
Nie dość, że planów zagospodarowania przestrzennego (pzp) brakuje, to często są nieaktualne – powszechnie ignorują istnienie sieci Natura 2000. Kontrola NIK wykazała, że zaniedbując planowanie przestrzenne, działania administracji samorządowej nie zapewniają warunków gwarantujących właściwą ochronę obszarom o wyróżniających się walorach przyrodniczych.
Kontrola miała miejsce wwoj. podlaskim, w 10 gminach o szczególnie dużym odsetku powierzchni chronionej(od 35 do 100% powierzchni). Trwała od sierpnia ub. roku do lutego br. roku,obejmując okres od 2010 roku. Izba sprawdzała, czy administracja przestrzegaprzepisów o ładzie przestrzennym i wymogów ochrony przyrody w studium i obowiązującychplanach zagospodarowania przestrzennego. Także to, czy gminy prawidłowoograniczają liczbę inwestycji na obszarach objętych ochroną i należycie wydająpozwolenia na budowę oraz decyzje o wyłączaniu gruntów z produkcji rolnej.Wreszcie czy właściwie wydają decyzje o zmianie przeznaczenia gruntów leśnychna rolne na obszarach objętych ochroną. Skontrolowała również przeciwdziałaniei walkę z samowolami budowlanymi.
Okazało się, że wwiększości pzp to fikcja. Choć gminy są zobligowane, by prowadzić politykęprzestrzenną, to tylko 10% powierzchni skontrolowanych gmin pzp było objętych(w sumie niecałe 15% całego województwa i 28% kraju posiada pzp). Co więcejplany są zwykle nieaktualne (75%) i odstają od rzeczywistych potrzeb. Nieuwzględniają m.in. aktualnych ograniczeń z tytułu ochrony i w ogóle nieuwzględniają istnienia obszarów Natura 2000.
Nie ma planów, trudno sięwięc dziwić, że większość inwestycji realizowana jest przypadkowo, a wielepowstaje tam, gdzie w ogóle nie powinno. Co więcej w wielu przypadkach brakjest nawet studiów uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego,stanowiących podstawę do sporządzenia miejscowych pzp. Wydawane indywidualniedecyzje sprzyjają więc inwestycjom „od Sasa do Lasa”. W rezultacie toinwestorzy a nie urzędnicy decydują o tym, jak wygląda otoczenie. NIK zaleciła,by gminy czym prędzej uzupełniły plany, a co ważniejsze sumiennie jerealizowały.
Choć w samorządowychbudżetach się nie przelewa, to NIK wskazuje także, że w 40% skontrolowanychgmin nie pobierano jednorazowych opłat planistycznych od sprzedawanychnieruchomości (z tytułu wzrostu wartości).
UZ