pielęgnacji lasówdo lat 40, rekompensaty za straty spowodowane zanieczyszczeniem środowiska,zwalczanie szkodników, przebudowę drzewostanów itd. Dofinansowywane jest takżefunkcjonowanie stowarzyszeń.

Na dofinansowanie ze strony państwa może takżeliczyć Estoński Związek Właścicieli Lasów Prywatnych (powstał w 1992 r.)skupiający 30 stowarzyszeń lokalnych. Podobne działania prowadzi Bułgaria iSłowacja, natomiast Chorwacja zdecydowała się na wprowadzenie zielonegopodatku, z którego dofinansowywane są działania mające wspierać właśnieprywatne lasy. Wszędzie tam wychodzi się z założenia, że las – państwowy czyprywatny – jest w dużej mierze dobrem wspólnym, dlatego zasługuje na pomoc. Aorganizacje zrzeszające prywatnych właścicieli wyręczają państwo w trosce idbaniu o nie.

W Polsce ten obowiązek został nałożony nastarostwa powiatowe, które mają dużo innych pilniejszych obowiązków. Niedysponują ani fachowcami, ani wystarczającymi środkami, aby się z tejpowinności dobrze wywiązywać.

Na świecie z powodzeniem funkcjonują różne sposobyorganizowania się prywatnych właścicieli lasów, a państwa wszelkimi metodami wspierająich starania. W starych krajach UE lasy prywatne stanowią ponad połowę, a wtakich państwach jak Niemcy, Austria, Finlandia czy Szwecja od końca II wojnyświatowej wielkość prywatnych areałów – stanowiących setki hektarówprzypadających na pojedyńczego właściciela – do dziś się nie zmniejszyła. Ichreprezentantem na szczeblu unijnym jest Konfederacja Europejskich WłaścicieliLasów (CEPF), do której ze względu na wysokość składki nie należy żadne z polskichstowarzyszeń.

Organizowanie się za pomocą stowarzyszeń jestpopularne w Szwecji oraz Austrii (80% lasów prywatnych, połowa właścicieligospodaruje na powierzchni przewyższającej 200 ha). W Austrii funkcjonują IzbyLeśne, do których przynależność jest obowiązkowa. Stanowią one potężną siłęlobbystyczną, wspierają członków w gospodarce, zarządzaniu oraz pozyskiwaniuśrodków z UE. W Finlandii (90% pozyskiwanego drewna pochodzi z lasówprywatnych) właściciele tworzą stowarzyszenia oraz towarzystwa leśne – ponad160 takich organizacji.

W Niemczech (5,5 tys. stowarzyszeń, 400 tys.członków, gospodarują na 3,3 mln ha lasów, czyli 1/3 areału leśnego) szczegółowerozwiązania prawne różnią się w zależności od landu. W niemal połowie z nichprywatni właściciele mogą oddać swoje lasy w zarząd lasów państwowych, którewyręczają ich w zarządzaniu w zamian za opłatę. We wszystkich krajachzwiązkowych dostają oni wsparcie logistyczne oraz finansowe.

W Polsce art. 35 ustawy o lasach z 1991 r. teoretycznietakże daje taką możliwość, jednak z powodu braku opłacalności dla obu stron,nieufności oraz rozdrobnienia prywatnej własności nie jest ona wykorzystywana.

Beata Pogródko


 

Właścicielelasów prywatnych muszą się organizować

Jeśli ludzie mający lasy mogliby sięgrupować w Izbach Leśnych, jak rolnicy w Izbach Rolniczych, byłoby toprzedsięwzięcie dające ogromne możliwości – mówi Stefan Traczyk, prezes Stowarzyszenia Leśników i Właścicieli Lasów.

 

Małe areały działek lasów prywatnych składają sięna olbrzymi problem – to wielki obszar pozostawiony sam sobie

StowarzyszenieLeśników i Właścicieli Lasów chce utworzenia w Polsce Izb Leśnych wzorowanychna Izbach Rolniczych. Nie da się zarządzać lasami prywatnymi bez tworzenianowej instytucji, której powołanie będzie przecież kosztować?

Izby Leśne generowałyby głównie dochody. Co roku wlasach prywatnych pozyskuje się ok. 1,4 mln m3 drewna. Z moich badańwynika, że nawet drugie tyle może być wycinane poza ewidencją, bo, nieoszukujmy się, załatwianie całej dokumentacji jest dość zbiurokratyzowane ibardzo czasochłonne. Należy również pamiętać o problemach z upilnowaniemprywatnego lasu przed złodziejami. Skradzionego drewna także nikt nie liczy.Poza tym właścicielom małych fragmentów lasu nie opłaca się – ani nie mają nato środków – pielęgnować drzewostanów. Trudno dokładać do czegoś, na czym sięnie zarabia. Dlatego jedynym racjonalnym rozwiązaniem narastającego problemuzagospodarowania lasów prywatnych jest stworzenie czegoś na wzór grupproducenckich. Izby Leśne mogłyby spełniać taką rolę, a pozyskanie drewna wlasach prywatnych w skali Polski mogłoby osiągnąć wielkość kilku milionówmetrów sześciennych. Dodatkowo, jeśli drewno będzie pozyskiwane i wprowadzane oficjalniena rynek, przyniesie to dochody nie tylko właścicielom lasów, ale też budżetowipaństwa z tytułu podatku VAT. Również w postaci PIT i CIT, bo powstawałyby nowemiejsca pracy i tworzyłyby się nowe firmy.

Dlaczegoprywatne lasy są nieopłacalne dla ich właścicieli?

Kiedyś każdy we wsi miał traktor albo konia i wóz.Jeśli chciał przywieźć drewno z lasu, po prostu zaprzęgał konia. Gdy jachciałem z mojego lasu pozyskać trochę drewna, musiałem wynająć przyczepkę izapłacić. Mając pół hektara czy hektar, nikt nie będzie kupował sprzętupotrzebnego do pielęgnacji i eksploatacji lasu. Przychody z maleńkiego kawałkalasu są zbyt niskie, żeby właściciela było na to stać. Przyjmuje się, żedochodową gospodarkę leśną można osiągnąć, gospodarując w drzewostanach naobszarze powyżej 300 ha. Tymczasem u nas średni właściciel gospodaruje przeważniena hektarze lasu. Dodatkowo wartość gruntów leśnych nie jest zbyt wysoka. Przeciętnarynkowa wartość 1 m2 tego typu gruntu wynosi ok. 2,5 zł. A zatem właścicieleniespecjalnie są skłonni sprzedawać lasy, a jednocześnie nie osiągająprzychodów ze swych gruntów. Płacą jedynie podatek leśny.

Nodobrze, ale jeśli ludzie chcą coś wspólnie robić, mogą tworzyć np. grupyproducenckie, spółdzielnie, stowarzyszenia etc. Po co od razu Izby?

Opłacalność jest kwestią skali. Jeśli ludziemający lasy mogliby się grupować w Izbach Leśnych, jak rolnicy w IzbachRolniczych, byłoby to przedsięwzięcie dające ogromne możliwości. Kiedyzsumujemy wszystkie lasy prywatne w Polsce, zarówno ujęte w oficjalnychstatystykach GUS, jak również te jeszcze nieprzeklasyfikowane, wyjdzie nampowierzchnia ponad 2,5 mln ha. Gdyby tylko połowa właścicieli tych lasówchciała wstąpić do Izb, stanowiliby dużą siłę ze znacznie większymi możliwościami.Oczywiście wszystko jest kwestią szczegółowych rozwiązań i regulacji prawnych,także tych dotyczących finansowania. My proponujemy, aby – podobnie jak wprzypadku Izb Rolniczych, które dostają 2% z podatku rolnego, Izby Leśneotrzymywały jakąś część podatku leśnego. A także środki z funduszu leśnego, naktóry trafiają przecież pieniądze od prywatnych właścicieli z tytułu wyłączeniagruntów z produkcji leśnej. Byłyby to już konkretne pieniądze, którepozwoliłyby na funkcjonowanie, zakup sprzętu itp. A kiedy Izby Leśne zaistniejąw porządku prawnym, będą mogłyby liczyć również na dotacje, np. z NFOŚiGW czy zUE.

A co,jeśli rządzący, tak jak to było do tej pory, nie zrobią nic, bo problem lasówprywatnych wydaje się im marginalny albo wręcz nie zdają sobie sprawy z tego,że w ogóle istnieje?

Wtedy nic się nie zmieni, problem będzie wciążistniał i narastał, a drewno w lasach prywatnych (ponad 5 mln m3)nadal co roku będzie się marnować. Proponowane przez nas rozwiązania zpowodzeniem funkcjonują w innych krajach na świecie. W Austrii np.przynależność do Izb Leśnych (Forstkammern) jest wręcz obowiązkowa. Z kolei wNorwegii czy Szwecji członkostwo w organizacjach skupiających właścicieli lasówjest powszechne (bo się opłaca), ale dobrowolne. W Niemczech natomiast w wielulandach właściciele oddają zarząd nad swoimi lasami niemieckim lasompaństwowym. Przykładowo w Brandenburgii 2/3 nadleśnictwpaństwowych zajmuje się obsługą właścicieli lasów prywatnych. Jednak niezależnieod szczegółów w tych krajach zrozumiano, że właściciele lasów prywatnych musząsię organizować, gdyż bez tego nie dadzą rady skutecznie gospodarować swoimmajątkiem. Ponadto panuje tam przekonanie, że las – publiczny czy prywatny –oprócz wartości materialnej i realizacji funkcji produkcyjnych ma spełniaćtakże funkcje społeczne i ochronne. Te dobra są udziałem całego społeczeństwa,więc państwo powinno je wspierać.

Obecnienadzór nad lasami prywatnymi mają zgodnie z prawem starostwa powiatowe.

I, niestety, nie bardzo sobie z tym radzą, gdyżbrakuje im środków, fachowców, a poza tym są zajęte innymi sprawami. W Polscenie mamy centralnej, wyspecjalizowanej administracji leśnej – PGL LP zajmujesię lasami będącymi własnością państwa, a lasami prywatnymi – 380 starostów, którzymają na głowie jeszcze szpital, liceum, drogi, transport… Proszę mi wierzyć, żelasy prywatne nie są dla nich priorytetem. To jeden z powodów, dlaczego głosprywatnego właściciela jest niesłyszalny. Jednak te małe areały działek lasówprywatnych składają się na olbrzymi problem – wg oficjalnych danych co piąte drzewow Polsce jest prywatne. Jeśli dodamy do tego tereny jeszcze niezakwalifikowanejako leśne, będzie to już co czwarte drzewo. Ale zostańmy przy oficjalnychwyliczeniach – mamy 1774 tys. ha lasów prywatnych. To wielki obszarpozostawiony sam sobie.

Problememprywatnych lasów jest ich wielkie rozdrobnienie. Nie bardzo nawet wiadomo, ilujest właścicieli, gdyż sprawy spadkowe nie są przeprowadzane. Podaje się, że odok. miliona do ponad dwóch milionów osób ma prawo do lasu. Ale część nie wie,gdzie te ich dobra leżą, bo działki nie są powyznaczane.

Ponieważ to kosztuje. Trzeba zatrudnić geodetę,który wyznaczy granicę, a niektóre działki są maleńkie i mają kształtyuniemożliwiające wykonywanie racjonalnego pozyskania drewna – np. paski 3 m szerokości na 800 m długości, wszystkiego24 ary, albo jeszcze węższe. Podatek jednak płacić trzeba, więc ludzie płacą. Wtym roku jest to 43,35 zł za 1 ha lasu.

Pisze Pandoktorat na temat prywatnych lasów w powiecie radomskim. Dlaczego akurat tenpowiat Pan wybrał?

Jest on charakterystyczny dla całego Mazowsza. Topowiat rolniczy, ale jednocześnie w niedużej odległości od miasta, któreoddziałuje na sposób użytkowania okolicznych lasów. Mazowsze jest regionem, wktórym największa część lasów – prawie 45% – znajduje się w rękach prywatnych.Dlatego też problemy prywatnych lasów są tutaj dobrze widoczne. Dużo prywatnychlasów jest również w Małopolsce – niemal 44% oraz na Lubelszczyźnie – ponad 41%.O randze problemu, jakim jest zaniedbanie lasów prywatnych, niech świadczyjeszcze jedna liczba – 29,5% terenów naszego kraju to lasy. Dlatego jeśli źlesię dzieje w lasach na ¼ ich terenu, wcześniej czy później problem będziedotyczyć nas wszystkich – państwa i społeczeństwa. Nie wolno tego lekceważyć.

PowstanieIzb Leśnych wiązałoby się z poważnymi zmianami w prawie.

Nie aż tak wielkimi, jak by się mogło wydawać. Trzebawprowadzić poprawki do ustawy o lasach, w której Izby musiałyby zaistnieć jakozarządca lasów prywatnych oraz samorząd ich właścicieli. Należałoby teżwprowadzić korektę do ustawy o podatku leśnym oraz do ustawy Prawo ochronyśrodowiska. To, co wymaga naprawdę dużej pracy, to akcja edukacyjna. Trzebauświadamiać właścicieli lasów, społeczeństwo, ale także polityków, że mamyproblem i należy go rozwiązać. Jesteśmy po satysfakcjonujących rozmowach zLasami Państwowymi, które nas wspierają. Niedługo w Sejmie odbędzie siękonferencja naukowa na ten temat. Najbliższy rok zajmie nam analiza potrzebwłaścicieli lasów oraz prace nad przygotowaniem propozycji korekt w prawie.

Rozmawiała: Beata Pogródko