
Historią interesował się od najmłodszych lat. Kolejna pasja – leśnictwo – przyszła z chwilą podjęcia nauki w technikum leśnym. Tę pierwszą rozwija dziś z powodzeniem w bractwie rycerskim, a ostatnio zagrał w serialu historycznym „Korona królów”. O przenikaniu się dwóch pasji mówi Tomasz Bylina, nadleśniczy Nadleśnictwa Biała Podlaska.
![]() |
Na planie filmowym: uczta na zamku w Wyszehradzie (Tomasz Bylina, jako dowódca straży węgierskiej, stoi obok króla węgierskiego Karola Roberta) Fot. Arch. T. Byliny (3) |
– Moim ulubionym okresem w historiiPolski jest średniowiecze, mylnie utożsamiane z zacofaniem. To właśnie wtedypowstały pierwsze utwory piśmiennicze, budowle sakralne i obronne, którymizachwycamy się do dziś. To wówczas rodziło się państwo polskie – podkreśla.
ZainteresowaniaTomasza Byliny sięgają wczesnych lat szkoły podstawowej. –Wtedy to wciągnęły mnie książki historyczne i historia Polski. Bodajżew czwartej klasie wpadła mi w ręce powieść Karola Bunscha „Dzikowy skarb”opisująca czasy piastowskie. Potem był cały cykl tzw. powieści piastowskich – wspominaz nostalgią.
Szukającdla siebie miejsca w życiu, po ukończeniu szkoły podstawowej złożył podanie doLiceum Konserwacji Zabytków w Lublinie. – Niestety,nie otrzymałem stamtąd żadnej odpowiedzi. Być może popełniłem błąd, bo trzebabyło tam pojechać.
Odkrywaniebiałych plam
Gdy zbliżał się czas składania dokumentów doszkoły średniej, choć nie miał leśników w rodzinie, wybrał Technikum Leśne wBiałowieży. Tam odżyły wcześniejsze zainteresowania. – Od pierwszej klasy należałem do kółka historycznego prowadzonego przezznakomitą nauczycielkę historii Wierę Siemieniuk, a następnie przez WojciechaSzymanowskiego. Było w nim kilkunastu uczniów. Opiekowałem się też izbą pamięci,w której znajdowały się eksponaty z czasów II wojny światowej, m.in. hełmy,bagnety, medale, jakieś plany i mapy. Wtedy patronem szkoły był gen. AleksanderWaszkiewicz, który urodził się w Białowieży. W ramach koła co jakiś czasspotykaliśmy się i rozmawialiśmy na tematy związane z historią. Były to jednaklata 80. i o wielu sprawach wówczas nie mówiono, choćby o napadzie sowietów nanasz kraj. Później uświadomiłem sobie, że były to tzw. tematy poprawnepolitycznie. Nie poruszaliśmy np. kwestii granic po 1939 r., złożonego okresumiędzywojennego, a tym bardziej pierwszej „Solidarności” Rozumiem, że ówczesnysystem zastraszał ludzi – wspomina Tomasz Bylina.
![]() |
Tomasz Bylina z synami Jakubem i Dominikiem podczas „Wiwatów Królewskich” w Międzyrzecu Podlaskim |
– Gdy byłemw trzeciej klasie, dowiedziałem się, że mój daleki krewny – jak sam mówił – „zPiłsudskim jadł z jednego kotła”, i zacząłem interesować się postacią marszałkaJózefa Piłsudskiego. Tak pozostało do dziś. Mój krewny należał do PolskiejOrganizacji Wojskowej (posiadam jego oryginalne zaświadczenie), brał udział woswobodzeniu Wilna z gen. Lucjanem Żeligowskim. O Katyniu dowiedziałem siędopiero na studiach, chociaż o potyczkach z sowietami mówił mój dziadek, którywalczył pod Kockiem w 1939 r. – dodaje.
Jako jedyny uczeń z trzech klas piątych pan Tomaszzdawał historię na maturze, zaliczając ten egzamin na ocenę bardzo dobrą. – Nasza pani historyk bardzo namawiała mnie nastudiowanie historii – dodaje. Nie wybrał jednak tego kierunku, bo– jak mówi – w technikum zaraził się przyrodą, lasem, a poznawanie tajnikówzawodu leśnika zaowocowało fascynacją leśnictwem. Podążając za nią, wybrałstudia leśne na SGGW. Dziś zwraca uwagę, że czasy studenckie były dla niegotakże okresem poznawania historii najnowszej, tej prawdziwej, która kiedyś byławypaczona.
Pasje zostają w rodzinie
„Leśnąpałeczkę” przejął po ojcu niedawno jego starszy syn Jakub, również absolwent TechnikumLeśnego w Białowieży, dziś student i stażysta w Nadleśnictwie Biała Podlaska.On też podzielił z nim zainteresowania historią.
– Kuba, mając niespełna 10 lat, pojechał zmoim bratem na rekonstrukcję bitwy pod Grunwaldem. Wrócił oczarowany i oznajmił,że też chciałby się w takie wydarzenie włączyć. Nawiązaliśmy kontakt zChorągwią Księcia Ziemowita Mazowieckiego, tj. bractwem rycerskim zrzeszającymczłonków z niemal całej Polski – wyjaśnia nadleśniczy. – Zostaliśmy zaproszeni, jednak warunkiem uczestnictwa w bractwiebyło wykazanie się właściwym ubiorem i sprzętem, gdyż istotą rekonstrukcji jestwierne odtworzenie epoki – w naszym wypadku to przełom XIV i XV wieku.
Musielizaopatrzyć się w ubiór z czasów średniowiecza, m.in. w specjalnie szyteskórzane buty, ubranie wierzchnie, ekwipunek rycerza, a także namiot uszyty nabazie średniowiecznych wzorów, bowiem rekonstrukcje trwają zazwyczaj kilka dni.Wszystko to wymagało czasu, ale też nakładów finansowych.
Razem ruszamy wbój
![]() |
Tomasz Bylina (z lewej) jako dowódca straży węgierskiej z odtwórcą roli króla Kazimierza Wielkiego Mateuszem Królem (sic!) i reżyserem Wojciechem Pacyną na zamku w Wyszehradzie (w tej roli zamek w Malborku). |
Od kilkulat obaj biorą udział w obchodach rocznicy bitwy pod Grunwaldem, w bitwachnarodów, pokazach, inscenizacjach. – Zchwilą przyjęcia mnie i Jakuba w poczet Chorągwi Księcia Siemowita Mazowieckiego lipiec to dla nasczas przygotowań do największego wydarzenia w Europie dotyczącego odtwarzaniadziejów średniowiecza, jakim jest bitwa pod Grunwaldem. To ukoronowanie naszejprzygody z rycerstwem – podkreśla z dumą pan Tomasz. – Od ponad czterech lat wychodzimy do bitwy we dwóch, uczestnik rekonstrukcjimusi mieć bowiem ukończone 18 lat. Czujęojcowską dumę, gdy w bój ruszamy obok siebie – dodaje.
Podkreśla przytym, że jak najwierniejsze odtworzenie epoki wymaga wczucia się w ówczesnerealia, co dla laika stanowi niemałe wyzwanie. – Inscenizacja bitwy jest odtwarzana zawsze w sobotę, ok. 15 lipca. Gdytylko usłyszymy „Bogurodzicę”, mimo dwudziestu kilku kilogramów uzbrojenia nasobie z radością ruszamy na Krzyżaków– mówi ze śmiechem.
Leśnik z nietypowąpasją podkreśla, że w tym wszystkim ważna jest także umiejętność dzielenia się niąz innymi, przekazywania wiedzy i doświadczenia. Ojciec i syn uczestniczą w pokazach walk rycerskich, opowiadają orycerstwie, epoce, kulturze. Biorą udział w różnego rodzaju imprezach szkolnychi plenerowych. – Do tej porywspółpracowaliśmy m.in. ze szkołami w Ciciborze Dużym i w Grabanowie, a także zparafią w Białej Podlaskiej. Swój czas poświęcamy w ramach urlopów, ale gdywidzimy zachwyt w oczach dzieci i radość z możliwości włożenia hełmu czy zbroi,walki na miecze czy też wysłuchania ciekawych opowieści – nigdy nie żałujemy.
Pracując wNadleśnictwie Biała Podlaska starają się kultywować tradycję rycerską, a przyokazji promować Lasy Państwowe. – Zabieramyze sobą baner nadleśnictwa. W ubiegłym roku byliśmy np. na „Wiwatachkrólewskich”, które upamiętniają pobyt króla Kazimierza Jagiellończyka wMiędzyrzecu Podlaskim. Gościliśmy także na pikniku rodzinnym w Kaliłowie, gdzienasz namiot rycerski stanął obok namiotu nadleśnictwa.
Na węgierskim dworze
Pod koniecstycznia tego roku na zaproszenie, i tym razemz córką Magdaleną, pan Tomasz wziąłudział w zdjęciach do serialu „Korona królów”.– Casting odbył się na zamku w Sztumie.Mimo że poszukiwani byli mężczyźni w moim wieku, zabrałem ze sobą córkę jakoosobę towarzyszącą. Od razu zaproponowano mi rolę dowódcy straży węgierskiej.Po usilnych namowach jednego z reżyserów Magda również zgodziła się zagrać wfilmie. Zdjęcia odbyły się na zamku w Malborku, który miał przedstawiać stolicęWęgier, a więc dwór króla Karola Roberta i Elżbiety Łokietkówny, i trwały trzydni. Każdy rozpoczynał się o 6.00 rano, a kończył po kilkunastu godzinach.Jednak nikt nie był zmęczony – snuje opowieść.
A jak na Dzielisię przy tym ciekawostką: – Przed kręceniemujęć poproszono mężczyzn, aby się nie golili. Tak więc przez dwa tygodniechodziłem do pracy z zarostem, powiększającym się z dnia na dzień. Pamiętamspojrzenia pracowników i pytania: co się stało? Trzymałem jednak wszystkich wniepewności. Niektórzy nie wiedzą do dziś – śmieje się nadleśniczy.
– Kika dni na planie były dla mnie i dla Magdywspaniałym przeżyciem i kolejnym doświadczeniem – wyjaśnia. – W różnego rodzaju pokazach rycerskich pomaganam już najmłodszy syn Dominik, który niebawem wzmocni nasz poczet rycerski podGrunwaldem – podsumowuje Tomasz Bylina.
MałgorzataKołodziejczyk