
Prace podkomisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia rządowego projektu zmiany Prawa łowieckiego, które na początku grudnia ub. roku zostały reaktywowane po blisko rocznej przerwie, szczęśliwie sfinalizowano na posiedzeniu 24 stycznia. Konsekwentnie w toku kolejnych posiedzeń odrzucano postulaty zgłaszane przez stronę społeczną za pośrednictwem posłów opozycji.
Nie udało się im przeforsować zakazów m.in. udziału dzieci wpolowaniach i organizowania polowań zbiorowych, dokarmiania zwierzyny czycałkowitej eliminacji ze stosowania amunicji zawierającej ołów, ani wprowadzićregulacji nakazującej prowadzenie oceny oddziaływania WŁPH na środowisko. Nanic zdało się nawet osobiste zaangażowanie w antyłowiecką krucjatę znanejprezenterki Kingi Rusin, która w imieniu suwerena (jak to sprytnie wyliczyła: 38 mlnobywateli minus 123 tys. myśliwych) wygłosiła szereg oczekiwań wobec Prawałowieckiego. Przede wszystkim myśliwi powinni słuchać głosu społeczeństwa,które w „swej ogromnej większości” jest przeciwne realizowanemu przez nich„hobby” oraz zwiększaniu ich przywilejów.
![]() |
Fot. P. Piądłowska |
Udało się natomiast wypracować satysfakcjonujące dlaleśników (niestety nadal niezaaprobowane przez rolników) rozwiązanie w zakresielikwidacji szkód łowieckich – ma być dokonywane przez trzyosobowe zespołyzłożone z przedstawiciela poszkodowanego, zarządcy lub dzierżawcy obwodułowieckiego oraz reprezentanta gminy. Odwołania ma zaś rozpatrywać właściwynadleśniczy (w przypadku OHZ LP dyrektor RDLP).
Tryumf podkomisji pod przewodnictwem poseł Anny Paluch (PiS)przerwała nagła zmiana na stanowisku ministra środowiska. Henryk Kowalczyk jużw pierwszych wystąpieniach wyraził otwartość na poprawki zgłaszane przezorganizacje aktywistów przyrodniczych oraz zapowiedział przeprowadzeniedialogu. Słowa dotrzymał. 19 stycznia odbyło się spotkanie konsultacyjne wMinisterstwie Środowiska, na którym cierpliwie zostały wysłuchane racje stron.
Poprawki resortu środowiska, które przed oficjalnąpublikacją wyciekły do mediów, zaskoczyły działaczy PZŁ. W większości przegłosowanoje 5–6 lutego na posiedzeniu połączonych komisji rolnictwa i środowiska.Aktywistom rzucono zaledwie ochłap w postaci wydłużenia odległości strzału odzabudowań ze 100 do 150 m (ta pozornie nieduża zmiana wystarczy, aby mocnouprzykrzyć funkcjonowanie myśliwym), możliwości objęcia posiadanejnieruchomości zakazem polowania na drodze aktu notarialnego (wyłączenie terenuz granic obwodu łowieckiego zawiesza prawo do uzyskania rekompensaty za szkodywyrządzone przez zwierzęta łowne) oraz zawężenia odpowiedzialności karnej zaumyślne utrudnianie wykonywania polowania wyłącznie do polowań zbiorowych. NaLasy Państwowe nałożono z kolei dodatkowy obowiązek w postaci organizowaniaszkoleń z zakresu likwidacji szkód łowieckich.
Cios wymierzony w PZŁ stał się zapowiedzią radykalnej zmianydotychczasowego modelu funkcjonowania tej organizacji. Poprawki resortu nietylko wprowadzają konieczność mianowania łowczego krajowego przez ministraśrodowiska (ostatecznie po manifestacji myśliwych w obronie samorządności podbudynkiem resortu minister Kowalczyk dał się przekonać, aby wybór łowczegokrajowego następował spośród trzech kandydatur zgłoszonych przez Naczelną RadęŁowiecką, odwołanie następowałoby jednak już bez konsultacji). Dużopoważniejszy jest proponowany zakaz obejmowania czołowych stanowisk odNaczelnej Rady Łowieckiej aż do poziomu zarządu koła łowieckiego przez osobyurodzone przed 1972 r. i powiązane z aparatem bezpieczeństwa Polski Ludowej wlatach 1944–90 (w wersji przegłosowanej przez komisje zabrakło odniesienia dowspółpracowników służb, co było zawarte w pierwotnym brzmieniu rekomendacjiministra).
Na Nowym Świecie w Warszawie zawrzało. PrzewodniczącyZarządu Głównego Lech Bloch, uznawany za postać nie do ruszenia, złożył wnioseko odejście na emeryturę. Prezes Naczelnej Rady Łowieckiej Andrzej Gdulazapowiedział zaś dymisję wraz z wejściem dezubekizacji w życie. Reformacjapolskiego łowiectwa dzieje się na naszych oczach. Niestety, drugie czytanieprojektu przegłosowanego przez komisje zostało wycofane z porządku obradposiedzenia Sejmu bez podania przyczyn. Czy to oznacza, że nowy sezon łowieckirozpoczniemy po staremu?
ADP