Przeczytasz w 5 minut

Dobre i zbyt dobre praktyki

Zaprezentowane niedawno dobre praktyki w leśnictwie to przykład, na jak niebotyczne wyżyny może zawędrować troska o przyrodę. Tak niebotyczne, że pozbawione kontaktu z realiami.

Wzmiankę o kodeksie dobrych praktyk leśnych znajdziemy w ustawie o ochronie przyrody (art. 52a). Kodeks pojawia się tam jako swego rodzaju furtka pozwalająca na prowadzenie gospodarki leśnej mimo istnienia zakazów, które ustawa wprowadza na rzecz ochrony gatunkowej zwierząt. Te zakazy obejmują m.in. umyślne niszczenie ich jaj, postaci młodocianych i form rozwojowych, niszczenie ich siedlisk i ostoi, gniazd, mrowisk, nor i legowisk, żeremi. Zgodnie z przepisami gospodarka leśna ich nie narusza, jeżeli jest prowadzona na podstawie planów, które zostały poddane strategicznej ocenie oddziaływania na środowisko bądê jest prowadzona na podstawie kodeksu dobrych praktyk. Ustalenia planów i wskazówki kodeksu powinny zapewniać, że czynności wykonywane zgodnie z nimi nie są szkodliwe dla zachowania gatunku we właściwym stanie.

W Lasach Państwowych kodeks ma się stać uzupełnieniem istniejących branżowych instrukcji i zasad. Inną rolę miałby pełnić dla osób spoza branży – powszechnie zrozumiała treść byłaby pomocą dla tych, którzy uczestniczyć w procesie oceny działań gospodarki leśnej. To także narzędzie dla tej części sektora leśnego, która pozostaje poza LP: właścicieli prywatnych i sprawujących nadzór nad gospodarką w ich lasach starostw, zarządców lasów komunalnych.

Rok temu, 11 maja, Minister Środowiska powołał 24-osobowy zespół, który miał opracować projekt kodeksu. Januszowi Czerepko z IBL, który przewodniczył zespołowi towarzyszyli pracownicy MŚ, IBL, LP, GDOŚ, BULiGL, wydziałów leśnych oraz przedstawiciele Stowarzyszenia Przedsiębiorców Leśnych i Krajowego Związku Zrzeszeń Leśnych. I mimo że efekt prac zespołu trafił do zleceniodawcy, do publicznego obiegu przedostał się inny dokument opisujący dobre praktyki w leśnictwie.

Wizje i protokoły

Data 27 marca 2012 r. widnieje na projekcie rozporządzenia Ministra Środowiska w sprawie wymagań dobrej praktyki w zakresie gospodarki leśnej. Rozporządzenie ma zupełnie inny charakter, niż można by oczekiwać od kodeksu dobrych praktyk. Dla przykładu polski Kodeks dobrych praktyk rolniczych, opublikowany przez resorty rolnictwa i środowiska, to prawie stustronicowa książka, zawierająca przejrzysty instruktarz opatrzony ilustracjami.

Dlaczego rozporządzenie a nie kodeks? Taka forma to następstwo nowelizacji ustawy o ochronie przyrody (projekt przyjęła 25 kwietnia Rada Ministrów). Odpowiadająca za nowelizację GDOŚ dodała zapis, że wymagania dobrej praktyki w zakresie gospodarki leśnej określi minister środowiska w drodze rozporządzenia.

Jego nieoczekiwane pojawienie się na stronach internetowych MŚ, z pominięciem procedury przyjętej dla stanowienia aktów prawnych, spowodowało konsternację wśród członków zespołu opracowującego kodeks. Treść nie przypomina efektu ich wielomiesięcznych ustaleń. Pomińmy nieadekwatne prawnie stwierdzenia i potknięcia stylistyczne. Najlepiej będzie zacytować:

§1. pkt 1) nadleśniczy w lasach będących w zarządzie Lasów Państwowych, właściwy zarządca w lasach Skarbu Państwa poza zarządem Lasów Państwowych, właściciel, dzierżawca lub użytkownik gruntów leśnych w lasach prywatnych, przed przystąpieniem do prac leśnych, przeprowadzają wizję tere-nową, w wydzieleniu leśnym, albo na działce ewidencyjnej, na terenie których są planowane czynności z zakresu gospodarki leśnej, w celu sprawdzenia występowania gatunków chronionych lub miejsc ich występowania, oraz nowych stanowisk gatunków chronionych, na podstawie miejsc istotnych dla gatunku (gniazda, nory, dziuple, wykroty, tarzawiska, gawry, lęgowiska, tokowiska, miejsca hibernacji, żerowiska, oczka wodne, polany śródleśne, torfowiska, starodrzewia) oraz śladów ich występowania (odchody, tropy, wypluwki); po przeprowadzeniu wizji terenowej sporządza się protokół, którego wzór określa załącznik nr 1; protokół przekazuje się do właściwego regionalnego dyrektora ochrony środowiska.

Dalej mamy 15 punktów z zaleceniami (m.in. pozyskanie przy pokrywie śnieżnej i zamar-zniętym gruncie). Ostatni odsyła do obszernego załącznika, gdzie są zawarte propozycje modyfikacji prac leśnych i ogólne zalecenia skierowane do nadleśnictw i starostw powiatowych, dotyczące kilkudziesięciu gatunków. W przypadku tych, które nie korzystają z ochrony strefowej, dobre praktyki miałyby w zasadzie polegać na wprowadzeniu strefy ochronnej (np. 200-metrowa strefa w okresie lęgowym i kilkudziesięciometrowa całoroczna dla dzięcioła trójpalczastego).

Leśniczy się ucieszy

Autorom projektu rozporządzenia trudno zarzucić brak troski o przyrodę. Ale i tego, że ich troska osiągnęła wyżyny trudnodostępne zwykłym śmiertelnikom. Nawet w niewielkim nadleśnictwie liczba pozycji planu, gdzie należałoby spisywać protokół ze szkicem terenowym i oznakowaniem w terenie (wypluwek?) idzie w setki, a z pozyskaniem użytków przygodnych w tysiące. Ile pożytku byłoby z protokołu autorstwa prywatnego właściciela lasu, który spisałby go przed wycięciem kilku drzew na opał (już nie suszek, bo te zgodnie z dobrą praktyką miałby pozostawiać w celu zapewnienia ciągłości występowania martwego drewna). Tony papieru stosowny RDOŚ przekazywałby zapewne na makulaturę, bo przecież dodatkowych etatów w tych instytucjach nie będzie. W dołączonej do projektu ocenie skutków regulacji czytamy, że rozporządzenie nie wpłynie na rynek pracy. Bardziej dziwi jednak takie zdanie: zaproponowane zmiany w zakresie dostosowania do stanu ochrony gatunków zakazów i odstępstw – przyczynią się do zmniejszenia biurokracji.

Na stronie Klubu Przyrodników, gdzie projekt rozporządzenia przedstawiono jako „Kodeks Dobrej Praktyki Leśnej” znajdziemy opinię, że stosowanie kodeksu nie byłoby obowiązkowe. Trudno jednak w ten sposób wnioskować na podstawie treści nowelizowanej ustawy.

Nieobowiązkowe będzie raczej z innych przyczyn. GDOŚ tłumaczy, że to jedynie „materiał poglądowy”, jak mogłoby wyglądać rozporządzenie. Projekt okazał się bowiem urzędniczą wpadką i najprawdopodobniej trafi we właściwe dla niego miejsce. Swoje jednak zrobił, zostawiając wokół przyszłego kodeksu atmosferę podejrzeń i braku zaufania.

Michał Kulik

Pełna treść projektu rozporządzenia