Przeczytasz w 10 minut

Leśnicy muszą przejąć narrację (8/2018)

O przyszłości Lasów Państwowych, odbudowie wizerunku leśnika, a także łączeniu ochrony przyrody z codziennymi zadaniami gospodarczymi rozmawiamy z Małgorzatą Golińską, sekretarzem stanu, głównym konserwatorem przyrody w Ministerstwie Środowiska.

Fot. Arch. MŚ

Zacznijmy od pytania nurtującegozapewne wszystkich leśników: czy Lasy będą funkcjonować dalej w takim systemie,jak do tej pory, czy czeka je potwór zwany „budżetówką”?

Faktycznieto jedna z podstawowych obaw leśników, z którymi spotykałam się do tej pory,także gdy byłam jeszcze posłem. Sama, gdy tylko zmienił się minister środowiska,dopytywałam się, czy istnieje takie ryzyko. Odpowiedź powinna zadowolićwszystkich pracujących w Lasach. Nie ma planów zmiany struktury funkcjonowania Lasów Państwowych.

Natomiast,jak zadeklarowałam na ostatnim spotkaniu przy okazji zjazdu ZLP, gdyby kiedyśtakie plany się pojawiły, to oczywiście ręki do tego nie przyłożę, i prędzejzłożę dymisję, niż miałabym temu przyklasnąć. Ale też nie ukrywam, że PiS w poprzedniejkadencji, kiedy pojawiły się tego rodzaju zagrożenia i pewne oczekiwania wobecLasów, zawsze stało na stanowisku obrony leśnej tożsamości. I to stanowisko sięnie zmieniło. Nie ma znaczenia, czy dzisiaj jesteśmy partią rządzącą, czy nie. Myślę,że nie powinniśmy się o tę kwestię martwić.

 

Rozmawiając z Panią nieco ponad dwalata temu jako ze świeżo upieczonym posłem, poruszyliśmy temat wizerunkuleśnika. Mówiła Pani, że leśnicy powinni o sobie mówić „wtedy, kiedy chcą itak, jak chcą”. W międzyczasie to raczej wszyscy mówili o leśnikach i o tym, coi jak mają robić, a nie odwrotnie. Skończyło się to sporymi stratamiwizerunkowymi.

 

Rzeczywiście.Wydawało się nam, że skoro dobrze wiemy, co robimy, i działamy, mając ku temuwszelkie merytoryczne przesłanki – bo przecież wiemy, że Służba Leśna to sąludzie naprawdę dobrze wykształceni i znający się na swojej pracy – to reszta społeczeństwato zrozumie. Po kilkudziesięciu miesiącach pracy w Komisji Ochrony Środowiska,Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, gdzie pewnie większość posłów jest naprawdę zainteresowanatematem leśnym, widzę, że leśnicy mają jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Ijeszcze trudniejsze zadanie przed nimi, bo wizerunek leśnika pokutujący w społeczeństwie i w kręgachparlamentarnych niekiedy kompletnie odbiega od tego, co rzeczywiście leśnicyrobią w terenie.

 

Leśnik postrzegany jest jak drwal,tartacznik, ktoś, kto myśli tylko o tym, jak zarobić na drewnie?

Trochępozwoliliśmy, żeby między leśnikiem a drzewiarzem, drwalem, tartacznikiem aczasem nawet „rzeźnikiem” drzew, bo i takie określenia padały, można byłopostawić znak równości. Z przerażeniem obserwowałam takie spojrzenie naleśników w trakcie posiedzeń Komisji, a często też podczas rozmów kuluarowych. Zdarzyłomi się rozmawiać z posłami, którzy mieli największe pretensje o prowadzonąprzez Lasy działalność w lasach gospodarczych, również w Puszczy. Od tegotematu bowiem najczęściej zaczynały się wszelkie rozmowy. Starałam się tłumaczyć,na jakiej podstawie to wszystko funkcjonuje i jakie leśników obowiązują prawa,jakie są podstawy merytoryczne działań i tak dalej, i nawet jeśli moi rozmówcy przytakiwali,że rozumieją, to ostatecznie co innego mówili i prezentowali publicznie.

To wielkiewyzwanie, przed którym stoją dzisiaj leśnicy, żeby przejąć narrację i pokazać, żewycinka drzew to nie jest widzimisię każdego, kto z ramienia LP wchodzi dolasu, tylko że są ściśle określone reguły postępowania poparte praktyką leśną igruntownymi badaniami, ale też celem, który chce się w drzewostanie uzyskać. Wysiłkiempraktyków spoza LP i ekspertów jest tworzony plan urządzenia lasu, od któregoleśnik nie ma prawa bez wyraźnego powodu odstępować. Jest to zatem kwestiauzmysłowienia ludziom nie tylko podstaw prawnych, w ramach których działamy i wramach których leśnicy są zobligowani się poruszać, ale też podstawmerytorycznych wynikających z potrzeb przyrody.

 

Może to kwestia nie tylko zrozumieniatematu, ale czysto polityczna gra Puszczą? A może fakt, że cały „puszczańskiproblem” został nie najlepiej przez MŚ i LP rozegrany politycznie i medialnie?W końcu i minister, i dyrektor generalny zostali wymienieni.

Niechciałabym się skupiać na tym, co było, ale na przyszłości i realizacji zadań,które stoją przed nami, w tym także tych dotyczących Puszczy Białowieskiej.Chcemy, aby opinia publiczna była dobrze poinformowana o tym, co się dzieje wPuszczy. Ludzie powinni wiedzieć, z czego wynikają i jakie skutki mająwszystkie działania, jakie są w Puszczy podejmowane. Być może wtedy będą miećdo leśników większe zaufanie.

 

Co mogą więc Lasy zrobić w tej materii?

Musimypokazać społeczeństwu, że leśnik jest też dobrym przyrodnikiem. Mam jednakwrażenie, że dzisiaj my sami, jako leśnicy, oddaliśmy temat ochrony przyrody inie pokazujemy, że w tych 30% powierzchni kraju, którymi zarządzamy, ponadpołowa to lasy ochronne i chronione w różnoraki sposób.

 

Wielbiciele przyrody znajdą w tymargument dla swoich racji – skoro tyle terenów należy chronić, to może warto byje wyłączyć z gospodarowania?

Muszą więcwiedzieć, że utworzenie dzisiaj nowego rezerwatu, parku narodowego czy wpisaniena listę Natura 2000 ze względu na wartości przyrodnicze jest wynikiem pracy szeregupokoleń leśników, którzy w taki a nie inny sposób prowadzili gospodarkę leśną. Igdyby to była gospodarkarabunkowa, nastawiona wyłącznie na zysk, to mielibyśmy dzisiaj postępujące zubożenieprzyrodnicze i wszechobecne plantacje drzew. A mamy to, czym się wszyscychwalimy i co organizacje ekologiczne chcą dzisiaj chronić. Powinniśmybyć więc ich partnerami i pokazywać to, czym naprawdę leśnik się zajmuje i jakdobrze także chroni przyrodę. W moim przekonaniu Lasy mają narzędzia do tego, byz taką informacją się przebić do ludzi. Mają CILP, na którym powinien wwiększości spocząć ciężar takiej pracy. Bardzo często wiele filmów, wydawnictw czy materiałówedukacyjnych tworzonych przez Lasy trafia wyłącznie do nas samych, czyli dośrodowiska, które doskonale wie, co robić. I bardzo często też jestpisane fachowym językiem. I nawet gdyby to rozkolportować gdzieś na zewnątrz,to rzadko kto, nawet jeśli już zajrzy do środka, zrozumie, o co w tym wszystkimchodzi. Powtarzam – to jest potężne wyzwanie zarówno ministerstwa, jak i Lasów.To co robią indywidualnie w mediach społecznościowych leśnicy, jest ogromnym wkłademw uświadamianie ludzi, ale my nie możemy na tym poprzestać. I nie możemy na nichzrzucić całej pracy i wiążącej się z nią odpowiedzialności.

 

Skoro poruszyła Pani kwestię ochronyprzyrody: czy ta też znajdzie się w zakresie Pani zainteresowań, czy też wręczobowiązków?

Już sięznalazła. Właśnie został podpisany nowy zakres kompetencyjny w ministerstwie. Itak – ochrona przyrody trafiła pod moje skrzydła. Staram się upatrywać w tymszansę – połączenie Departamentu Leśnictwa i Departamentu Ochrony Przyrody jestświetną okazją, żeby pokazać, że jedno z drugim się ze sobą „nie gryzie”.

 

W tym temacie często do „gryzienia” siępomiędzy Lasami a RDOŚ dochodziło…

To nie jestreguła. Pamiętam, że moje macierzyste nadleśnictwo zawsze informowało RDOŚ o swoichplanach i zamiarach i często zapraszało jej przedstawicieli w teren, aby pokazać,jak to wszystko wygląda, a nie opierać się wyłącznie na wymianie pism. Upodłoża wszelkich konfliktów zawsze leżyrozmowa lub raczej jej brak. W ministerstwie ten dialog też musi być prowadzony.Mimo że jeden minister nadzoruje akurat te dwa departamenty, należy pamiętać,że są to jednak dwa osobne ciała administracyjne. Upatruję w tym pewną szansę wobserwowaniu dyskusji i ścieraniu się różnych poglądów dyrektorów obudepartamentów.

 

Znalazła się Pani w sytuacji, w którejmoże spoglądać na pewne kwestie z dwóch stron. A skoro już o tym mówimy: jakpatrzy Pani na temat stosunków na linii Lasy – przedsiębiorcy leśni. Temat ten dotej pory nie był Pani obcy.

 

Uważam, żeLasy już odeszły od myślenia o sobie podczas rozmów z przedsiębiorcami jako o jednostcedominującej. Dzisiaj mówimy raczej o partnerstwie i to z wzajemnością. Mamynowego dyrektora generalnego, z którym już rozmawiałam na ten temat. Przyznam,że jest bardzo dobrze zorientowany w problemach przedsiębiorców. Mam dużezaufanie do tego, co będzie się działo w tym temacie. Oczywiście, jako posełprzez te ostatnie dwa lata spotykałam się z przedstawicielami różnych firm,więc wiem też, że były i będą takie momenty, kiedy trzeba będzie im pomóc. Mam jednaknadzieję, że teraz ich przedstawicielom dużo łatwiej będzie rozmawiać z nowymdyrektorem.

 

Czyli w sytuacji skrajnejprzedsiębiorcy mogą liczyć na Pani wsparcie?

Nie chciałabymstosować jakiegoś interwencjonizmu. Jak mówiłam, jest nowy dyrektor, dajmy muczas, by pokazał, jak patrzy na kwestie funkcjonowania firm leśnych. Widzęjednak, że jest on naprawdę skory do rozmów, otwarty i bardzo dobrzezorientowany w tym temacie.

 

Czy wobec Lasów będzie Pani stosować kontrolę,czy raczej nadzór?

Jestem poomówieniu głównych problemów trapiących Lasy, które pamiętam jeszcze jako doniedawna leśniczy. Dostrzegam również wiele niebezpieczeństw czyhających naLasy z zewnątrz – chociażby wspomnianą kwestię edukacji i wizerunku, pilną dorozwiązania. Mimo tego, że będziemy się partnersko traktowali z dyrektoremgeneralnym LP, muszę cały czas pamiętać o tym nadzorze. Oczekiwania takie widaćteż po pismach wpływających na moje biurko. Wiele osób podchodzi do ministrajako do instancji odwoławczej. Będziemy więc się wspierać, współpracować ze sobą, tak żeby osiągnąć obranycel, nie szkodzić sobie nawzajem i się nie strofować. Wszelkie ewentualneróżnice zdań będziemy rozwiązywali na drodze pokojowej.

Podczas naszej poprzedniej rozmowywspominała Pani, że nie jest zwolenniczką, by kariera leśna szła „z rodzinnegoklucza”? Podtrzymuje Pani to zdanie?

 

Ależoczywiście. Chodzi o to, żeby „klucz rodzinny” nie był wyłącznym kluczem. Zbyt wiele wyzwań czeka naleśnika i zbyt dużo tematów fachowych musi „ugryźć”, żeby pozwolić, by nastanowiskach w LP, związanych ściśle z leśnictwem, pojawił się ktoś, kto będziesię dopiero fundamentalnych rzeczy o lesie uczył, a pracę dostał dzięki„rodzinie”. Ścieżka kariery,która funkcjonuje w LP – od stażysty, leśniczego, potem może inspektoranadzoru, nadleśniczego czy dyrektora RDLP – jest idealna, bo z jednej strony poznajesię przyrodę, z drugiej formalności, których trzeba dopilnować. Ma się teżbezpośredni kontakt z ludźmi. Na to też trzeba być mocno uwrażliwionym iwyczulonym, by korzystać z tej okazji i przekazywać informacje o działalnościleśnika. To taka oddolna edukacja, może na mniejszą skalę, ale czasem bardzopotrzebna.

Mówiąc o kadrach w Lasach, nie sposóbnie zapytać o technika leśne. One też będą Pani podlegać.

Słyszałam owielu problemach, z którymi się borykają – i wbrew wszystkiemu kwestiefinansowe są w tym przypadku chyba najłatwiejsze do rozwiązania. Po pierwszejednak chciałabym wszystkie technika odwiedzić i dopiero wtedy mówić o tym, conależy w ich kwestiach zrobić.

 

Pytanie, czy same władze techników mająpomysł na to, co ze sobą i ze swoimi podopiecznymi zrobić. Nie da się ukryć, żeabsolwenci tych szkół myślą tylko o jednym pracodawcy.

Tak, tyletylko, że w Lasach ostatnimi czasy zanotowano duży wzrost kadry biurowej amniej terenowej. A coraz więcej zadań pojawia się w terenie. Być może tutajwarto byłoby zatem szukać pomysłu na absolwentów. Mało tego – MinisterstwoEdukacji Narodowej dzisiaj mocno podkreśla wartość szkół branżowych jako kuźnispecjalistów zawodowych. Należy więc w tym zakresie szukać współpracy zprzedsiębiorcami leśnymi, z Lasami jako z głównym pracodawcą, z BiuremUrządzania Lasu i Geodezji Leśnej. Myślę, że rysuje się przed nami jedna z niewielu ostatnimi czasy szans,żeby temat przyszłości i roli techników poruszyć i rozwiązać.

 

Wywołała pani temat BULiGL-u. Czy nadalżywy jest postulat, by włączyć je w struktury LP?

Są takieoczekiwania, ale jest za wcześnie, by mówić o pomysłach. Trzeba pamiętać o roli,którą pełni Biuro. Już dzisiaj znajduje się ono w strukturach resortu środowiskai chyba taki status wystarczy. Nie chciałabym, żeby nagle trzeba się byłotłumaczyć, że właściwie LP same sobie stworzyły własne ramy działania w ramachustalanych pul, gdyż i wykonawcą, i projektantem zarządza ta sama osoba. Widzętu pewne zagrożenie. Dzisiajta niezależność tych dwóch instytucji stanowi ich siłę. Jest teżargumentem do dyskusji, chociażby z przemysłem drzewnym w temacie zwiększeniapozyskania.

 

Jest Pani zwolenniczką czyprzeciwniczką zwiększenia etatu?

Naszymcelem jest trwale zrównoważona gospodarka leśna. Musimy korzystać z zasobów wtaki sposób, aby zapewnić trwałość różnorodności biologicznej, zwiększaćlesistość kraju i aby móc z nich korzystać w przyszłości.

 

Minister Kowalczyk jest wytrawnym politykiem.Pani – fachowcem w dziedzinie leśnictwa. Czy uczycie się od siebie?

Ja nieśmiałabym uczyć leśnictwa pana ministra, natomiast sama czerpię pełnymi garściamiz jego wiedzy i doświadczenia. I wcale tego nie ukrywam. Jeżeli tylko mogęsłużyć podpowiedzią, czy wskazać praktyczne rozwiązania lub wytłumaczyćfunkcjonowanie pewnych kwestii stricteleśnych, to oczywiście to robię. Dla mnie to powód do satysfakcji.

 

Podpowiada Pani choćby w kwestiachzwiązanych z łowiectwem? Ostatnie zmiany w prawie wywołały spore oburzenie w środowiskumyśliwych. Pani zasiadała w podkomisji zajmującej się tym tematem. Jak widziPani to, co się wydarzyło. Czy to „zamach” na PZŁ i myśliwych? Czy argument o ograniczaniupraw rodzicielskich poprzez zakaz uczestnictwa dzieci w polowaniach do Pani przemawia?

Prawołowieckie dotyczy bardzo dużej części społeczeństwa, nie tylko samychmyśliwych, o różnych interesach. Nie dziwi więc, że wywołuje spore emocje.Minister Kowalczyk wysłuchał wszystkich stron. Ostatecznie nowe Prawo łowieckiejest pewnego rodzaju kompromisem między oczekiwaniami myśliwych, rolników,ekologów czy strony społecznej.

 

Podczas dzisiejszej rozmowy nie ma Panina sobie munduru. A wiem, że jego zdjęcie było dla Pani sporym wyrzeczeniem.Czy teraz, gdy znów ma Pani prawo go nosić, będzie Pani to robić? Jest to,jakby nie patrzeć, pewien symbol zawodowej jedności.

Przymierzamsię do tego. Mówiąc szczerze, to jedna z pierwszych kwestii, którą poruszyłampodczas rozmowy z dyrektorem generalnym ministerstwa [śmiech]. Powiedziałamwtedy, że chciałabym jaknajszybciej mundur sobie sprawić, bo dla mnie jego noszenie to chyba największymożliwy przywilej.

 

Rozmawiał: BartoszSzpojda