Przeczytasz w 11 minut

Wpisani w kwadraturę koła (21/2019)

Jak sprostać oczekiwaniom przyrodników, którzy najchętniej ustanowiliby polskie lasy jednym wielkim rezerwatem przyrody, i przemysłu drzewnego, domagającego się coraz większej ilości surowca? Rozwiązania tego dylematu – swoistej kwadratury koła, w którą zostali wpisani leśnicy, poszukiwali w swoich referatach i opartej na nich dyskusji uczestnicy sesji naukowej 119. Zjazdu Polskiego Towarzystwa Leśnego.

Fot. Jacek Frankowski

Problem ten był lejtmotywem sesji naukowej pt.„Wielofunkcyjna gospodarka leśna wobec oczekiwań przemysłu drzewnego i ochronyprzyrody”, towarzyszącej 119. Zjazdowi Delegatów PTL-u w Darłówku,współorganizowanemu przez RDLP w Szczecinku. Te dwie znaczące, a przeciwstawnesobie siły, w szczególności przyrodnicy, wzmocnieni ruchami ekologicznymi,popierani przez społeczeństwo, z coraz większą determinacją i impetem napierająna naszą gospodarkę leśną. A w oku cyklonu, czy jak kto woli – między młotem akowadłem, znaleźli się leśnicy, bo oni naszymi lasami gospodarują. I w takichniełatwych warunkach realizują wprowadzaną u nas od lat ideę wielofunkcyjnejgospodarki leśnej, starając się dbać o interesy zarówno przyrodników, jak idrzewiarzy.

Mit czy rzeczywistość?
Profesorowie Jan Holeksa i Zbigniew Mirek, autorzywprowadzającego w debatę referatu, nadali mu prowokacyjny tytuł „Wielofunkcyjnagospodarka leśna – mit czy rzeczywistość” i zadali na samym początku pytaniebynajmniej nie retoryczne: czy ów model jest li tylko życzeniowym ipropagandowym sukcesem, czy faktycznie podlega realizacji? Ich zdaniem o tym, żetaki sposób gospodarowania lasami to tylko mit, zabieg wizerunkowy, coś, copozostaje tylko w sferze deklaracji inie jest wprowadzane w życie, są przekonani ci, których nie satysfakcjonujedzisiejszy stan lasów gospodarczych. Podtrzymywaniem przekonania, żewielofunkcyjna gospodarka leśna w wykonaniu LP jest tylko mitem, mogą byćrównież zainteresowane służby ochrony przyrody usytuowane w dyrekcjach ochronyśrodowiska powstałych w 2008 r. albo… zwolennicy prywatyzacji lasów.

Ale te przekonania o micie mają się nijak do faktów,obrazujących w dużej mierze efekty wdrażanej w polskich lasach gospodarkiwielofunkcyjnej. Udział powierzchniowy drzewostanów ponadstuletnich wzrósł z8,4% w roku 1967 do 17,3% w 2017 roku. Do tego w ciągu tych 50 lat udziałgatunków drzew liściastych wzrósł z 18 do 24%, natomiast areał zrębów zupełnychzmalał po 2000 r. w stosunku do tego w latach 70. prawie dwukrotnie! Stądodpowiedź profesorów na postawione na początku pytanie brzmi: Bez wątpieniapolskie leśnictwo wykonało sporo kroków na drodze do rozwoju i utrwalaniamodelu wielofunkcyjnej gospodarki leśnej i dokonało wiele korzystnych zmian,pozwalających na coraz lepsze wypełnianie różnych funkcji pozaprodukcyjnych. Asprzyja temu obecna struktura zarządzania lasami, czyli zdecydowana przewagawłasności Skarbu Państwa nad własnością prywatną.

Od 2010 r. LP pokrywają wszystkie koszty ochrony przyrody zwłasnych dochodów uzyskanych ze sprzedaży drewna. Podobnie jest z wydatkamizwiązanymi z nauką, edukacją i infrastrukturą turystyczną. Jednak wiedza o tejaktywności przebija się z trudem, co jest przyczyną stereotypowego postrzeganialeśników jako zainteresowanych wyłącznie wycinaniem drzew i sprzedażą drewna, anie ochroną przyrody. Profesorowie potwierdzili też, że dwie ważne funkcjeleśnic-twa: zaspokojenie zapotrzebowania na drewno i ochrona bogactwaprzyrodniczego lasów są wobec siebie konkurencyjne. Ich realizacja jestprzyczyną narastających konfliktów między różnymi grupami społecznymi. Jak ichuniknąć albo przynajmniej zminimalizować? Albo tworzyć wielofunkcyjny las, albowielofunkcyjne leśnictwo. Innymi słowy: integracja albo segregacja funkcji.

Według naukowców gospodarka leśna w Polsce ma sprzyjającewarunki do tego, aby realizować wielofunkcyjność w znaczeniu segregacyjnym.Powód jest prosty: LP zarządzają dużymi obszarami leśnymi, funkcję produkcyjnąw formie plantacji mogłoby więc tworzyć ok. 500 tys. ha tzw. lasów młodych,czyli nieco ponad połowa powstała na gruntach Skarbu Państwa po 1945 roku.Zdecydowaną większość „lasów starych” tworzyłyby drzewostany wielofunkcyjne,stosujące półnaturalną hodowlę lasu. Ich część można by całkowicie wyłączyć zużytkowania.

Surowiec niedoceniany
Jak w dyskusję nt. wielofunkcyjności lasów wpisuje sięprzemysł drzewny? Na to pytanie odpowiadali prof. Ewa Ratajczak z InstytutuTechnologii Drewna w Poznaniu i Robert Motała, pracownik Stora Enso WoodProducts. Prof. Ratajczak przypomniała, że w 2017 r. w Polsce pozyskano 45,3mln m3 drewna. Na sektor drzewny przypada 10% produkcji sprzedanej przetwórstwaprzemysłowego. O potencjale tej gałęzi gospodarki świadczy również to, żezapewnia zatrudnienie (dane za 2017 r.) ponad 341 tys. pracowników w ok. 64tys. firmach. Leśnictwo i drzewnictwo oferuje łącznie 387 tys. miejsc pracy, cowraz z rodzinami zatrudnionych zapewnia egzystencję blisko 2 mln osób, będącstymulatorem rynku pracy szczególnie w terenach niezurbanizowanych. W 2017 r.wysłano na eksport z naszego kraju wyroby przemysłu celulozowo-papierniczego imeblarskiego o wartości 81,7 mld zł! Autorka referatu swoje wystąpieniespuentowała stwierdzeniem: – Atutem sektora leśno-drzewnego w porównaniu zinnymi dziedzinami gospodarki jest jego pozytywny wpływ na środowisko naturalnei bazowanie na surowcu odnawialnym. Do tego procesy przetwarzania drewna sąwysoce ekologiczne, a wiele wyrobów drzewnych nadaje się do wielokrotnegorecyklingu. Niestety, pomimo tych korzystnych cech sektor oparty na drewnie niejest w Polsce w pełni doceniany.

A może stanie się tak, jeżeli pójdzie on w kierunku, którywskazał Robert Motała?

Świat potrzebuje nowego podejścia do materiałów. Trendyglobalne kształtują świat i sposoby konsumpcji, a zrównoważona gospodarka leśnanigdy dotąd nie była aż tak potrzeba – mówił prelegent. Odniósł się dorozwoju terenów zurbanizowanych, przypominając, że w 1950 r. mieszkało tam 30%światowej populacji, w ub. roku już 55%, a ONZ prognozuje, że ok. 2050 r.miasta będzie zamieszkiwało ok. 70% mieszkańców naszej planety! Jaki stądwiosek? Wznoszenie wysokich budynków będzie coraz powszechniejsze. Iniekoniecznie ze stali i betonu. Materiały, które nie są obojętne dlaśrodowiska, można zastąpić produktami wytwarzanymi z drewna. Np. technologiąCLT (Cross Laminated Timber) polegającą na krzyżowym klejeniu drewna. Umożliwiaona wznoszenie budynków wielokondygnacyjnych, nawet powyżej 20 pięter. Do tegozapewnia wysoką wytrzymałość i efektywność energetyczną. Przemysł drzewnyoferuje szeroki wachlarz rozwiązań do zastosowania w innych gałęziachgospodarki, np. w przemyśle dóbr konsumpcyjnych, zastępując opakowania wykonanez tworzyw sztucznych czy oferując inne, alternatywne produkty. Rosnącaświadomość ekologiczna oraz wzrost dochodów ludności sprawiają, że kliencizwracają uwagę na proces powstawania produktu, jego wpływ na środowisko. RobertMotała przekonywał, że przemysł drzewny oczekuje szeroko zakrojonej współpracycałego sektora leśno-drzewnego i to na dwóch obszarach: wewnętrznym izewnętrznym. Pierwszy obejmuje relacje handlowe, np. podaż drewna i proces jegosprzedaży. Zewnętrzny to relacje z otoczeniem sektora, co umożliwi konkurowaniez innymi branżami: – Jeżeli nie uda się nam osiągnąć satysfakcjonującegopoziomu współpracy, nie zbudujemy skutecznej przewagi konkurencyjnej nad innymisektorami, nie przekonamy klientów do naszych produktów. A szansa nazrewolucjonizowanie przemysłu materiałowego i zmniejszenie negatywnegooddziaływania na środowisko naturalne pozostanie niewykorzystana.

Krzyczcie: liczby!
O tym, jak ogromne kwoty, liczone w setkach milionów złotych,płyną co roku z kiesy LP na rzecz ochrony przyrody w lasach, mówił prof.Andrzej Grzywacz ze stołecznej SGGW. Rozpoczął od przedstawienia części kosztówponoszonych przez leśnictwo na rzecz przyrody, o których wspomina się dośćrzadko. Przypomniał, że współczesną formą serwitutu, którą LP świadczą na rzeczochrony przyrody, jest także wyłączanie z pozyskania drewna terenówprzyrodniczo najcenniejszych, w celu tworzenia obiektów obszarowej,indywidualnej i gatunkowej ochrony przyrody, lub wyeliminowanie lasówadministrowanych przez LP z funkcji gospodarczych.

Od początku istnienia LP ta forma publicznego świadczeniagospodarki leśnej rozszerza się na coraz rozleglejsze tereny przyrodniczocenne. Większość obszarów chronionych została powołana na gruntach dawniej iobecnie nadzorowanych przez leśników. Według eksperckich szacunków 60–65%wszystkich organizmów: zwierząt, roślin, grzybów i mikroorganizmów do tej poryzarejestrowanych w naszym kraju to organizmy leśne, bytujące wyłącznie w lasachoraz takie, które występują także w ekosystemach leśnych.

Gdyby lasy na terenach parków narodowych były terenamigospodarczymi, można by z nich pozyskiwać o 900 tys. m3 drewna więcej, niż sięto czyni obecnie, pobierając surowiec drzewny tylko w ramach zabiegów ochronnychi pielęgnacyjnych. Ograniczenia w pozyskaniu drewna mają również miejsce naterenach leśnych parków krajobrazowych, obszarów Natura 2000 i innych obszarachchronionych. W sumie z lasów publicznych pozyskuje się rocznie w stosunku dopotencjalnych możliwości produkcyjnych tamtejszych siedlisk ok. 3 mln m3surowca drzewnego mniej. Ten serwitut gospodarki leśnej na rzecz ochronyprzyrody można szacować na ok. 600 mln zł rocznie. Oprócz tego LP wydająrocznie na ochronę przyrody ok. 1,2 mld zł, co stanowi 15% kosztów całkowitychich działalności! To jest suma, która świadczy o ogromnym zaangażowaniufinansowym leśnictwa na rzecz ochrony przyrody w naszych lasach.

Wymienione kwoty nie robią jednak wrażenia na tych gremiachnaszego społeczeństwa, które nieustannie domagają się zwiększania powierzchniochronnych w Polsce, również kosztem lasów gospodarczych administrowanych przezLP. W jednej z umiarkowanych propozycji Państwowa Rada Ochrony Przyrodysugeruje utworzenie trzech nowych parków narodowych i 50 parków krajobrazowych,co zwiększyłoby areał obszarów chronionych z ok. 0,54 do 0,68% całejpowierzchni kraju. Ten ruch wymagałby przekształcenia obszarów leśnychadministrowanych przez LP na rzecz jednostek ochronnych na łącznej powierzchniok. 320 tys. ha. I byłby to kolejny, wynoszący 4,5%, wzrost powierzchni lasówprzeznaczonych na cele ochrony przyrody, dotychczas znajdujących się w zasobachLP.

Apetyty niektórych publicystów, zajmujących się ochronąprzyrody, są jednak znacznie większe. Jeden z nich, w tekście opublikowanym w„Gazecie Wyborczej”, stwierdza, że powinniśmy dyskutować o wyłączeniu zgospodarki leśnej nie jednego, nie trzech, lecz 10–20% lasów należących doSkarbu Państwa. Prof. Grzywacz, polemizując z tak postawioną tezą, dodawał,że te 20% to obszar 1422 tys. ha drzewostanów. Wyłączenie ich z gospodarkileśnej LP pomniejszyłoby pozyskanie drewna o ok. 8 mln m3 grubizny rocznie izmniejszyło przychody tej instytucji o 1,5 mld zł. To byłby ogromny problem dlaprzemysłu drzewnego. A wyłączonymi lasami ktoś musiałby się zająć i ponosićkoszty niezbędnych zabiegów ochrony. Prof. Grzywacz podkreślił, że nie ma wobecnie realizowanej polityce ekologicznej państwa sprecyzowanych potrzebdotyczących rozszerzania obszarów chronionej przyrody w lasach. A zgłaszaneprzez działaczy organizacji i ruchów ekologicznych coraz to nowe propozycjewyłączania funkcji gospodarczych w lasach są zazwyczaj ogólne, hasłowe, nieuwzględniają tego, że lasy oprócz zachowania bioróżnorodności pełnią równieżinne funkcje ekologiczne, a także gospodarcze i społeczne.

Kij w mrowisko
Prezentacja dr. Andrzeja Kepela z Polskiego TowarzystwaOchrony Przyrody „Salamandra”, jedynego na seminarium w Darłówkuprzedstawiciela przyrodników, była dla wielu szokująca. Prelegent oparł swojąwypowiedź na treści odpowiedzi na ankietę, którą wysłał do 107 reprezentantówróżnych organizacji ekologicznych zajmujących się ochroną przyrody.Odpowiedziało na nią 58 respondentów, którzy przedstawili 298 postulatówdotyczących ich oczekiwań wobec gospodarki leśnej. Przyrodnik zaczął z grubejrury – przedstawił propozycję ponownej nacjonalizacji lasów! Obecnie wpraktyce państwo reprezentujące interesy społeczeństwa jest jedynie tytularnymwłaścicielem lasów. A rzeczywistym, niemal wyłącznym decydentem – jeden podmiot(de facto korporacja), reprezentujący przede wszystkim interesy swoje i swoichpracowników. Przedstawiciele tego podmiotu coraz częściej publicznie deklarują,że lasy są ich własnością, a więc mogą zarządzać nimi według własnego uznania.Wniosek: należy przywrócić cały dochód ze sprzedaży drewna Skarbowi Państwa, aparaprzedsiębiorstwo zastąpić państwową służbą leśną, prowadzącą wielofunkcyjnągospodarkę w lasach w interesie całego społeczeństwa.

W kolejnym punkcie wyszedł od stwierdzenia, że realnaspołeczna kontrola nad gospodarką nie istnieje. Społeczeństwo nie ma żadnegorzeczywistego wpływu na decyzje dotyczące gospodarki leśnej. Polskie prawotraktuje decyzje zatwierdzające plany urządzania lasu jako wewnętrzne akty PGLLP o charakterze służbowym. Nie można więc zaskarżyć ich do sądu. A konsultacjepulów to fikcja społecznej partycypacji – w praktyce najczęściej nie uwzględniasię zgłaszanych uwag. Wniosek, który autor kreśli wobec powyższejkonstatacji: zatwierdzanie pul przez ministra środowiska powinno się odbywać wformie decyzji administracyjnej.

Odnosząc się do ochrony przyrody w lasach, Andrzej Kepelprzytoczył, że wbrew dobrym chęciom i powszechnej samoocenie leśnicy nie sąwystarczająco przygotowani i powołani do ochrony przyrody. W ramach służbyleśnej inwentaryzację walorów przyrodniczych, planowanie i nadzorowanie ochronyoraz monitorowanie jej skutków, a także edukację przyrodniczą, należy powierzyćprzyrodnikom odpowiednich specjalności. Uzasadnia to stwierdzeniem, że zapisydotyczące tego zagadnienia w Instrukcji ochrony lasu są mało precyzyjne ipowszechnie ignorowane. – Pojedyncze, wybiórcze akcje inwentaryzacyjne,prowadzone na zamówienie polityczne, w znacznej części własnymi siłamileśników, nie zmieniają znacząco tej sytuacji – podkreślił.

Kolejny postulat dotyczył elastyczności w planowaniugospodarki na obszarach cennych, dopuszczającej wprowadzanie na niektórychterenach modyfikacji gospodarki leśnej. Chodzi tu np. o znaczne podwyższenie (170–220lat) wieku rębności, szczególnie tam, gdzie koncentrują się starodrzewy, atakże istotne (o kilkadziesiąt lat) przeciąganie wieku dojrzałości rębnejposzczególnych drzewostanów, gdy taka potrzeba wynika z uwarunkowańekologicznych. Do tego tzw. powierzchnie referencyjne łącznie z objętymiochroną ścisłą powinny w każdej RDLP obejmować nie mniej niż 10% powierzchniogólnej i nie mniej niż 10% areału leśnego.

Konsensus nade wszystko
W dyskusji wzięli udział wyłącznie leśnicy. Mimo zaproszeń,które PTL wysłało do ok. 20 reprezentantów organizacji przyrodniczych, wDarłówku pojawił się tylko Andrzej Kepel. Jego prowokacyjne, ale i pełnekonkretnych postulatów, wystąpienie wywołało ostre riposty dyskutantów. BogdanGieburowski, emerytowany pracownik RDLP w Katowicach, potwierdził, że w tymroku nastąpiło za-ognienie stosunków między leśnikami i przyrodnikami: – Jeśliten konflikt będzie eskalował, może się zdarzyć, że ktoś wpadnie na pomysł,żeby LP rozwiązać, a wypracowywane przez leśników pieniądze adresować dobudżetu. Apeluję więc, żeby się porozumieć, osiągnąć konsensus, bo inaczej nasrozwalą.

Dyskusje o naszym leśnictwie mają charakter bardzoemocjonalny, a w przestrzeni medialnej upowszechnia się krytyczny stosunek dolasów, struktury organizacyjnej leśnictwa i zasad prowadzonej gospodarkileśnej. Temu wszystkiemu przysłuchują się politycy, którzy śledzą uważnieopinie potencjalnych wyborców. I niezależnie od merytorycznych przesłanekpodejmą decyzje akceptowalne przez większość elektoratu. Ten punkt widzenia,choć byśmy byli pewni, że mamy mocne argumenty, musimy brać pod uwagę –powiedział dr Janusz Dawidziuk, dyrektor BULiGL-u, przewodniczący PTL-u.

Jak zwykle ogniste wystąpienie dał Jacek Liziniewicz,nadleśniczy Nadleśnicwa Gostynin, który najpierw wspomniał, że choć leśnicy wciągu 95 lat LP po-mnożyli majątek, zachowali wartości przyrodnicze, dziś sąprzeciwko nim wytaczane najcięższe armaty: – Myślę, że mamy do czynienia zesporem nie na płaszczyźnie merytorycznej a ideologicznej. Czy po 200 latachleśnej praktyki gospodarczej popartej nauką leśną mamy ustąpić?

Adam Wasiak, były dyrektor generalny LP, obecny zastępcadyrektora BULiGL-u, przypomniał, że leśnicy wciąż osiągają w sondażachspołecznych bardzo dobre wyniki, są doceniani: – Nie obrażałbym się ani naprzyrodników, ani na drzewiarzy. Uważam, że mimo wszystko trzeba nawiązaćdialog ze wszystkimi interesariuszami. Powinniśmy jako leśnicy otworzyćpłaszczyznę porozumienia, najlepiej na bazie Narodowego Programu Leśnego, isfinalizować ten dialog na Kongresie Leśników Polskich, gdzie uczestniczyłybywszystkie zainteresowane strony. Nie możemy dać się zagonić w dyskusjępolityczną, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie.

Eugeniusz Pudlis