Przeczytasz w 7 minut

Turzy come back?

Tury, pomimo ochrony, jaką zapewnił im w XVI w. królewski akt prawny, wyginęły. Obecnie naukowcy uparcie pracują nad ich odtworzeniem i choć do uzyskania pierwszych osobników jeszcze daleko, ekipie naukowców z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu już udało się zsekwencjonować wiele fragmentów turzego DNA. Sklonowane cielę mogłaby urodzić nawet zwykła domowa krowa.  

Tur, z racji na swe olbrzymie rozmiary orazwąskie preferencje środowiskowe, wyjątkowo źle znosił presję człowieka i – wrazze zwiększaniem się liczebności skupisk ludzkich – zaczął stopniowo ograniczaćzasięg swego występowania. Do tego dochodziły polowania na to, stanowiące wszakcenne źródło pożywienia i zarazem ekscytujący obiekt łowów, zwierzę.

 

 

Dlaczego wyginął?

Czaszka tura w Muzeum w Gołuchowie (Fot. P. Zarzyński)Już w czasach starożytnych tur wyginął naBliskim Wschodzie, na wyspach Morza Śródziemnego, na Bałkanach i na PółwyspieApenińskim. Przypuszczalnie ok. V w. n. e. padły ostatnie tury zamieszkującePółwysep Iberyjski. Na terenie Francji gatunek ten wyginął ok. X wieku. Niecodłużej zachowały się tury w zachodniej części Niemiec oraz – przypuszczalnie –na terenie Anglii. Szacuje się, że wymarły tam ok. XI–XII wieku. Przez jakiśczas niemiecką ostoją tura był jeszcze Las Neuburski koło Passawy (Bawaria).Ostatni okaz padł tam w 1470 roku.

Później tury występowały już tylko naterenie dzisiejszej Polski. Początkowo zamieszkiwały prawdopodobnie niemal całyjej obszar, jednak do XV w. zasięg ich występowania skurczył się wyłącznie doMazowsza i, być może, części Lubelszczyzny. W XV w. utrzymały się już tylko wtzw. lasach sochaczewskich, w skład których wchodziły Puszcze: Bolemowska(dzisiaj: Bolimowska), Wiskicka i Jaktorowska. Najpierw wyginęły w PuszczyBolemowskiej, a potem w Wiskickiej. W wieku XVI zamieszkiwały już tylko PuszczęJaktorowską o obszarze ok. 59 km2.

Według prowadzonych w kolejnych latachinwentaryzacji w 1557 r. żyło tam jeszcze ponad 50 osobników, ale w roku 1564już tylko 38 (osiem byków, 22 krowy i osiem cieląt), a w 1599 r. – 24 sztuki. Wciągu zaledwie trzech lat liczebność stada spadła do 4 szt. (trzy byki i jednakrowa). W 1619 r. żyły jeszcze dwa egzemplarze, zaś w 1620 r. już tylkoostatnia krowa, która padła siedem lat później z przyczyn naturalnych w wiekuponad 30 lat. Obecnie w Jaktorowie znajduje się upamiętniający to wydarzeniepomnik.

Dlaczego tury wyginęły i co sprawiło, żenajdłużej utrzymały się właśnie na terenie Mazowsza? Na pierwsze pytanie trudnoudzielić jednej odpowiedzi. Na wyginięcie tego olbrzymiego gatunku złożyło siębowiem co najmniej kilka przyczyn: wycinanie puszcz, szybki rozwój osadnictwa,intensywne polowania, kłusownictwo, wyjątkowo srogie zimy, a także chorobyzawlekane do dzikich populacji turów przez bydło domowe. Te ostatnieprzyczyniły się zwłaszcza do wyginięcia ostatniego, jaktorowskiego stada turów.Było ono stosunkowo mało liczne, więc występujący w jego obrębie chów wsobnyspowodował zawężenie puli genowej populacji, przez co uwrażliwił ją na atakniekorzystnych czynników zewnętrznych.

Turowie pod ochroną


Tablica informacyjna o turze w Muzeum w Gołuchowie (Fot. P. Zarzyński)Natomiast fakt, że to właśnie mazowieckielasy stały się najdłuższą ostoją turów na świecie, wynika po części z ichpierwotnego charakteru i stosunkowo rozległych obszarów, głównie
jednak z tego, iżwładcy tych ziem, począwszy od XIV w., byli w pełni świadomi unikatowości tychzwierząt i konieczności sprawowania nad nimi ochrony.

Tury, począwszy od XI w., uznawane były zanajbardziej spektakularne zwierzęta łowne, zaś polowanie na te olbrzymystanowiło część ius regale, czyli, przynajmniej w teorii, wyłączność na niemiał tylko monarcha. Z zapisków historycznych wynika jednak, że w praktycewładcy najczęściej zrzekali się tego prawa na rzecz swoich wasali i na turydość powszechnie polowano.

Ostatnią ostoję tych zwierząt – PuszczęJaktorowską – początkowo chroniły specjalne traktaty książąt mazowieckich, zaś– po włączeniu tych ziem do Polski – akty prawne królów polskich poparteczynnymi formami ochrony.

W połowie XVI w. we wsi Kozłowice na skrajupuszczy osadzono 16 leśników z rodzinami. Ich wyłącznym obowiązkiem była opiekanad turami oraz zwalczanie kłusowników. W dowód przywilejów królewskichotrzymali ziemię pod uprawę wolną od podatków i opłat. Do ich zadań należałom.in. (…) turów doglądać, siana z Jaktorowa od poddanych odbierać, a tymsianem w zimie tury opatrywać, liczbę turów znać i panu staroście[sochaczewskiemu] co kwartał oznajmiać (…).

Z zachowanych zapisków wynika jednak, żepod koniec XVI w. opieka ta nie przebiegała należycie, nie dbano m.in. oprzychówek ostatnich turów oraz dopuszczono do zawleczenia do ich stada choróbbydła domowego. W 1597 r. kancelaria króla Zygmunta III Wazy wystosowała dorzeczonego starosty pismo o następującej treści: (…) Skazujemy i znajdujemy,aby poddani wsi pomienionej, gdzie turowie bywają i pastwiska swoje albostanowiska mają, bydła swego nie ganiali i trawy na pożytek swój nie kosili,gdyż ta wieś nie tak dalece dla dobytków ich, jako dla turów i takiego zwierzawczasów jest posadzona i wolnościami opatrzona. Starosta ma tego przestrzegać,aby puszcza nasza, gdzie tur przebywa, od poddanych przyrzeczonych pustoszonanie była; żeby turowie, zwierz nasz, mieli swe dawne stanowiska (…).

Niestety, w tym czasie żyło już tylkodwadzieścia kilka turów, ale gdyby podobne środki i restrykcje prawne zostaływprowadzone o sto lat wcześniej, to kto wie, czy „turowie” do dziś niezamieszkiwaliby mazowieckich lasów. W każdym razie i tak działania te stanowiłybodaj pierwszy udokumentowany przykład czynnej ochrony zagrożonego zwierzęciaprzed wyginięciem w skali całego świata.

W kronikach niemieckich pochodzących zpierwszej połowy XVIII w. można znaleźć zapiski, jakoby tury występowałyjeszcze w latach 1705–55 w lasach w okolicach Królewca. Jest to jednakoczywiste nieporozumienie, wynikające z braku umiejętności rozróżniania przezdziejopisów turów od żubrów. Podobne intrygujące, lecz równie nieprawdziwe,informacje donoszą o występowaniu tych zwierząt w tym samym czasie w krajachazjatyckich.

Jako ciekawostkę warto dodać, że z rogujednego z ostatnich turów, który padł w 1620 r., wykonano na polecenie starostysochaczewskiego Stanisława Radziejowskiego ozdobny róg myśliwski, oprawiony wpozłacane srebro, z wygrawerowaną inskrypcją mówiącą, że jest to: róg turzyostatniego turu z Puszczy Sochaczewskiej. Został on podarowany przez starostękrólowi Zygmuntowi III Wazie. W czasie potopu szwedzkiego wraz z innymi łupamiwojennymi trafił do Szwecji. Obecnie można go oglądać w Livrustkammaren (MuzeumArsenału w Sztokholmie).

„Jurrasic Park”, czyli powrót tura?

Jaktorów, pomnik tura (Fot. T. Kuran GNU License)Tury fascynowały naukowców do tego stopnia,że już na początku XX w. pojawił się projekt odbudowy tego gatunku. Próbę takąna poziomie fenotypowym (wyglądu zewnętrznego) podjęli w latach 30. bracia Lutzi Heinz Heck (pierwszy z nich był dyrektorem zoo w Berlinie, a drugi zoo wMonachium). Wyszli oni z założenia, że od turów pochodzą prymitywne duże rasybydła domowego (m.in. węgierskie, francuskie i hiszpańskie) i zaczęli je międzysobą krzyżować w taki sposób, aby u potomstwa uwypukliły się te cechy, któresami określili jako „turze”. Po dziesięciu latach prac uzyskali rasę bydłaokreśloną mianem „bydła Hecka” (do dziś hoduje się ją w niektórych ogrodachzoologicznych i zwierzyńcach m.in. na terenie Niemiec) i – hojnie sponsorowaniprzez III Rzeszę (której dostojnicy upatrywali w turze ucieleśnienia„germańskiej” siły i potęgi) – rozpoczęli jej introdukcję w naturze.
Najpierw grupę „turów” umieszczono wpruskim rezerwacie leśnym w Rominsten, zaś w 1942 r. wypuszczono na wolność wPuszczy Białowieskiej. Stado to zadomowiło się najprawdopodobniej we wschodniejczęści puszczy (która obecnie należy do Białorusi). Mimo całkowitego brakuopieki ze strony ludzi, zaczęło się nawet rozmnażać i widywano je aż do 1946roku. Później najprawdopodobniej padło ofiarą głodującej okolicznej ludności.Taka próba „odtworzenia” tura i tak mijała się jednak z celem, bowiemrestytucja wymarłego gatunku na poziomie genetycznym drogą zwykłej selekcjijest po prostu niemożliwa.

Zupełnie nowe możliwości otwiera jednak wtej dziedzinie współczesna biologia molekularna. 13 października 2006 r.powołano do życia Polską Fundację Odtworzenia Tura. Jej zadaniem jest próbaodtworzenia tego gatunku, w oparciu o materiał genetyczny pobrany ze szczątkówkopalnych.

Róg myśłiwski Zygmynta III WazyJak dotąd, dzięki licznie zachowanemumateriałowi genetycznemu, ekipie naukowców pracujących pod kierownictwem prof.Ryszarda Słomskiego z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, udało sięzsekwencjonować wiele fragmentów turzego DNA. Na razie prace te ukierunkowanesą na lepsze poznanie genomu turów i znalezienie odpowiedzi na pytania, czytury rzeczywiście były przodkami dzisiejszego bydła domowego oraz z jakimiwspółcześnie żyjącymi gatunkami są najbliżej spokrewnione. Naukowcy poszukują wten sposób optymalnej „matki zastępczej”, która w przyszłości miałaby urodzićsklonowane cielę. Wśród kandydatek wymienia się obecnie m.in. samicęindyjskiego gaura, a nawet zwykłą domową krowę.

Przed naukowcami stoi jednak jeszcze conajmniej jedna istotna przeszkoda, polegająca na konieczności sztucznegouformowania chromosomów tura. Zdaniem specjalistów jest to jednak tylko kwestiaczasu, zaś uzyskane zwierzę będzie w ponad 99% zgodne pod względem genetycznymze swym protoplastą. Są tego pewni tak bardzo, że już teraz poszukuje siępotencjalnych miejsc do „zakwaterowania” przyszłych stad turów. Wymienia siętutaj m.in. lasy Podlasia oraz Warmii i Mazur.

A co na to tamtejsi leśnicy? Część z nichuważa, że tury stanowiłyby olbrzymią (dosłownie i w przenośni) ciekawostkęturystyczną, przyciągającą do zwierzyńców rzesze zwiedzających, jednak ichewentualne wsiedlenie do lasów wymagałoby przeprowadzenia wcześniejszczegółowych badań, bowiem obecność tak dużych roślinożerców, których nie byłotam od wieków, z pewnością miałaby znaczący wpływ na ekosystem. Na pocieszeniemożna jednak dodać, że na te badania jest jeszcze czas, bowiem nawet jeśliznajdą się fundusze na dalsze prace nad odtworzeniem tura, to do ichfinalizacji (czyli uzyskania pierwszych osobników) upłynie jeszcze co najmniejkilkadziesiąt lat.

Paweł Zarzyński

„Las Polski” 9/2013