Odstrzał żubrów – połsłowie pytają

Ostra medialna wrzawa wokół odstrzału redukcyjnego żubrów w Puszczy Boreckiej spowodowała, że temat trafił pod obrady sejmowej Komisji Ochrony Środowiska (25 stycznia), z udziałem dwóch wiceministrów środowiska.

Spotkanie rozpoczęło się optymistycznie. Żubrów wPolsce przybywa. Na koniec 2015r. mieliśmy ich 1565, a przyrostzrealizowany oscyluje wokół 5%. Nowe stado zasiedli w tym roku PuszczęAugustowską. Planowane jest uwolnienie żubrów także do Puszczy Rominckiej. Zawzrostem liczebności wcale nie idzie jednak wzmożenie odstrzału redukcyjnego.Wśród obiektywnych przesłanek uzasadniających to kontrowersyjne działaniewymienia się głównie przegęszczenie populacji (w planie ochrony każdej z nichzawarto docelowe pojemności) oraz potrzebęsystematycznej kontroli stanu zdrowotnego żubrów.

Odstrzał, jak podkreślała prof.Wanda Olech-Piasecka,specjalistka od żubrów z SGGW, zawsze jest wykonywany dla dobra całejpopulacji, a decyzję o eliminacji konkretnych osobników podejmuje komisja. Choćpreferowanym rozwiązaniem nadmiernej liczebności jest przesiedlenie, to ochętnych do przygarnięcia żubrów niełatwo. Pisaliśmy niedawno, że ofertę przyjęciapolskich żubrów złożoną przez ministra Szyszko przyjęła jedynie Bułgaria (sześćosobników). Prof. Olech informuje tymczasem, że w najbliższych czterech latachnawet 30 żubrów rocznie będzie opuszczać nasz kraj.

Komentując komercyjny charakter odstrzałów, szefowaPROP hipokryzją nazwała argument, że chodzi o zarabianie, w sytuacji kiedybudżet państwa nie wykłada żadnych środków na ochronę tego zagrożonego gatunku.Skoro zaś nadwyżka populacji tak czy inaczej musi zostać wyeliminowana, jejzdaniem głupstwem byłaby rezygnacja z możliwości zdobycia przy tej okazjiśrodków na np. zimowe dokarmianie.

Michał Krzysiak, weterynarzodpowiedzialny za stado białowieskie, prezentował przede wszystkim przykrekonsekwencje endemicznego dla populacji białowieskiej nekrotycznego zapalenianapletka byków. Z naszymi największymi krajowymi przeżuwaczami związane jestteż ryzyko rozprzestrzenienia groźnych dla bydła chorób niebieskiego języka czySchmallenberg. Ich skutki byłyby fatalne dla polskiej gospodarki, w szczególnościdla hodowli bydła (choroby te stoją na równi z ASF czy grypą ptaków). Cociekawe, przeciwciała obu są obecne w polskich populacjach żubrów. Musimy takżepamiętać o groźnej również dla ludzi gruźlicy.

Jak argumentowała prof. Olech, zarządzanie populacjamiodbywa się głównie przez obserwację żywych osobników. Jednak z uwagi na brakmożliwości przyżyciowej diagnostyki wielu chorób zakaźnych trapiących żubrykonieczny jest ich bierny monitoring. Ten wiąże się zaś z poborem materiału dobadań od osobników martwych (padłych lub odstrzelonych).

ADP