SGGW w Warszawie – Wspomnienie o wspaniałym człowieku

Od 12 kwietnia sala nr 90, służąca jako pracownia Samodzielnego Zakładu Zoologii Leśnej i Łowiectwa w gmachu Wydziału Leśnego SGGW, nosi imię dr. Marka Kellera. Przed wejściem do pracowni zawisła pamiątkowa tablica, upamiętniająca „wspaniałego człowieka, ornitologa, wykładowcę akademickiego”.  

Tablica to inicjatywa studentów i współpracownikówDoktora (bo tak przyzwyczailiśmy się go nazywać). Wybitnego ornitologa, znawcębiologii i ekologii ptaków, który szczególną sympatią darzył ptaki drapieżne ikuraki leśne. Nic dziwnego zatem, że na tablicy umieszczono jedno z najbardziejznanych i kojarzonych z Doktorem zdjęć – z podchodzącym do niego głuszcem.

Sala zoologiczna, w której zgromadzone sągłównie okazy zebrane przez Marka i które stanowią podstawę prowadzenia zajęć zzoologii na kilku wydziałach SGGW, właśnie zyskała swego zaszczytnego patrona –mówiła prof. Joanna Babińska-Werka. Dr Keller z ogromnym zaangażowaniemgromadził okazy dydaktyczne (często z własnych środków). I trzeba przyznać, żestworzył imponującą kolekcję.

           Pamiątkowa tablica zawieszona przy wejściu do sali zoologiczno-łowieckiej WL SGGW Fot. UZ (2)

Tablicę odsłonił rektor SGGW Alojzy Szymański. Wuroczystości wzięli udział także rektor-elekt Wiesław Bielawski, dziekaniwydziału, kierownicy katedr, współpracownicy. Przede wszystkim jednakprzyjaciele, byli studenci i rodzina Doktora.

Jedna z sióstr (obie na zdj.) MarkaKellera wspominała, jak ważna była dla jej brata praca dydaktyczna. – Choćmiał predyspozycje, to od kariery typowego naukowca wolał kontakt zmłodzieżą, wypady w teren – mówiła. O tym, że tak było, nie raz przekonalisię studenci. –Często finansował z własnych funduszy pobyt studentów wterenie – wspominała Doktora prof. Joanna Babińska-Werka. Wiedza icharyzma, okraszone poczuciem humoru i anegdotą na każdą okoliczność,sprawiały, że żacy do niego lgnęli. Niejeden profesor nie może poszczycić siętaką liczbą prac dyplomowych, jaką wypromował Doktor – w sumie 220inżynierskich, licencjackich i magisterskich. Lubił pisać (miał na koncie m.in.ponad 100 prac naukowych), zawsze był bardzo aktywny (kierował wielomaprojektami, stworzył Sekcję Ornitologiczną Koła Naukowego Leśników, organizowałobozy dla studentów, w których wzięło udział przeszło 200 osób). Za zasługi wpracy naukowo-badawczej i za działalność dydaktyczną został wyróżniony BrązowymKrzyżem Zasługi.

Zmarł nagle, podczas wyjazdu do PuszczyAugustowskiej, w piątek 13 stycznia 2012 r., mając 56 lat. Całe zawodowe życiezwiązany był z SGGW (od 1982 r. z Samodzielnym Zakładem Zoologii Leśnej iŁowiectwa).

Miałam szczęście być studentką Doktora. Pamiętamkażdy wykład z Nim. Imponował mi swoim podejściem do studentów. Podejściem dodrugiego człowieka. Potrafił zaszczepić w młodych ludziach ciekawość iskierować ją na właściwe tory. Nie wiem, jak to robił, ale zawsze wiedział, cow danej chwili zainteresuje jego rozmówcę. I choć moje zawodowe drogi niezwiązały się z zoologią, to czasem łapię się na tym, że podglądając w lesiejakiegoś zwierza, wspominam, co o nim mówił właśnie dr Marek Keller…Takich nauczycieli pozostaje życzyć wszystkim adeptom leśnictwa.

UZ