Nadleśnictwo Choczewo - Ustąpić przyrodzie?
Od dwóch lat schną na potęgę dwa wydzielenia 12-letniego młodnika olszowego w Nadleśnictwie Choczewo (RDLP w Gdańsku). Na powierzchni blisko 8 ha zamarła już ok. połowa drzew zaatakowanych przez szkodliwe owady – plamkówkę, bucza olchowca, rzemlika i hurmaka olchowca.
Wykonana w 2012 r. przez ZOL z Gdańska ekspertyza mówi o tym, że przyczyną
nadmiernego rozmnożenia się tych owadów było osłabienie drzewostanu,
spowodowane wahaniami poziomu wód gruntowych. Paweł Januschewski, zastępca
choczewskiego nadleśniczego, precyzuje, że chodzi prawdopodobnie o zbyt wysoki
poziom wód gruntowych, które stagnują, na skutek braku konserwacji
odwadniających rowów melioracyjnych. Zwłaszcza tych, które ciągną się wzdłuż
rozdzielającej wydzielenia publicznej drogi. To tam młodnik zaczął obumierać.
W tegorocznej ekspertyzie gdański ZOL
dodał, że ten teren to typowe zmrozowisko. Do listy czynników patogenicznych
dołączono grzyb z rodzaju Phytophtora, który będzie się rozprzestrzeniał przy każdym
podwyższeniu poziomu wody. Dlatego zalecenie ekspertów brzmi: chcąc przywrócić
powierzchni charakter drzewostanu gospodarczego, należy przede wszystkim
uregulować stosunki wodne.
Paweł Januschewski twierdzi, że istnienie
takiej chęci u leśników jest oczywiste, gdyż teren sklasyfikowano jako grunt
leśny i ma na nim rosnąć las. Istniejąca melioracja – zarówno będąca w gestii nadleśnictwa, jak
i zarządcy drogi – zostanie niebawem doprowadzona do porządku, a powierzchnia
odnowiona.
Marek Kowalewski, naczelnik wydziału
hodowli RDLP w Gdańsku, dopuszcza jednak także inną możliwość. Przydrożne
wydzielenia to dawne deputaty rolne, na których były przeważnie pastwiska i
łąki, a przed ich zmeliorowaniem zapewne i torfowiska. Ponieważ nie ma
gwarancji, że niesprawność melioracji w przyszłości się nie powtórzy, to brana
jest pod uwagę także możliwość zaniechania kosztownej konserwacji i ustąpienia
przyrodzie, która najwyraźniej chce na tym terenie małej retencji.
Sławomir Gronowski, miejscowy leśniczy,
cieszy się, bo znalazł odbiorcę olchowych drągów, dzięki czemu oczyszczenie
powierzchni nie generuje dodatkowych kosztów. Zdecydowanie jednak nie chciałby jeszcze raz
oglądać swej klęski w postaci obumierającego lasu. Uważa, że warto dobrze
przemyśleć decyzję, czy regulować stosunki wodne i odnawiać tę powierzchnię,
czy też zostawić ją sukcesji naturalnej.
mk