
Przez obszar Nadleśnictwa Trzebciny położonego w Borach Tucholskich 14 lipca przeszła trąba powietrzna. Największych zniszczeń dokonała w leśnictwach Zacisze, Wygoda i Pohulanka.
W ciągu kilkunastu minut powaliła las wpasie o długości 18 km i szerokości dochodzącej miejscami do 500 m. Masapołamanych i wyrwanych z korzeniami drzew wyniosła ok. 120 tys. m3, coodpowiada dwuletniemu pozyskaniu w tym Nadleśnictwie. W dwa miesiące po klęscezdołano uprzątnąć już połowę tego ogromnego „zrębu zupełnego”, którego siłynatury dokonały na powierzchni 430 ha. – Do końca roku planujemy pozyskaćpozostałą część drewna, w tym także z luk i przerzedzonych przez wiatrdrzewostanów na dodatkowych 70 hektarach – mówi nadleśniczy Piotr Kasprzyk. –Wiadomo, że każdy miesiąc zwłoki skutkuje deprecjacją surowca drzewnego, aprzetrzymanie go do wiosny oznaczałoby stworzenie korzystnych warunków dlarozwoju szkodników owadzich.
Stąd konieczność niebywałej intensyfikacjiprac przy pozyskaniu drewna. Po przejściu trąby wstrzymano planowe cięcia. 12zuli, które na mocy wygranych przetargów pracowały w trzebcińskich lasach,skierowano na teren klęski. Do pomocy stawił się harwester z sąsiedniegoNadleśnictwa Dąbrowa, które jako pierwsze w LP zakupiło takie urządzenie i do dzisiajje eksploatuje. Wieść o trąbie, która przeszła przez lesisty terenzelektryzowała zule w całym kraju. Napłynęło ok. sto ofert. Złożyły je zarównofirmy pracujące przy użyciu pilarek i rolniczych ciągników, jak i dysponującemaszynami wielooperacyjnymi, które sprawdziły się także poza granicami Polski –w Austrii, Niemczech, Szwecji – wszędzie tam, gdzie trzeba było szybko isprawnie pozyskać duże masy drewna. Tym razem, wobec stanu klęski żywiołowej,nad-leśniczy mógł zatrudniać wykonawców robót „z wolnej ręki”.
Wybrał 18 oferentów przeważnie z terenuRDLP w Toruniu. Każdy dostał przydział opiewający na 2–5 tys. m3 drewna. Zule„maszynowe” przeważnie ukończyły już realizację swoich zadań, natomiastpracownicy firm posługujących się tradycyjnymi metodami pozyskania wciążuwijają się na poklęskowej powierzchni. Praca jest bardzo utrudniona, gdyżtrąba powietrzna spowodowała, że drzewa obalały się w różnych kierunkachkrzyżując się ze sobą.
Cały czas obecni są tam równieżleśniczowie. Tym z najbardziej zniszczonych leśnictw pomagają pozostali koledzy– czuwają nad bezpieczeństwem pracy, prawidłowością manipulacji, odbierająposzczególne sortymenty i wypisują asygnaty na wywóz kolejnych partii surowca.
– Ludzie pracują po dziesięć i więcejgodzin dziennie, ale jak dotąd – odpukać – nie było żadnego wypadku, nikt teżnie przyniósł zwolnienia chorobowego – Piotr Kasprzyk chwali zaangażowanie iprofesjonalizm wszystkich biorących udział w usuwaniu skutków klęski.
Mimo sprawnego przebiegu prac Nadleśnictwoponiesie duże straty. W większości zniszczone zostały drzewostany IV klasywieku, które mogły jeszcze przyrastać. Wskutek uszkodzeń zwiększył się teżudział opału i papierówki, a wystawione na e-drewnie cenniejsze sortymentyzostały wprawdzie sprzedane, ale za niższą cenę, zbliżoną do wywoławczej, którazwykle jest dość mocno przebijana. W dodatku drzewiarze upowszechniają pogląd,jakoby nawet najbardziej ostrożnie wymanipulowane drewno tartaczne wskutekpoklęskowego pochodzenia nie miało odpowiednich właściwości. Twierdzą tak,chociaż badania naukowe mające potwierdzić lub obalić tę tezę, nie zostałyjeszcze ukończone. Do tych strat i zmniejszonych przychodów trzeba będziejeszcze doliczyć koszty przygotowania gleby, sadzonek i sadzenia. Zdaniemnadleśniczego ok. jedna piąta powierzchni zostanie uprzątnięta z resztekpozrębowych dzięki tzw. samowyrobowi, być może znajdą się też chętni na częśćwyrwanej z ziemi karpiny – podobno budowniczowie autostrady A1 mają pewną jejilość kupić do urządzania nadziemnych przejść dla zwierząt – ale resztazostanie i trzeba będzie zapewne ułożyć ją w pryzmy tworząc „biocenotyczneogniska”, co też nie odbędzie się za darmo.
Trzebcińskie lasy to przeważnie litedrzewostany sosnowe w wieku ok. 70 – 80 lat posadzone przed wojną na dużychobszarach po gradacji strzygonii choinówki. Las, który powstanie na terenie „potrąbie” będzie się przez długi czas wyróżniał z otoczenia wiekiem i składemgatunkowym. Na siedliskach Bśw ma w jednej piątej składać się z brzóz, a w każdym wydzieleniu na bogatszym siedlisku mająbyć posadzone znaczące ilości dębów, buków i modrzewi. Do tego dojdą gatunkibiocenotyczne – lipa, grab i in.
O ile nazwa leśnictwa Pohulankakoresponduje z tym, co stało się 14 lipca, to nazwa leśnictwa Zacisze zupełniedo tego nie przystaje. Być może więc kiedyś powstały na skutek tego wydarzenialas zyska sobie własną nazwę: „Na Potrąbnym”.
Marek Kwiatkowski