
Problematyka pożarów to w nadleśnictwach nic wyjątkowego. Do wyjątków nie należą też podpalacze. Na przełomie kwietnia i maja w Nadleśnictwie Potrzebowice pożary wybuchały aż 9-krotnie. Regularność (ogień pojawiał się między godziną 16 a 20) oraz lokalizacja wskazywały niezbicie na podpalacza. – Jeden z pożarów wybuchł w młodniku, gdzie wcześniej przeprowadzono czyszczenia. Nawet jeśli ktokolwiek zaprószył ogień, to pożar nie mógłby rozwinąć się bez czyjejś celowej pomocy – utrzymuje nadleśniczy Hieronim Adamczewski.
Potrzebowice mają już przykre doświadczenia z ogniem – w tragicznej pożodze w 1992 r. zniszczonych zostało przeszło 6000 ha. Aby zapobiec nieszczęściu, leśnicy wyznaczyli nagrodę za wskazanie sprawcy w wysokości 5000 zł. Jak na sytuację okolic Puszczy Noteckiej, to atrakcyjna kwota. Wśród mieszkańców, którzy dowiadują się o nagrodzie z ogłoszeń rozklejonych w sklepach, na słupach i w szkołach, wywołała zainteresowanie.
Do akcji propagandowej włączyli się również księża z lokalnych parafii. Leśnicy liczą, że sama informacja o premii pieniężnej, wsparta słowami duchownych, wzmoże społeczny monitoring i z pewnością zahamuje poczynania sprawców. Do Nadleśnictwa zaczęły docierać informacje o osobach kręcących się po lesie, a w krótkim czasie po nagłośnieniu akcji krąg podejrzanych zacieśnił się do dwóch osób. – Jednego już prawie mamy – mówi nadleśniczy. – Ale jeśli nawet nikt nie zostanie ujęty, odniesiemy sukces, kiedy skończą się podpalenia.
RAZ