Przeczytasz w 7 minut

„Ciężkie maszyny leśne” – prawdy i mity (18/2019)

Każdy jest ekspertem od piłki nożnej, bo widział kilka meczy w telewizji. Wie wszystko o leczeniu, ponieważ jego kuzynka ma znajomego lekarza i czytał o tym w internecie. Kolejną dyscypliną naukową, na której ostatnio wszyscy znają się bardzo dobrze, jest las albo, o zgrozo, prace prowadzone na terenach leśnych.

Fot. arch. autora

Dzisiaj każdy zjadł zęby na wiedzy leśnej, a zwłaszcza naubocznym użytkowaniu lasu – w końcu za młodu był na grzybach. Można zrozumieć,że szary obywatel czy celebryta nie mający zielonego pojęcia o pracy w lesie,ale chcący zaistnieć w świecie, zabiera głos w nośnym temacie.

Jeśli jednak pani dr hab. z Wydziału Rolnictwa iBioinżynierii z Katedry Gleboznawstwa i Ochrony Gruntów Uniwersytetu Przyrodniczegow Poznaniu wygłasza na Konferencji Naukowej „Zarządzanie ochroną przyrody wlasach”, organizowanej przez Wyższą Szkołę Zarządzania Środowiskiem w Tucholi,referat pt. „Degradacja gleb leśnych – przyczyny, skutki i zapobieganie”, wktórym głoszone są nieprawdzie informacje, to czuję się zbulwersowany.

Ciężkie, czyli jakie?
Wśród naukowców krąży wiele mitów, ale zadaniem pracownikównauki jest przecież walka z nieprawdziwymi informacjami powielanymi przezprzeróżnej maści pseudonaukowców.

Prawdziwego naukowca nie interesują opinie przeróżnych„fachowców” czerpiących wiedzę z tzw. sufitu, poszukujących wyników pasującychdo ich koncepcji. Nie powinien on więc zabierać głosu w sprawie „degradacjigleb leśnych”, mówiąc o stosowaniu w lasach, coraz powszechniej w ostatnichczasach, ciężkich maszyn leśnych, bez znajomości podstawowych materiałów.Zwłaszcza bez parametrów tych maszyn! Przede wszystkim, o jakich maszynachmówimy: do uprawy, sadzenia czy może pozyskania? Czy referentka, mówiąc ociężkich maszynach, miała na myśli nowoczesne, coraz powszechniej spotykane wlasach ciągniki rolnicze? One są rzeczywiście cięższe w porównaniu doarchaicznych Ursusów C-360, które do niedawna stanowiły podstawowe narzędzie dowszelkiego rodzaju prac leśnych. Domyślam się jednak, że prelegentka,zabierając głos w tak ważkiej sprawie jak degradacja gleb leśnych, miała namyśli tak postponowane „ostatnimi czasy” maszyny do pozyskiwania drewna.Ogromne, ciężkie i, jak powiedział jeden z leśnych decydentów, „zabierająceludziom front robót”! Zupełnie jak za czasów pierwszej rewolucji przemysłowej,gdy przemianom technicznym towarzyszyły przeobrażenia ekonomiczne i społeczne,w wyniku których zmniejszyły się dochody oraz liczebność drobnych rzemieślnikówi chłopów. Wtedy przeciwko wprowadzaniu maszyn zastępujących pracę ludzkąwystępowały przeróżne cechy czy grupy społeczne. Nie zdawały sobie one jednaksprawy, podobnie jak niektórzy dzisiaj, że zastępowanie pracy ręcznejmechanizacją może chronić pracowników przed szeregiem zagrożeń np. zdrowotnych.Nie wiem, o jakie maszyny do pozyskania mogło chodzić: harwestery trzebieżoweczy może harwestery do pozyskania na zrębach? A może referentka miała na myśliciągniki zrywkowe? Tylko nie wiadomo które: skiddery, forwardery, a może klembanki?A warto też zwrócić uwagę, że istnieje cały szereg różnego rodzaju klas samychtylko forwarderów.

Rzeczywista klasyfikacja
Podział ten, wg różnych autorów, przedstawia sięnastępująco: ze względu na liczbę kół: czterokołowe, sześciokołowe, ośmiokołowe.Innym kryterium po-działu jest masa możliwego do zerwania ładunku. W tympodziale wyszczególniono trzy grupy forwarderów: małe (o masie zrywanegoładunku do 8 t), średnie (8–12 t) i duże(powyżej 12 t). Kolejny podział forwarderów wynika z prac, do jakich sąone przeznaczone: trzebieżowe (o małej lub średniej ładowności); czterokołowe(o niewielkich wymiarach umożliwiających swobodne poruszanie się ciągnika wdrzewostanach młodszych klasach wieku); zrębowe (o średniej lub dużejładowności, dużych wymiarach, sześciu lub ośmiu kołach, przeznaczone głównie doprac na powierzchniach zrębowych); uniwersalne (o średniej lub dużejładowności, sześciu lub ośmiu kołach, z możliwością zmiany rozstawupoprzecznego przestrzeni ładunkowej, przeznaczone do pracy na powierzchniachzrębowych). Z kolei inni autorzy wyróżniają klasy w oparciu o wagę bruttopojazdu: ciężki forwarder (o wadze całkowitej 25–33 t); średni forwarder (15–25t) i lekki forwarder (10–15 t). Według innego podziału dzieli się je wzależności od wysięgu żurawia oraz masy zerwanego surowca. Wyróżnia się maszynyz żurawiami o wysięgu 7–10 m, które przewożą kłody w długości do 6 m oraz mogąpracować w terenie o pochyłościach 35–40%. W cięciach trzebieżowychwykorzystuje się forwardery o ładowności 8–10 t, zaś w cięciach rębnych oładowności 12–18 ton. Z kolei Niemcy dzielą forwardery z uwagi na masęzrywanego surowca i wyróżniają trzy klasy: klasa I – do 10 t; klasa II – 10–14t i klasa III – 14 t i więcej. A producent maszyn używanych w procesie pozyskaniadrewna, firma Timberjack, który dokonuje podziału maszyn opartego na średnicachścinanych i zrywanych sztuk, wyróżnił cztery grupy forwarderów i harwesterów:grupa I – średnice 0,1– 0,2 m; grupa II – 0,2–0,4 m; grupa III – 0,4– 0,5 m igrupa IV – 0,5–0,6 m.
Klapki na oczach

Sprawa jest jeszcze bardziej zagmatwana, gdyż każda zwymienionych wyżej maszyn, niezależnie od zakwalifikowania do danej klasy, możezostać wyposażona w opony o różnych gabarytach. Ich średnica i szerokość majągłówny wpływ na oddziaływanie na podłoże, a więc zmiany zachodzące w glebie, poktórej porusza się dany pojazd. Ten sam ciągnik z ładunkiem o tym samymciężarze, w zależności od gabarytów opony, będzie mniej lub bardziej zagęszczałpod sobą glebę. A na jej degradację będzie miał jeszcze wpływ rodzaj gruntu,stan i zużycie opony oraz sposób jazdy maszyną.

Osobom, które próbują zabierać głos w tym temacie, znanajest z pewnością zależność rodzaju i sposobu zrywki od oddziaływania na glebępodczas operacji transportu drewna. Z przywoływanego referatu wynikało jednakcoś zupełnie przeciwnego. A tymczasem na tej samej uczelni w Katedrze TechnikiLeśnej od lat są prowadzone szeroko pojęte badania dotyczące wpływu różnegorodzaju pojazdów wykorzystywanych do prac w lasach na środowisko.

Szczególnym zainteresowaniem cieszą się badania związane zprzejazdem ciągników podczas czynności pozyskaniowych. W odniesieniu do tegotematu powstało wiele prac magisterskich i jedna dysertacja doktorska. Ówdoktorat dr. inż. Huberta Kawalca pt. „Oddziaływanie maszynowych technologiipozyskania i zrywki drewna na wybrane elementy środowiska leśnego” został, zewzględu na wartość naukową i praktyczną, wydrukowany sumptem autora.

Wiedza na tacy
Warto wiedzieć, że wbrew pokutującym mitom to zrywka końmijest najniebezpieczniejsza, najbardziej szkodliwa, powoduje największe szkody wlesie i wywołuje gorsze ugniatanie gleby niż zrywka mechaniczna. Przedmiotemdywagacji referatu były zagadnienia dotyczące „ciężkich maszyn”, więczagęszczenie gleby można analizować, porównując stosun-kowo lekkie ciągnikirolnicze typu Ursus C-360 np. z ciągnikiem rolniczym Ursus 1634 i specjalnymciągnikiem zrywkowym typu forwarder marki Valmet 840.3.

Wyniki badań poświęconych kompresji gleby podczas zrywkiróżnymi maszynami pozwalają na sformułowanie konkluzji o charakterze ogólnym.Co najistotniejsze, to fakt, że przejazd pojazdu kołowego powoduje poważnywzrost zwięzłości gleby na powierzchni, po której ten pojazd się poruszał, wstosunku do powierzchni kontrolnej. Znaczny wzrost zwięzłości gleby sprawia jużpierwszy przejazd maszyny. Stosunkowo ciężkie urządzenia transporto-we,osadzone na oponach o dużej powierzchni lub rozłożone na większą liczbę kół, wzasadzie nie powodują tak znacznego ugniatania gleby. Przyrost jej zagęszczenianie jest pro-porcjonalny do liczby przejazdów. Pierwsza przeprawa ciągnika,nawet bez ładunku, powoduje najwyższy przyrost zagęszczenia gleby.Powtarzalność przejazdów skutkuje wzrostem jej zagęszczenia.

Wyniki badań pokazały, że zwięzłość gleby pod kołamiciężkiego ciągnika Valmet 840.3 jest największa, ale należy zauważyć, żeforwarder zrywał ładunek o masie 12 t (ok. 14 m3). Dla porównania Ursus C-360zabiera masę 1,4 t (ok. 1,6 m3), czyliciągnik rolniczy będzie musiał pokonać tę drogę 8,6 razy, by zerwać surowiec otej samej objętości. Przy pięciu przejazdach Valmeta Ursus będzie musiałprzejechać trasę 43 razy.

Jak wtedy będzie zagęszczona gleba?
W wyniku przejazdu ciągnika Ursus C-360 jej zagęszczeniejest znacznie większe niż ciągnika Ursus 1634 z przyczepą Jar 8, mimo żeciągnik ten zrywał ładunek ośmiokrotnie mniejszy. Całkowite zagęszczenie glebyw wyniku operacji zrywki drewna na całej powierzchni manipulacyjnej zwykorzystaniem ciągnika rolniczego Ursus C-360, nawet z urządzeniem AH-1, jestbardzo duże, gdyż mała powierzchnia przylegania opon do podłoża i koniecznośćwykonania większej liczby przejazdów, ze względu na niewielką masę zrywanegojednorazowo ładunku, powodują ogromne zmiany struktury gleby.
Widzenie wybiórcze
Kto z grupy osób tak przejętych zagęszczeniem gleby w wynikuwpuszczania do lasu „tych ciężkich maszyn” zwraca uwagę na drobiazg, jakim sąstraty w drzewostanie powstające w trakcie swobodnego przemieszczania się końcawleczonej dłużycy? To wszystko można podciągnąć pod ekologię, co zaś z aspektemekonomicznym? O ile większe jest zużycie paliwa „lekkich ciągników”, któremuszą ponad 40 razy pokonywać tą samą trasę co forwarder? Ile więcej spalinzostanie wyrzuconych do atmosfery przy wielokrotności przejazdów? Ile gumywtarte w glebę, gdy lekki ciągnik będzie jeździł wielokrotnie po ładunek, którymógłby zostać zerwany podczas jednej operacji maszyny nasiembiernej? O zużyciuoleju i samego ciągnika nie warto już nawet wspominać. Co zaś z ergonomią? Jakijest wydatek energetyczny robotnika dokonującego zrywki wleczonej zwykorzystaniem ciągnika rolniczego, a jaki gdy wszystkie czynności wykonujeoperator ciągnika specjalnego, nie opuszczając przy tym bezpiecznej ikomfortowej kabiny?

Coraz częściej spotykam się z przeróżnymi „badaniaminaukowymi”, za które biorą się ludzie niemający o danym zagadnieniu zielonegopojęcia. A przecież Lasy mają pieniądze, więc może wygospodarują grosz nazwiązane z tym zagadnieniem prace badawcze?

Roman Wojtkowiak